Obywatele RP: Wyborów nie ma. Nie ma też państwa

Palenia kart wyborczych nie będzie. Miało być aktem protestu wobec nieprawidłowych konstytucyjnie wyborów. Okazało się, że państwo polskie nie istnieje do tego stopnia, że jest niezdolne do przeprowadzenia jakichkolwiek wyborówpiszą Obywatele RP w tekście programowym, który opublikowali na swojej stronie

Nie mamy złudzeń: w najbliższej przyszłości nie odbędą się żadne prawdziwe wybory. Nawet gdyby się odbyły — i tak nie rozwiązałyby problemów, który może rozwiązać jedynie Sejm Wielki zgody narodowej. Nie rozwiąże tych problemów także bunt uliczny

Ubiegający się o nasze głosy kandydaci podtrzymują własne kandydatury, mówiąc o nieustępowaniu walkowerem w nieuczciwej grze lub deklarując nadzieję na wybory, w których oddane w sposób tajny głosy będą liczone uczciwie; nadzieję na wybory równe, wolne i bezpośrednie, na głosy oddane świadomie po kampanii dającej równe szanse. Nie wydaje się jednak, by ich ugrupowania coś realnie w celu zapewnienia takich wyborów i wygrania ich czyniły. Zawodzą nie tylko przejęte przez partię rządzące instytucje publiczne. Zawodzą też partie opozycyjne. Zawodzą partie w ogóle.


ZOBACZ TAKŻE: Mocznik, Gowin, Konstytucja – co się stało i co się jeszcze stanie z wyborami


10 maja staniemy na pl. Piłsudskiego w Warszawie i w kilku innych miastach w Polsce (Wrocław, Rzeszów, Bydgoszcz), zapowiadając sprzeciw i aktywny opór wobec bezprawia. Wzywamy wszystkie środowiska — również te, które dzisiaj stoją przeciw nam w polskiej wojnie — by podjęły z nami wysiłek działania na rzecz Polski będącej własnością narodu, wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, a nie prowadzących własne gry polityków, które doprowadziły do obecnej zapaści państwa. Przyniesiemy ze sobą białą niezapisaną płachtę, symbol państwa, które trzeba urządzić.


Biała płachta ta może też być rozumiana jako połowa narodowej flagi. Mamy nadzieję, że kiedyś te środowiska, które dzisiaj stoją przeciw nam w polskiej wojnie, podsycanej i boleśnie zaognianej przez partykularyzmy polityków, przyniosą drugą jej część, którą symbolicznie wspólnie zszyjemy.

Tradycyjna polityka się wyczerpała

Zapaść państwa wskazuje też, że wyczerpały się możliwości tradycyjnej polityki, rozumianej jako gra parlamentarna. To źle i niebezpiecznie, ale taka jest rzeczywistość. Zasiadanie w Sejmie posłów wiernych demokratycznym wartościom traci wszelki sens. Sejm łamie prawo. Otwarcie i bez troski o pozory demokratycznej praworządności. Udział opozycji bardziej dziś podtrzymuje pozory normalnego funkcjonowania państwa, niż wyraża sprzeciw.

Nie doczekaliśmy się od partii opozycyjnych wizji Polski przełamującej polską wojnę, ani nawet strategii skutecznej walki. Opozycja — niezdolna do wyłonienia wspólnej reprezentacji i podjęcia debaty nad rozwiązaniem najważniejszych i najpilniejszych polskich spraw — przegrywa kolejne wybory również wtedy, kiedy głosuje na nią większość wyborców, jak to się stało ostatnio w wyborach parlamentarnych. Wbrew rozsądkowi i wbrew dobru Polski, za to w imię partyjnych partykularyzmów, w wyborach prezydenckich startuje wielu kandydatów. Żaden z nich nie przedstawił ani planu ratowania kraju w dramatycznej wewnętrznej i pogarszającej się zewnętrznej sytuacji, ani wykraczającego poza powierzchowne frazesy planu zakończenia polsko-polskiej wojny.


Od wielu lat głosujemy na „naszych” z lęku, że wygrają „oni”. Partiom — po obu wrogich stronach — starcza to niemal za cały program. To niezawodny sposób na stałe zaognianie polskiej wojny i gwarancja, że żadne zwycięstwo nie przyniesie jej zakończenia. Musimy — my, wyborcy obu wrogich obozów — przestać dawać się wodzić za nosy partyjnym liderom, bo w ich wojnach to my ponosimy ofiary. Partia znaczy część. To patria — ojczyzna — jest całością.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Stop inwigilacji pod pretekstem koronawirusa


Przynosimy na pl. Piłsudskiego tę część podzielonej Polski, którą przynieść możemy. Kiedyś doczekamy się tej drugiej. I zszyjemy podzielone połowy. Do wyborców PiS apelujemy o porzucenie wojennych uniesień. Dziś jest jasne, że ich kandydat może wygrać tylko sfałszowane i zmanipulowane wybory, co trwale zaszkodzi nam wszystkim. Nasza wojna nie ma sensu. Wciąż blisko połowa Polaków nie głosuje. To bardzo często ludzie młodzi. Na politykę patrzą często z niechęcią — bo dla nich to jest niezrozumiała wojna ludzi starszych.

Sejm Wielki i narodowa zgoda

Jakkolwiek to może dziś wydawać się odległe, tym, czego potrzebujemy po wyjściu z pandemii są wybory parlamentarne. Celem ich jest nie zamiana jednej większości na drugą. Celem jest konstytucyjna reforma kraju. Nowy parlament musi się stać miejscem obywatelskiej debaty o sprawach dla Polski najważniejszych. Chodzi o ustrój, w którym trójpodział władzy będzie nie pustym frazesem albo wojennym zawołaniem. Będzie oznaczał nie tylko niezawisłość sądów, ale również kontrolę władzy wykonawczej przez ustawodawczą. Chodzi o ustrój gwarantujący prawa, dający obywatelom narzędzia obrony przed nadużyciami i poczucie sprawstwa. Chodzi także o rozwiązanie nabrzmiałych kwestii społecznych, jak prawa kobiet i bezpieczeństwo socjalne — o których politycy pozwalają sobie decydować nadużywając swej władzy przez odmawianie głosu obywatelom.


Trwale rozwiązać te problemy możemy tylko wspólnie. Żadna większość uzyskana przez pojedynkujące się obozy partyjne nie zdoła tego osiągnąć. Celem i zamiarem Obywateli RP jest doprowadzenie do wyłonienia takiej reprezentacji — niezależnie od kalendarza wyborczego, z udziałem partii politycznych lub jeśli odmówią bez nich, z zaangażowaniem samorządów i wszystkich środowisk obywatelskich. To się wydaje niewykonalne, ale innej drogi nie widzimy. Właśnie skalę stojących przed nami zadań i skalę spustoszeń polskiego państwa, polskiej polityki i społeczeństwa pokażemy 10 maja, stając na wielkim, pustym placu w sercu polskiej stolicy z gotową do zapisania, białą płachtą.

Biel jest znakiem pokoju. Nie jest znakiem kapitulacji. O Polskę będziemy walczyć tak stanowczo, jak tylko zdołamy. To również oświadczamy z całą świadomością stojąc nie gdzie indziej, tylko przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

Obywatele RP

Ten tekst powstał we wspólnej debacie programowej całego ruchu. Oznacza to, że reprezentuje wspólne stanowisko uczestników Obywateli RP

O autorze

2 thoughts on “Obywatele RP: Wyborów nie ma. Nie ma też państwa

  1. No nie wiem czy PiS uprawia tradycyjną politykę tu bym polemizował.

  2. W Europie Zachodniej nie było systemu folwarczno – pańszczyźnianego, kóry mieliśmy w Polsce do 2 połowy XIX wieku. Już w średniowieczu byli tam wolni chłopi, duże miasta z obrotem handlowym i finansowym, kształtowały się niezawisłe sądy. Gdy któryś z królów Francji chciał wtrącić się w proces sądowy jakiegoś markiza sędzia odrzekł: to niech go Wasza Wysokość sam sądzi, znany jest też spór Fryderyka II z młynarzem, młynarz powiedział: są jeszcze sądy w Berlinie i król proces przegrał. Powodowało to powstawanie odmiennych niż w Polsce wzorców zachowań społecznych. Jak to się praktycznie wyrażało ? W Szwecji już w końcu XVI wieku, gdy król zwany u nas Zygmuntem III Wazą zaczął łamać prawa królestwa stany parlament i wszystkie organy władzy państwowej dały mu pół roku na wycofanie się z łamania prawa a gdy tego nie zrobił króla zdetronizowano co wiązało się z rozlewem krwi ale trudno – praw trzeba bronić.
    Tymczasem u nas uważa się że dopiero machlojki przy wyborach powodują że władza staje się nielegalna. Nic podobnego – władza łamiąca Konstytucję tym samym staje się władzą nielegalną.
    Udowodnić to można łatwo – mandat do rządzenia uzyskany od suwerena w drodze demokratycznych wyborów dotyczy z swojej istoty tylko działań w ramach konstytucyjnego porządku prawnego. Jeżeli jakaś władza łamie Konstytucję wykracza poza ten mandat i działa już nie z upoważnienia suwerena a na własną odpowiedzialność. Ponieważ w demokracji władza polityczna może działać tylko z mandatu suwerena władza taka staje się nielegalna. Również ustawy podejmowane w sytuacji gdy brak możliwości weryfikacji ich zgodności z Konstytucją są nielegalne ( choć obowiązujące jak prawo okupacyjne ) gdyż możliwość ich zaskarżenia stanowi końcowy etap procesu ustawodawczego.

    Druga sprawa – demokracja wprowadzona została u nas w 1989 r odgórnie, w drodze porozumienia elit ponad głowami ludu. To nie zarzut taka była konieczność, sytuacja polityczna Klasa ludowa jej nie zinternalizowała i nie przyjęła na siebie odpowiedzialności związanej z udziałem w demokracji. Nadal uważała, że „oni,” to jest klasa polityczna rządzi bez kontroli, do dziś taki sposób myślenia prezentują niektórzy kandydaci na prezydenta tego kraju.

    Trzecia sprawa – stoją u nas do dzisiaj pomniki Piłsudskiego. Był to człowiek nie ujmując jego zasług, który odpowiada za zamach stanu w 1926r. Za wprowadzenie pozornej demokracji, za lipne wybory organizowane w latach 1926 – 1939. Czy, ktoś z naszych pożal się boże demokratów choć rozpoczął dyskusje nad oceną jego działalności, nad tym czy te pomniki i ulice mu się należą ?

Comments are closed.

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »