„Reklamoza” w stolicy zatrzymana. Czy na pewno?

Radni Warszawy przegłosowali uchwałę krajobrazową, która m.in. zakazuje wielkich banerów reklamowych w centrum miasta i ogranicza ich wygląd. O uporządkowanie prawne chaosu reklamowego od lat walczyli stołeczni aktywiści, m.in. z „Miasto jest Nasze”, „Miasto Moje a w Nim” i „Żegnamy Reklamy”. Również prezydent Rafał Trzaskowski od dawna zapowiadał zajęcie się tą sprawą. Walka z samowolą reklamową była jednym z głównych haseł jego kampanii wyborczej

Warszawska uchwała jest fetowana jako długo oczekiwane zwycięstwo samorządu i mieszkańców w walce z brzydotą miejskich ulic. Ma zakończyć problem przesycenia ulic banerami i szyldami. Konsultacje w sprawie nowych przepisów trwały aż cztery lata. Wśród przeciwników ustawy pojawiały się głosy, że po jej wprowadzeniu miasto nie będzie miało funduszy na renowację zabytków. Środki na ich remonty pochodzą bowiem nie tylko z budżetów miast, ale i z ekspozycji reklam wielkoformatowych. Na szczęście warszawscy radni wzięli to pod uwagę. Instalacja siatek reklamowych przesłaniających okno ma być możliwa tylko na rusztowaniach podczas prowadzenia prac remontowych lub budowlanych na elewacji budynku, jednak maksymalnie przez dziewięć miesięcy i nie częściej niż raz na pięć lat. Wprowadzono dwuletni okres dostosowawczy dla tego typu reklam.

W 2015 r. Sejm przyjął ustawę krajobrazową, na mocy której poszczególne gminy mogą przyjmować własne uchwały krajobrazowe. Samorządy nie spieszą się z uchwalaniem kodeksów reklamowych. Do tej pory zrobił to tylko około 1% gmin, w tym jedynie kilka większych miast: Łódź, Opole, Gdańsk, Sopot, Ciechanów.

Nowe przepisy dają samorządom prawo żądania od firm reklamowych usunięcia nośników. Jest to potencjalne źródło konfliktu na osi samorząd – biznes. Niewykluczone, że firmy reklamowe i właściciele działek będą domagać się na drodze sądowej ogromnych odszkodowań za utracone zarobki. W sierpniu 2019 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu wystosował do Trybunału Konstytucyjnego zapytanie o zgodność ustawy z Konstytucją. Uchwałę krajobrazową do WSA zaskarżyła Firma Cityboard Media. Sąd orzekł, że art. 37a ust. 9 może naruszać Konstytucję, ponieważ konieczność usuwania nośników reklamowych po okresie przejściowym jest wywłaszczeniem bez odszkodowania lub rekompensaty finansowej. Jeśli Trybunał przychyli się do werdyktu WSA, uchwałę krajobrazową można będzie wrzucić do kosza na śmieci. Sprawa czeka nadal na rozpatrzenie.

Tam, gdzie przepisy zostały uchwalone, często pozostają one martwą literą prawa. Gminy zdecydowały się na rozłożone na lata okresy przejściowe, w czasie których nikt nie egzekwuje nowych przepisów. W Łodzi lokalny kodeks reklamowy został przyjęty w 2016 r. Liczba reklam miała zostać zmniejszona, a te które pozostały miały zostać do pewnego stopnia ujednolicone. Jednak uchwałę zakwestionowały firmy reklamowe, zarzucając magistratowi m.in. posługiwanie się pojęciami nieostrymi. Uchwałę zakwestionował również wojewoda łódzki, w wyniku czego została ona skierowana do Sądu Administracyjnego, który wydał niekorzystny dla miasta wyrok. Od tego wyroku miasto złożyło kasację. Obecnie nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia, czyli lokalny kodeks teoretycznie  obowiązuje. Teoretycznie, ponieważ dla reklam podlegających regulacji przewidziano długi okres przejściowy do końca 2021 r.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego to nie jedyne zagrożenie dla ustawy krajobrazowej. Przepisy nowej ustawy, która w większości gmin jeszcze nie zaczęła funkcjonować, mogą zostać uchylone. Rząd ma w planach wprowadzenie nowej ustawy o planowaniu przestrzennym. W ubiegłym roku Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju zgłosiło projekt jej nowelizacji. Nowe przepisy mogą przywrócić porządek rzeczy sprzed 2015 r. Ministerstwo zaproponowało ponowne wpisywanie zasad sytuowania nośników reklamowych do nowych planów zagospodarowania przestrzennego. Plany te obejmują tylko niewielką część miast. Tam, gdzie ich nie ma, regulacje reklamowe miałyby odbywać się w ramach tzw. standardów urbanistycznych. Ministerstwo zaproponowało też rezygnację z nakładania kar za nielegalną reklamę na rzecz długiego postępowania prowadzonego przez lokalne inspektoraty nadzoru budowlanego. Właściciele nieruchomości mogliby, tak jak to było przed 2015 r, występować z roszczeniami, jeżeli nowy plan zagospodarowania będzie oznaczał dla nich utratę dochodów z ekspozycji reklam. Ministerstwo przekazało zarys nowelizacji ustawy do analizy ekspertom, m.in. w jednostkach samorządowych.

Na chwilę obecną nie ma dalszych informacji o stanie prac nad nowelizacją ustawy krajobrazowej. Nadal na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym czeka kwestia legalności nakazywania przez samorządy firmom reklamowym usuwania nośników. Być może opieszałość gmin w uchwalaniu własnych kodeksów to wynik tej niepewnej sytuacji prawnej. Zanim ustawa krajobrazowa zaczęła na dobre funkcjonować, jest już torpedowana. Czy to wynik działania lobby reklamowego, które nie chce stracić dochodów? Trudno wyrokować, ale wygląda na to, że przynajmniej w czasie kilku najbliższych lat nic w kwestii szpecących krajobraz reklam się nie zmieni.

fot. Radek Kołakowski, Wikipedia

Źródła:

warszawa19115.pl, finanse.wp.pl, www.trojmiasto.pl, www.newsweek.pl, portalkomunalny.pl, www.money.pl, www.signs.pl, www.igrz.com.pl, www.wirtualnemedia.pl, polskatimes.pl.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »