Lektury obowiązkowe: bez przymusu

Czytelnictwo? Być może zniknie bez śladu. Póki istnieje, ślad zostawia. Bezcenny. Czy świat przeżyje bez czytających ludzi? Z pewnością. Są książki, w których da się o tym poczytać.

Ktoś nam każe czytać i o tym nie wiemy

Decyduje również, co czytamy. Nie robi tego zły belfer z trzcinką w ręku z dawnych czasów, choć nowi rządowi szefowie od edukacji być może spróbują wrócić do tych czasów. Może nawet wspomoże ich cenzura. O wiele sprytniej i skuteczniej robią to jednak rozmaite Cambridge Analityca. Działanie na rzecz rozumu zawsze potrzebowało mecenasów. Rynek ich nie zastąpi. Ty możesz. Zostań mecenasem.
Wesprzyj nas

Lektury obowiązkowe: bez przymusu

Operacja „Opera”

Ta książka jest tylko pozornie dla nastolatków. Chociaż autorzy nadali jest styl opowieści gimnazjalistki, zabrali się za sprawy naprawdę poważne

Oczywistym celem pracy Acusa jest podpowiedź ułatwiająca zrozumienie opery „Hrabina” z 1859 roku i – w mniejszym stopniu – pokazanie sylwetki Stanisława Moniuszki w ostatnich latach życia (już po napisaniu „Strasznego Dworu”, a przed ukończeniem „Parii”). Ale nawet ważniejsze niż wątki „Hrabiny”, czy fragment biografii kompozytora, wydają się rozważania o znaczeniu autorytetów, szacunku, wzajemnych relacjach pokoleń, otwartości i równouprawnieniu.

Co absolutnie niespotykane, treść książki zmienia się w zależności od tego, czy czytamy ją w okularach czy bez. Chociaż sam fakt włożenia na nos oprawek ze szkłami może zawieść czytelników. Muszą to być okulary znalezione gdzieś na samym dnie szuflad, w starej komodzie (najchętniej z pamiątkami po pradziadkach), albo na jakimś zapuszczonym strychu. Powinny być druciane, chociaż niekoniecznie. Ja posłużyłem się ponad stuletnim lorgnon z pozieleniałego mosiądzu.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Ścigani – jak „dobra zmiana” niszczyła polskie służby


Oglądając książkę przez takie anachroniczne urządzenie zauważamy, że ma ona o jeden rozdział więcej. Prawdopodobnie zgubiony przez autorów lub zatrzymany przez cenzurę. Trudno powiedzieć. Rozdział ten jest zupełnie inny niż cała reszta. To raport agenta czy urzędnika Ochrany ze stycznia 1867 roku. Ponieważ wiem, że wielu czytelników „Projektu M” może nie znaleźć odpowiednich urządzeń optycznych, pozwalam sobie przytoczyć (na szczęście niewielki) ukryty rozdział w całości.

***

Jego Ekscelencja

Pułkownik Priozierow

Oberpolicmajster Warszawski

Ekscelencjo,

Kontynuując zadanie rozpracowania obywatela gorszego sortu Stanisława Czesławowicza Moniuszki ustaliłem, że obywatel ów zachowuje się w sposób tajemniczy i nieprzewidywalny oraz obraca się w środowisku nieprzyjaznych Jego Cesarskiej Mości żulików, ale przede wszystkim komunistów i złodziei.

W trakcie przeszukania mieszkania wymienionego wyżej Moniuszki zabezpieczone zostały nuty, partytury i libretto o antypaństwowej treści. Dodatkowo, ze względu na pośpiech, jeden z podległych jednostce waszej ekscelencji szpicli zabezpieczył także – w pierwszym odruchu wydawałoby się niepotrzebnie – binokle figuranta.

Binokle, z zastosowaniem jakiejś nierozpoznanej dotychczas metody, pozwalają widzieć inaczej niż sugeruje wzrok. Prawdopodobnie celem tego jest widzenie rzeczy, które mają być ukryte przed oczami osób postronnych. Na przykład nielegalnych treści w nutach lub manuskryptach. Co dziwne i wymaga wyjaśnienia w dalszych badaniach, binokle pozwalają widzieć ludzi i wnętrza zupełnie innymi niż w rzeczywistości. Miejsca stają się nagle odarte z ozdób, a osoby wyglądają jakby były bez stosownego odzienia, w strojach niezwyczajnego kroju, czy wręcz w dziwnej bieliźnie.

Obserwując figuranta, można było stwierdzić, że w pierwszej kolejności gustuje on w miejscach odwiedzanych przez młodzież, w żadnej mierze nie szanującą tradycyjnych wartości. I chociaż młodzież owa nawiązuje do jakiegoś zdarzenia (termin i przebieg owego zdarzenia zostanie ustalony w postępowaniu odrębnem), które miało mieć miejsce w jednym z miast leżących w imperium Jego Cesarskiej Mości, pomiędzy Moskwą a Mińskiem, wcale nie odnosi się z szacunkiem do ofiar, a wręcz przeciwnie, potrafi sobie dworować z poległych tam najwyższej rangi urzędników. Sądząc po podsłuchanych strzępkach rozmów, oddział Ochrany ze Smoleńska podtrzymuje wśród Polaków jakiś mit, który pomimo upływu lat niezwykle antagonizuje to społeczeństwo i dzięki temu pozwala Jego Cesarskiej Mości skutecznie sprawować nad nimi władzę.

Ustalono natomiast – wracając do wyników obserwacji figuranta – że około dziesięciu lat wcześniej, onże przebywając w Paryżu, w cztery dni napisał operę, która pod pozorem ludowo-komicznym zawiera treści rewolucyjne. Jest skandalicznym niedopatrzeniem, że w trakcie pobytu Stanisława Czesławowicza w hotelu, sąsiedni numer nie został wynajęty przez szpicli Trzeciego Oddziału Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Mości, którzy mogliby wyłapać nieprawomyślne wątki w komponowanej muzyce i podsłuchać rozmowy, co pozwoliłoby na uprzedzenie, że totalna opozycja nad Wisłą zyska moralne wsparcie popularnego kompozytora.

Jedną z osób, które kontaktowały się z obserwowanym, jest kobieta o wyjątkowo dziwacznym wyglądzie. Jest to osoba w dostojnym wieku, jednakże ubierająca się w męskie, kolorowe kaftany i pantalony do konnej jazdy. (Co zdumiewające, pomimo niepasującego wyglądu, nie wzbudza ona niechęci ani nawet zdziwienia wśród otaczających ją dam i kawalerów. To świadczy o stopniu zdemoralizowania warszawskiej inteligencji i wyjaśnia, dlaczego lekceważy ona dobrą zmianę wprowadzaną łaskawie przez Cesarza, likwidującego biurokratyczne struktury uzurpujące sobie prawo do interpretowania woli suwerena. A wszystko to przecież tylko po to, żeby łatwiej mu było wstawać z kolan).

Otóż wydaje się, że kobieta owa ma za zadanie kontaktowanie figuranta z przywódcami totalnej opozycji, którzy mogą chcieć uzgadniać jakieś swoje działania ze znanym kompozytorem. W szczególności owe kanalie i zdradzieckie mordy należy podejrzewać o namawianie Stanisława Czesławowicza do dalszego tworzenia dzieł o antyrządowej i antycesarskiej treści.


PRZECZYTAJ TAKŻE: „Granatowy 44”


Podsumowując. Rekomenduję kontynuację inwigilacji. Zalecam także laboratoryjne badania zadziwiających binokli. Dodatkowo rekomenduję przedłużenie zapisu cenzury na pseudo operę „Straszny Dwór” na czas nieokreślony (najlepiej na zawsze), objęcie zakazem cenzury wszystkich innych oper, utworów muzycznych, śpiewników i innych prac figuranta Moniuszki co najmniej na pięć lat (pozbawienie środków do życia autora podejrzanych treści, zniechęci go do podobnych działań na przyszłość, a także pozbawi zwolenników totalnej opozycji możliwości wykorzystywania nowych dzieł kompozytora do swoich celów propagandowych).

Rekomenduję także zobligowanie urzędników oddziału zagranicznego Ochrany z Petersburga, aby zintensyfikowali obserwację Stanisława Czesławowicza w trakcie wyjazdów zagranicznych, ze szczególnym uwzględnieniem placówki w Paryżu, która wcześniej przeoczyła pobyt figuranta w tym mieście.

Pozostający z należytym szacunkiem

Urzędnik Wyższego Sortu

Oddzielnego Korpusu Żandarmów

Bakaj

***

Rozdział, jak widać, nie jest długi. Za to w dziwny sposób nawiązuje do rzeczywistości Warszawy pod koniec drugiego dziesięciolecia XXI wieku. A chociaż na jego podstawie nie da się przecenić inteligencji niskiej rangi (chociaż wyższego sortu!) agenta Ochrany, to jednak można sobie uświadomić, że w „dzieleniu i rządzeniu” Rosjanie mają wyjątkowo długą tradycję. A pomaga im w tym upadek autorytetów, zastępowanych przez produkty propagandy, przekrzykiwanie się we wznoszeniu patriotycznych haseł i wreszcie zwykłe schamienie podniesione do rangi cnoty.

Projekt M., prof. Ewa Łętowska, Krzysztof Pawłowski, Warszawa 2020

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednie lektury obowiązkowe

Globalna Ukraina

„Globalna Ukraina” to intrygujący i przewrotny tytuł najnowszej książki Kazimierza Wóycickiego. Książką ukazuje, jak kraj

Czytaj »

Czytamy w internecie

Według Google Trends - raczej nagłówki i tytuły poszukiwanych filmów. Zestawienie częstości wyszukiwania słów: "gazeta", "tv", "Google" oraz "YouTube"...

Wspieraj obywatelski projekt medialny

Przynajmniej próbujemy...
Wesprzyj nas