Epidemia koronawirusa. Czerwoni by testowali

Nieposłuszeństwo obywatelskie, jako świadome konsekwencji niestosowanie się do prawa, które narusza podstawowe swobody obywatelskie i jest niekonstytucyjne, stało się w pełni uzasadnione

Do wprowadzanych stopniowo, z pominięciem konstytucji, nakazów i zakazów stosujemy się z powodu zagrożenia epidemicznego. Sęk w tym, że my go nie znamy.

Rząd PiS przyjął politykę nierobienia testów na obecność koronawirusa. Uczynił tak wyłącznie dlatego, że najważniejszym w tej chwili zadaniem rządu, ministra Łukasza Szumowskiego również, jest doprowadzenie do zwycięstwa Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, w majowym terminie. Wszystko inne jest mniej ważne.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie leży granica kompromisu

Maksymalne ograniczanie ilości testowanych osób ma dla władzy liczne plusy, między innymi :

  • bardzo małą ilość stwierdzonych zakażeń;
  • możliwość wprowadzania nowych ograniczeń praw obywatelskich;
  • możliwość sterowania lękiem obywateli poprzez stałe deklaracje typu „najgorsze przed nami”, bajdurzenie o „spłaszczaniu krzywej” itd.

Jasne, że te możliwość istnieją dzięki bezbrzeżnej głupocie opozycji parlamentarnej, która poparła tzw. ustawę koronawirusową, wprost pomijającą przepisy konstytucji. Kolejne ograniczenia są już wprowadzane aktami niższego rzędu (rozporządzenia, zarządzenia ministrów).

PRZECZYTAJ TAKŻE: Policjanci dostali podwyżki, a lekarze i pielęgniarki?

Najpoważniejszą konsekwencją przyjętej taktyki nierobienia testów na koronawirusa jest brak informacji o faktycznej skali epidemii w Polsce.

Dla porównania. Oglądanie w latach 80. ub. wieku konferencji prasowych Jerzego Urbana, rzecznika prasowego ówczesnego rządu i czytanie Trybuny Ludu bywało niesłychanie pożyteczne. Było bowiem oczywiste, że jeżeli Urban mówi, że w Polsce nie ma strajków, to znaczy, że one są. I że najpewniej jest ich wiele.

Jedno było pewne – Urban wiedział.

Szumowski nie wie.

Nie tylko lud nic nie wie, ale i władza. Kalkulacja jest najpewniej taka, że per fas et nefas [wszelkimi dozwolonymi lub niedozwolonymi środkami – red.] przeprowadzimy „wybory”, a potem niech się dzieje wola nieba.

Z radością rozpocząłbym kampanię nieposłuszeństwa obywatelskiego, lekceważąc wszelkie, coraz bardziej idiotyczne zakazy. Po dobrze przepracowanej zimie byłem doskonale przygotowany do wspinania po skałach i w Tatrach. Siedzę w domu, bo nie wiem, czy nie sprowadzę zagrożenia na najbliższych. Nie obchodzi mnie fakt, że „oni” też nie wiedzą.

Podawanie jawnie sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem liczb powoduje, że nie wiem dokładnie NIC, poza tym, że moja niewiedza jest spowodowana celowym działaniem zorganizowanej grupy sukcesywnie niszczącej moje państwo.

Moją narastającą złość powoduje postawa naszej, rozmiłowanej w demokracji, opozycji. Oto ci, którzy tygodniami powtarzali, że „wirus nie zna granic”, stopniowo tracą umiejętność czytania cyfr (Niemcy – 128 tys., Francja – 96 tys., Polska – 7 tys. zarażonych). Mniej więcej, jak Szwejk, który przez noc zapomniał pisać.

Ta trwała bezradność opozycji staje się braniem na siebie odpowiedzialności za konsekwencje kolejnych bredni typu „kupimy testy”, „będziemy testować”, „testy dla personelu medycznego”. Zupełnie kuriozalna jest sytuacja ze zgonami w Warszawie, w której pies z kulawą nogą nie zabrał się za dociskanie ministra Szumowskiego.

Nie wszystkie zgony z powodu wirusa są umieszczane w statystykach i nikt nic nie robi. A przecież kolejne kroki są oczywiste: publicznie stwierdzić, że podawane liczby są niewiarygodne; powołać się na zalecenia WHO i dostępne dane z państw Europy; twardo zażądać masowych testów i zniesienia ograniczeń praw obywatelskich.

Odkłamanie przekazu władzy to jest jedno z podstawowych zadań opozycji.

fot. flickr.com

  • Piotr Gawlik – urodzony w 1964 r., studiował psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, absolwent OKKW w Starych Kiejkutach (rocznik 1991), ma za sobą 20 lat służby liniowej w UOP i w ABW, ekspert i doradca w sprawach bezpieczeństwa. Współtwórca Niezależnego Związku Młodzieży (1982-84), członek podziemnego NZS, uczestnik Ruchu WiP, podziemny drukarz i kolporter. Współtwórca KOD Małopolska, były wiceprezes Stowarzyszenia Sieć Solidarności, członek PO. Taternik.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »