Obywatelski portal – nasze teksty

Październikowa rewolucja Donalda Tuska i Marty Lempart

Marta Lempart poprowadziła ludzi z pl. Zamkowego na Nowogrodzką. Poszło z nią kilkaset osób – nie żadne dziesiątki tysięcy. Nie, żeby tak wielki tłum na Nowogrodzkiej był w stanie odwrócić kartę historii. Nie odwróci. Chociaż jeszcze nie wiedzieliśmy takiej manifestacji, na czele której obok aktywistów szedłby np. Tusk i politycy opozycji z marszałkiem Grodzkim, poselskimi i senatorskimi immunitetami – a być może warto byłoby taką zobaczyć.

Kiedy już PiS upadnie

Wbrew naszym własnym notorycznym deklaracjom i wbrew zdaniu Tuska, że do zła nie wolno się przyzwyczaić – przyzwyczaić powinniśmy się już dawno. Tusk wrócił, notowania PiS leciały w dół, sondaże od dawna dawały i wciąż dają zwycięstwo opozycji, tym razem niezależnie od tego, ile list wystawi. Jakoś nie było słychać okrzyków triumfu, prawda? Dziwne? Z pewnością dziwić powinno, ale nikogo nie zdziwiło. Dziwaczność wczorajszej sytuacji dobrze wyjaśnił stan dzisiejszy. Dzisiaj jest mianowicie jasne, dlaczego postulat przedterminowych wyborów w warunkach „wojny hybrydowej” byłby szaleństwem. A referendum w sprawie UE? Też?

Pozostanie po nas lament…

Przyłębska jak co roku. Skutki dzisiejszego „wyroku” omawiają wszyscy, więc nie ma wielkiego sensu pisać akurat o nich. Te skutki są zresztą dość oczywiste i równocześnie tak niepewne, jak wszystko, co PiS wyprawia od 2015. To niby jeszcze niekoniecznie Polexit, podobnie jak śmierć na granicy i jakiś typ z wielkim krzyżem na bluzie wymachujący pałą nad nieprzytomnymi ludźmi „o niesłowiańskim wyglądzie” to jeszcze niekoniecznie faszyzm… Pytanie, co można zrobić – to jest rzecz ważniejsza. Na co nas stać.