Kasprzak stawił się w zakładzie karnym. Odsiedzi wyrok za niezapłaconą grzywnę


Dzisiaj o godz. 10 Paweł Kasprzak, lider Ruchu„Obywatele RP” stawił się w Zakładzie Karnym w Siedlcach, gdzie ma odsiedzieć karę za niezapłaconą grzywnę za przejście podczas demonstracji przez ulicę w niedozwolonym miejscu.Odsiadka to kara, którą wymusił świadomie, odmówił bowiem poddania się karze grzywny i prac społecznych

To opór przeciw praktykom policyjnego państwa. Niech będzie jasne, że efektem groteskowych działań policyjnego aparatu przymusu jest pozbawienie obywateli wolności w najbardziej dosłownym znaczeniu. Kilka dni temu areszt śledczy w Białołęce opuścił Tadeusz Jakrzewski — skazany w wyroku nakazowym, odmówił zapłacenia grzywny. Nie wiedział nawet dobrze, za co dokładnie siedział – pisze Kasprzak w swoim liście-oświadczeniu.

Wyrok więzienia jest konsekwencją odmowy przyjęcia mandatu na jednym z protestów. To spowodowało orzeczenie wydane bez rozprawy w uproszczonym tzw. nakazowym trybie. – Nie złożyłem na nie sprzeciwu. Postanowiłem nie składać sprzeciwów, uznając nakazowe wyroki w tych okolicznościach za skandal – pisze Kasprzak. – Nie reagowałem następnie na wezwania do zapłaty grzywny, a kiedy postanowiono zamienić mi ją na ograniczenie wolności z obowiązkiem wykonania prac społecznych, odmówiłem także tego.


Paweł Kasprzak oświadcza, że będzie postępował w każdym takim przypadku. – Sprzeciwiam się w ten sposób prawomocnemu orzeczeniu sądu, ponieważ zapadło ono w patologicznym systemie, będącym w istocie przedłużeniem policyjnego systemu represji – wyjaśnia.

List Pawła Kasprzaka:

Zawiadamiam, że 25 stycznia 2021 o godz. 10.00 rano idę siedzieć w Zakładzie Karnym w Siedlcach. Na dwa dni, więc to nic wielkiego i wielkich słów z tej okazji nie będzie. Niemniej ponieważ tę zastępczą karę aresztu świadomie wymusiłem, odmawiając poddania się kolejno karze grzywny i prac społecznie użytecznych, uważam za potrzebne wyjaśnić powody, okoliczności i cel protestu, który w ten sposób podejmuję.

To opór przeciw praktykom policyjnego państwa. Niech będzie jasne, że efektem groteskowych działań policyjnego aparatu przymusu jest pozbawienie obywateli wolności w najbardziej dosłownym znaczeniu. Kilka dni temu areszt śledczy w Białołęce opuścił Tadeusz Jakrzewski — skazany w wyroku nakazowym, odmówił  zapłacenia grzywny. Nie wiedział nawet dobrze, za co dokładnie siedział.

W moim przypadku chodzi o wyrok orzeczony w konsekwencji udziału w jednym ze zgromadzeń publicznych. Skierowany przez policję wniosek o ukaranie — w konsekwencji odmowy przyjęcia mandatu — spowodował orzeczenie wydane bez rozprawy w uproszczonym tzw. nakazowym trybie. Nie złożyłem na nie sprzeciwu. Postanowiłem nie składać sprzeciwów, uznając nakazowe wyroki w tych okolicznościach za skandal. Nie reagowałem następnie na wezwania do zapłaty grzywny, a kiedy postanowiono zamienić mi ją na ograniczenie wolności z obowiązkiem wykonania prac społecznych, odmówiłem także tego. Tak będę postępował w każdym takim przypadku. Sprzeciwiam się w ten sposób prawomocnemu orzeczeniu sądu, ponieważ zapadło ono w patologicznym systemie, będącym w istocie przedłużeniem policyjnego systemu represji.  


Sama zaś sprawa jest po barejowsku śmieszna. Skazano mnie nie za udział w demonstracji, a za przejście jezdni w miejscu niedozwolonym, kiedy z demonstracji wracałem. Zarzut — absurdalny na poziomie faktów, skoro wszystkie oznaczone przejścia w promieniu kilkuset metrów ode mnie były w tym czasie zablokowane przez policję — był wyłącznie represją. Skazano mnie także z art. 65.2 kw za próbę wprowadzenia w błąd lub odmowę podania danych osobowych — to z kolei dlatego, że konsekwentnie odmawiałem okazania dowodu osobistego, dopóki żądający go ode mnie policjant nie przedstawił się prawidłowo i nie podał faktycznego powodu własnej interwencji, co w protokole opisano jako zachowanie „aroganckie i lekceważące”. Moje — nie policjanta. Urodzonego zresztą — jak czytam w aktach — nieco ponad miesiąc od mojego ostatniego zwolnienia z aresztu w czasach PRL i tych czasów niepamiętającego, co czyni go niezdolnym do rozpoznania własnego podobieństwa do ówczesnych milicjantów i ich zachowań rodem z filmów Stanisława Barei.

Tryb nakazowy jest naruszeniem prawa do procesu przed sądem, na co w maju 2020 wskazywał Rzecznik Praw Obywatelskich, który zresztą wniósł kilka nadzwyczajnych kasacji od wyroków zapadłych prawomocnie sprawach o wykroczenia. Wiele państw demokratycznych stosuje podobnie uproszczone procedury w sprawach drobnych i oczywistych co do faktów oraz okoliczności. W Polsce jednakże ów bezprocesowy tryb nakazowy stosuje się niemal bez wyjątków, kiedy obwiniony nie przyjmuje nałożonego nań mandatu karnego. Sąd w takim postępowaniu wydaje orzeczenie wyłącznie na podstawie oskarżenia policji. Obwinionemu przysługuje prawo sprzeciwu, jednakże krótki termin siedmiu dni na jego złożenie bywa często przyczyną uprawomocnienia tych orzeczeń. Ktoś, kto — jak ja — bywa przez policję w ten sposób oskarżany czasem po kilka razy w tygodniu, może mieć pewność, że wielu takich sprzeciwów nie złoży, nie zdoławszy na przykład odebrać zawiadomień, które sąd uznaje za prawidłowo doręczone. Zwraca uwagę fakt, że sprzeciw wobec policyjnego oskarżenia został w rzeczywistości we wszystkich takich przypadkach wyrażony odmową przyjęcia mandatu. Żadna z tych spraw nie jest więc ani oczywista, ani bezsporna. Przeciwnie — wszystkie stanowią przedmiot sporu, który powinien być rozstrzygany z poszanowaniem praw stron w procesie sądowym. W mojej sprawie w protokole z przesłuchania sąd mógł przeczytać, że odmawiam składania wyjaśnień policji i że chcę je złożyć właśnie przed sądem. To moje prawo — gwarantowane konstytucyjnie — zostało zignorowane. W rzeczywistości łamie je cała praktyka postępowania nakazowego. Przeciw temu protestuję.

Tu nie ma spraw drobnych i pozbawionych znaczenia. Wszystkie one umacniają praktyki policyjnego państwa. Trzeba protestować w każdym takim przypadku, zanim ten proces nabierze impetu, który powstrzymać będzie naprawdę trudno. Warto przy tym odnotować, że w zdarzają się w Polsce postępowania nakazowe nie tylko w sprawach o wykroczenia, ale również w sprawach karnych. W sytuacji zaś, w której policja działa przeciw obywatelskim wolnościom, orzekające w trybie nakazowym sądy stają się narzędziem policyjnego systemu represji. Jak kolegia orzekające w czasach PRL.

W mojej własnej praktyce oraz w doświadczeniach Obywateli RP rozprawy toczące się w tych samych sprawach przynoszą niemal bez wyjątków orzeczenia uniewinniające. Tak było również w tej sprawie — zatrzymani wraz ze mną uczestnicy zdarzenia złożyli sprzeciwy i zostali uniewinnieni w procesie.


Swoim aresztem chcę zaapelować do sędziów. Również tych odważnie orzekających w naszych sprawach wprost z konstytucji i ponoszących z tego powodu konsekwencje nieporównywalnie cięższe niż my — bo niestety również tym skądinąd godnym podziwu sędziom zdarza się orzekać w trybie nakazowym. Konsekwencją mogą być, bywają i z pewnością w coraz większym stopniu będą przypadki pozbawienia wolności ludzi broniących praw podstawowych. Oraz innych, których policyjny system skrzywdzi bez politycznego kontekstu. Również bez procesu i bez możliwości obrony. Proszę sędziów o refleksję. Idę siedzieć, patrzcie. Wiecie, że jestem niewinny. Wiecie, że nie miałem procesu. Wyrok jednak zapadł i jest prawomocny.

Policjantom oświadczam, że odtąd każda ich interwencja przeciw mnie skończy się aresztem. Niech nikomu z was, panie i panowie, nie wydaje się, że wasze bezprawne działania pozostaną bez konsekwencji i będą bezkarne. Macie swoje obowiązki, ja mam swoje. Moim obowiązkiem jest nieposłuszeństwo wobec waszego bezprawia. Wynika ono z zasad, które wyznaję. Wasz obowiązek zapisano natomiast wprost w ustawie i od waszych poglądów on nie zależy. Rozkaz niczego tu nie usprawiedliwia. Macie ustawowy obowiązek mu się sprzeciwić.

Apeluję do współobywateli o podejmowanie oporu — każdy według własnych możliwości. Decyzja o areszcie jest dla większości z nas niemożliwa, a w wielu przypadkach nie powinno się jej podejmować — wiem o tym dobrze. Wszyscy powinniśmy jednak wiedzieć, że uległość wobec aparatu represji umacnia go. Każdy z nas staje wobec takich sytuacji osobiście. To nie abstrakcja, która dotyczy innych i którą znamy wyłącznie z mediów. Stawką są ważne zasady. Nasze własne zasady i cena, którą płacimy osobiście. 

O autorze

2 thoughts on “Kasprzak stawił się w zakładzie karnym. Odsiedzi wyrok za niezapłaconą grzywnę

  1. Ciekawi mnie przelicznik sądu. Jaka grzywna (mandat) jest równoznacznikiem 48 godzin aresztu?

    1. Nie jestem pewien przepisów — właśnie uczymy się teorii i praktyki. Mnie na dwa dni zamienili 300zł. W celi naprzeciwko za takie same 300 zł facet siedział 15 dni. Być może to jest właśnie ta maksymalna rozpiętość „widełek” od 20 do 150zł za dzień. Sędzia, który mi zamieniał grzywnę na odsiadkę nie miał innego wyjścia — wyrok nakazowy był prawomocny, ja się uparłem odmawiać, co miał zrobić. Prawdopodobnie zastosował maksymalne widełki, czyli minimalną odsiadkę.

Skomentuj Paweł Kasprzak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze opinie, komentarze, listy