Społeczne protesty: relacje, zapowiedzi, oceny

Protesty od wewnątrz - to ważne, by ich uczestnicy, osoby organizujące, znające "kuchnię", wyzwania i zagrożenia, miały szansę mówić własnym głosem.

Buduj z nami media

O demokrację trzeba dziś walczyć nie tylko na ulicach. Ważny jest obywatelski głos i opinia publiczna. Którą słyszą i z którą muszą się liczyć politycy. Nie tylko rządzący - również ci, którzy w opozycji pretendują do miana naszych przedstawicieli. "Dorosła polityka" lub polityka "zawodowa" to często PR, pustosłowie lub zwykłe kłamstwa. Media są niezbędnym składnikiem obywatelskiego społeczeństwa. Bez nich nasze wysiłki są często daremne. Jeśli chcesz wspierać demokratyczny projekt w Polsce, masz szansę zrobić to również tu.
Wesprzyj nas

Społeczne protesty: relacje, zapowiedzi, oceny

Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami . Obywatelskie nieposłuszeństwo na granicy

Tak, polskie granice są także granicami Unii Europejskiej — piszą uczestnicy rozpoczynającej się właśnie próby usunięcia zasieków z granicy polsko-białoruskiej.
— Jesteśmy w pełni świadomi zagrożeń militarnych i hybrydowych stwarzanych przez nasze wschodnie sąsiedztwo. Nie uchronimy się jednak przed nimi prymitywnymi instalacjami z drutu kolczastego. Nie stanowią one skutecznej zapory – są za to środkiem mającym odstraszyć uchodźców przed kierowaniem się do naszego kraju.

Oświadczenie, którego pełna treść poniżej, podpisało 13 osób: Grzegorz Antoszewski, Julka Bednarek, Dominik Berlinski, Angelika Domańska, Julia Gościńska, Isia, Leokadia Jung, Anna Kulesza, Bartosz Kramek, Zuzanna Lesiak, Tomasz Mysłek, Kajetan Wróblewski, Bernard van der Esch.

Warszawa – Ozierany, 29 sierpnia 2021 r.

 

Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami

Wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu i przejmowanie władzy przez talibów pociągnęło za sobą drastyczne konsekwencje dla mieszkańców tego kraju. Odczuwamy je dziś także na granicy polsko-białoruskiej. Polska była jednym z państw uczestniczących w działaniach wojskowych u boku USA, pod egidą NATO. Za sytuację Afgańczyków – pozostawionych na pastwę islamskich fundamentalistów – jesteśmy dziś po części odpowiedzialni także my. Szczególne zobowiązania mamy jednak wobec uchodźców przybywających do naszego kraju.

Graniczne zasieki z drutu kolczastego instalowane w ostatnich tygodniach ku uciesze Piotra Glińskiego, Macieja Wąsika i Mariusza Błaszczaka nie stanowią obrony przed rosyjskimi czołgami, specnazem, ani przemytem. Powstają w odpowiedzi na kryzys spowodowany obecnością grupy trzydziestu dwóch (!) afgańskich uchodźców na naszych granicach – osób uciekających przed wojną i szariackim terrorem. Zgodnie z prawem międzynarodowym i Konstytucją mają prawo ubiegać się o ochronę przed prześladowaniem w naszym kraju. Art. 56. Konstytucji stanowi: Cudzoziemcowi, który w Rzeczypospolitej Polskiej poszukuje ochrony przed prześladowaniem, może być przyznany status uchodźcy zgodnie z wiążącymi Rzeczpospolitą Polską umowami międzynarodowymi. Nie każdy musi go otrzymać, lecz każdy ma prawo o niego wystąpić. To prawo jest gwałcone na naszych oczach.

Rządowa propaganda dehumanizuje uchodźców traktując ich jak broń hybrydową Łukaszenki i Putina, odwołując się do najniższych i najpodlejszych instynktów. Ksenofobia i rasizm są legitymizowane pod płaszczykiem dbałości o bezpieczeństwo narodowe. Odżywają demony, które każą widzieć w przybyszach nosicieli pasożytów i gwałcicieli kobiet, wyłudzaczy pomocy socjalnej i terrorystów. Sprawujący dziś władzę konstytucyjni przestępcy starają się zbić na tym polityczny kapitał.

Polska otoczona drutem kolczastym nie jest naszym krajem. Państwo używające wojska do obrony przed garstką uciekających przed prześladowaniem nie tylko dyskwalifikuje się moralnie – wystawia się także na pośmiewisko. Drut kolczasty staje się nowym symbolem Polski. Dzięki takim jak Wąsik, stara narodowa dewiza „Za wolność naszą i waszą” brzmi dziś równie szyderczo jak „Arbeit macht frei” na bramie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Trwa polsko-białoruska konkurencja w okrucieństwie, a polscy ministrowie licytują się na nieustępliwość i radykalizm z liderami ugrupowań i sił o charakterze faszystowskim.

Tak, polskie granice są także granicami Unii Europejskiej. Jesteśmy w pełni świadomi zagrożeń militarnych i hybrydowych stwarzanych przez nasze wschodnie sąsiedztwo. Nie uchronimy się jednak przed nimi prymitywnymi instalacjami z drutu kolczastego. Nie stanowią one skutecznej zapory – są za to środkiem mającym odstraszyć uchodźców przed kierowaniem się do naszego kraju. Reakcja rządu na grupę szukających schronienia tworzy punkt zapalny ku uciesze reżimu Aleksandra Łukaszenki – prowadzi do bezprecedensowego kryzysu moralnego i humanitarnego, uderzając także w reputację Polski jako cywilizowanego i sprawnego państwa. Granice muszą być chronione – za pomocą nowoczesnych systemów monitorujących, za pomocą specjalistycznych czujników, dronów i patroli. Każdy przybywający musi otrzymać podstawową pomoc i zostać sprawdzony pod kątem bezpieczeństwa i spełniania kryteriów azylowych – zgodnie z obowiązującymi procedurami. Każdy potencjalny uchodźca musi być kierowany do miejsc, w których jest to możliwe. Obecnie – nie jest. Władze każdym sposobem starają się im to uniemożliwić – wbrew Konwencji Genewskiej. Dziś chodzi o garstkę afgańskich przybyszów, ale przyjęcie nawet kilkunastu tysięcy uchodźców przez niemal czterdziestomilionowy naród nie przekracza naszych możliwości. Oznacza natomiast konieczność sprawnej i konsekwentnej organizacji tego procesu.

Niezależnie od naszych poglądów politycznych i orientacji ideowych, uważamy, że patriotyzm wymaga dziś jasnego świadectwa niezgody. Postępująca faszyzacja polskiej przestrzeni publicznej jest faktem: wykluczanie i zohydzanie całych grup etnicznych i społecznych przeradzające się w systemowe ataki na mniejszości przywodzą bardzo czytelne historyczne analogie. Obserwujemy bezbronnych i cierpiących ludzi rozmieszczonych w wojskowym kordonie, za drutem kolczastym, strzeżonym przez innych ludzi z bronią, z polskimi orłami na czapkach i biało-czerwonymi naszywkami na rękawach. Wojskowi i policyjni strażnicy odmawiają udzielenia im jakiejkolwiek pomocy, a swoje postępowanie tłumaczą obowiązkiem wykonywania rozkazów – przestępczych i zbrodniczych w swej istocie.

Działania podejmowane przez rząd i służby mundurowe odbywają się w naszym imieniu.  Jeśli uważamy, że jesteśmy wolnymi ludźmi, jesteśmy zobligowani do próby pociągnięcia władz do odpowiedzialności i wyrażenia protestu. Jako świadomi obywatele mamy obowiązek wyrazić swój czynny i stanowczy sprzeciw. Zasieki na granicy i propaganda antyuchodźcza nie mają innego uzasadnienia jak prymitywnie rozumiany polityczny interes rządzących. Nie zgadzamy się na poniżanie, niehumanitarne traktowanie, odmawianie udzielenia pomocy medycznej uchodźcom, nie zgadzamy się na stosowanie nielegalnej procedury push-back. Każda osoba, która szuka ochrony międzynarodowej, powinna móc o nią wystąpić i mieć szansę ją otrzymać.

Graniczny drut należy usunąć – w warstwie symbolicznej i rzeczywistej. Zasieki zostały ustawione nie przeciw wrogom państwa, lecz ofiarom obcych reżimów. Z ich perspektywy niewiele różni się od nich Polska stosująca wobec uchodźców nieludzkie traktowanie i tortury. Taka polityka nie może zostać usankcjonowana przy społecznej bierności. Działania muszą podjąć także struktury europejskie, które nie mogą zapomnieć o wartościach na których zbudowano Unię. Siła prawa nie może opierać się na zasiekach i broni, lecz uświadamianych społecznie wartościach. Demokratyczne społeczeństwo musi być gotowe do altruizmu, a polityka międzynarodowa nie może stanowić jedynie cynicznej gry bezwzględnych egoizmów.

Taką solidarność jesteśmy winni ludziom daremnie wyczekującym od nas pomocy i schronienia – i tam, w Afganistanie, i tu, u naszych granic. Nie my podejmowaliśmy wobec nich zobowiązania, nikt nie pytał nas o zgodę na wysyłanie tam sił wojskowych, a następnie na ich nieodpowiedzialne wycofanie pozostawiające ich na pastwę totalitarnej dyktatury. Niemniej, także w naszym imieniu te zobowiązania złożono i jest dziś skrajną niegodziwością ich nie dotrzymać. Wypełnijmy je przynajmniej wobec tych ludzi, którym możemy wciąż spojrzeć w oczy – poprzez lornetki, zasieki i kordony.

Jesteśmy tu, gdzie w naszym imieniu dzieją się rzeczy straszne. Nasz protest ma charakter pokojowy i podejmujemy go z otwartą przyłbicą – w duchu obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jesteśmy gotowi ponieść wszelkie idące za nim konsekwencje. Niech spadną one na sumienia tych, którzy cynicznie zamykają oczy na desperację, cierpienie, tortury i groźbę śmierci.

Uważamy, że solidarność nie jest tylko pustym hasłem, a wolność kosztuje i wymaga upartego oporu.

10 thoughts on “Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami . Obywatelskie nieposłuszeństwo na granicy

  1. Będąc byłym emigrantem politycznym, zmuszonym pod koniec lat ’80 przez reżim komunistyczny do opuszczenia kraju, wyrażam pełne poparcie dla Waszych działań.

    Jestem zbudowany i dumny, że są w Polsce ludzie, dla których wartosci ogolnoludzkie i obywatelskie nie pozostają, katalogiem pustych haseł, ale realną wartością za którą gotowi są walczyć i ponosić za to konsekwencje.

    Dziękuję wam za obronę naszej narodowej godności, hańbionej przez faszystowski, w swej istocie, rząd instalowany nam przez agentów Putina w Warszawie.

    Jesli stan mojego zdrowia pozwoli mi na to, będę z wami osobiście!

    1. Oni też mają taką nadzieję. Nadziei, że Panu / Pani (bo nie wiem) będzie wstyd, nie ma raczej nikt. Ale może są inni.

        1. Bardzo Państwa zachęcam do usuwania takich komentarzy. Nie dawajcie platformy do wypowiedzi trollom.

          1. Warto by było rozważyć obowiązek podpisywania się nazwiskiem… Niby zawsze można oszukać, ale coś to jednak znaczy…

    1. iecie, agentura rosyjska widze działa, już zatrzymani, za zdrade ojczyzny teraz do pierdla pójdą,w czasie wojny zdrajca ojczyzny kula w łeb

Skomentuj Marek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Poprzednio o protestach

Rozumiesz coś z tego?

Porównaj dane z Google Trends - częstość wyszukiwania haseł "Aborcja", "Kościół", "Religia" i "Dieta". Różnice między kościołem i religią są zrozumiałe, ale dla osób uczestniczących w protestach kobiet protestów ten wykres jest kolejną "chwilą prawdy".

Bojkot Orlenu?

Byłby zasłużony, to jasne. Zwłaszcza po przejęciu przez Orlen niezależnych dotąd mediów. Wraz z nimi Orlen kupił bazę danych czytelników i użytkowników mediów. Prezent dla PiS i propagandy z wykorzystaniem możliwości Internetu. Tyle, że bojkot konsumencki rzadko bywa skuteczny na świecie - w Polsce nigdy. Wystarczyłoby jednak, gdyby co 10 z 10 milionów wyborców opozycji zechciał co miesiąc przekazać równowartość litra benzyny, a stworzylibyśmy fundusz, który odwróciłby szanse w naszej walce. Jedna taka wpłata w roku - bylibyśmy w innej rzeczywistości.
Wesprzyj nas