Dość krzywdzenia bezbronnych! To obóz tortur dla małego Bruna

fot. Facebook/Angelika Domańska

On jest mega dzielny, ale nic nie rozumie. Mówię, że przyjdę jutro, ale dla niego to nie znaczy nic, odciągają go i już oboje ryczymy – pisze Angelika Domańska o piątym dniu swojego syna w domu dziecka

Angelika Domańska, warszawska aktywistka wiele razy ścierała się z policją na ulicach stolicy i skutecznie pozywała ją za bezprawne zatrzymanie. 1 marca za komentarz na Facebooku policja zabrała jej syna (4-latka z autyzmem) do domu dziecka [o sprawie aktywistka pisała na pomagam.pl – red.]. Od tego czasu walczy o odzyskanie syna.


Dziś Publikujemy jej post  #dzieńpiatybezTycia:

Jest godzina 3.15, nie śpię myśląc gdzie znaleźć psychologa na cito, który by mógł jutro, czyli dziś, pójść że mną do Tycia.

Przyszłam punktualnie, przyprowadzili Tycia. Od razu wskoczył na ręce i poszliśmy do sali odwiedzin. Chciałam tylko go posadzić, żeby się rozebrać, a on w płacz. Jak co dzień wyciągnęłam wałówkę, dziś nie zapomniałam o kubku więc od razu nastawił czoło do całowania. No, nie będę ściemniać, jestem przekupna. Zasada jest taka, że jak stoję, chodzę lub siedzę to jeden buziak wystarczy, jak leżę to już muszą być trzy. Wypracowaliśmy sobie system komunikacji.

Wypracowaliśmy od ostatniego regresu wiosną ubiegłego roku, wypracowaliśmy bardzo dużo, między innymi zanik autoagresji.

Za każdym razem jak Tyciu się uderzał, brałam go za ręce i mówiłam, że nikt nie ma prawa bić Bruna. Nikt to znaczy Bruno też nie. I tak raz po razie przez miesiące aż w końcu jesienią się skończyło. Przestał się uderzać, a nerwy pokazywał zaciskając piąstki i trzymając pod brodą. Kilka miesięcy codziennej ciężkiej pracy, właśnie po 5 dniach odseparowania poszło się jebać.

Bruno co chwilę uderzał się pięścią w brodę, więc ja co chwilę, że nie wolno bić Bruna… I tyle mojego co se pogadałam, bo za chwilę znowu i znowu.

Musiałam wyjść do toalety, niby nic ale nie dziś tylko zamknęłam drzwi i rozległ się płacz, nie krzyk czy dezaprobata a płacz i łzy. Wróciłam wzięłam go na ręce uspokoiłam i poszliśmy po pieluchę.


fot. Facebook/Angelika Domańska

Podczas zmiany pieluchy znowu płacz, patrzę a tam odparzenia, pięć dni przymusowego noszenia pieluch 24 na dobę i dziecko cierpi. Przyszedł tam bez tego, bo pieluchy to on używał tylko do przedszkola i w trakcie transportu jakieś 8 godzin dziennie nie 24. No i odpieluchowanie też szlag trafił. Uwsteczniono go, tak wiem to dom dziecka nie ma komu się nim zająć. Jednak jeśli już Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie zadecydowało o umieszczeniu go tam, to przepraszam, gdzie jest jego opiekun 1 na 1? To dziecko ma orzeczenie o całkowitej niezdolności do samodzielnej egzystencji ze wskazaniem całodobowej opieki opiekuna, to dziecko ma zaświadczenie z Ustawy Za życiem, to dziecko potrzebuje opiekuna non stop. Ja nim byłam przeszło dwa lata, skoro sąd uznał, że dziecko od opiekuna trzeba zabrać, to może wypadałoby temu dziecku wyznaczyć nowego, lepszego, skoro ja byłam taka zła.

Wzięłam tego małego przestraszonego chłopca, zawinęłam w przyniesiony z domu jego kocyk, przytuliłam i zasnął i wtedy patrzę, a tam wewnątrz ust są krwiaczki.

O 12.00 przyszła opiekunka kazała mi go budzić, bo już go zabiera. Mówię jej, że dziecko ma odparzenia, a ona, że smarują maścią. Mówię, że stosuje autoagresję, zgrzyta zębami, i na ustach ma ranki od zaciskania zębów, to mi mówi, że to ze stresu pewnie. Pytam, czemu mi nie mówią, co się dzieje jak przychodzę? Nie słyszę odpowiedzi, więc mówię, żeby w notatkach napisała, że mama zgłasza ww. objawy regresu dziecka. Mina tej akurat pierwszy raz spotkanej opiekunki totalnie olewająca. Obudziłam Tycia, zwinęłam kocyk i wychodzimy, a on się wtulił.

Link do zbiórki na pomoc prawną dla Angeliki Domańskiej TUTAJ

Przed windą spotykamy inną mamę z dzieckiem, która mówi, że będzie w następną niedzielę, dziewczynka, że ale jak wrócę do domu… Na oko może rok starsza od Tycia. Wchodzi spokojnie do windy. Ja chcę postawić Tycia na ziemię, a on znowu w płacz i się kurczowo trzyma, więc koniec z obozem dla małych dzielnych chłopców, on jest mega dzielny, ale nic nie rozumie. Mówię, że przyjdę jutro, ale dla niego to nie znaczy nic, odciągają go i już oboje ryczymy.

To obóz tortur dla Małego Dzielnego Bruna.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej Rzecznik Praw Dziecka tak wygląda dobro dziecka? Ministerstwo Sprawiedliwości macie swoją pierwszą ofiarę myślozbrodni – bezbronnego chorego, czteroletniego, autystycznego chłopca.

I proszę o udostępnianie i oznaczanie wszystkich, którzy mogą lub mogliby pomóc, bez względu na barwy polityczne czy światopogląd.

Angelika Domańska

O autorze

1 thought on “Dość krzywdzenia bezbronnych! To obóz tortur dla małego Bruna

  1. Co stalo sie z tym narodem?! W tak krotkim czasie wyciagnieto z nas
    najnizsze instynkty! Tak wielu „nor-
    malnych” ludzi przeobraza Sie
    w BESTIE.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze opinie, komentarze, listy