Wokanda: prawo i co prawo znaczy?

Widziane z wnętrza sądowej sali prawo przestaje być abstrakcją. Kiedy służy obronie praw jednostki, staje się potrzebne jak powietrze do oddychania. Wiele jeszcze trzeba zrobić, by prawo stało się takim fundamentem ustroju, który potrafi podtrzymać demokrację. Będzie tak wówczas, gdy każda i każdy z nas będzie mógł przed sądem dochodzić nie tylko praw "politycznych", ale również "zwykłych" - w szkole, w szpitalu, w urzędzie.

Media są ważne

Nie ma "nielegalnych demonstracji". Nie ma "przepychanek z policją". Tych i wielu innych rzeczy nie wiedzą dzisiejsze media. Pomóż nam budować takie, z których opinia kształtuje "kulturę prawną". Niech się dzięki nim znajdzie odważny sędzia - obok tych bohatersko orzekających w sprawach politycznych - który zdecyduje o adopcji przez parę jednopłciową. Niech się znajdzie taki, który uzna, że ustrój polskiej szkoły skrajnie narusza konstytucyjną wolność zarówno nauczania jak indywidualnego rozwoju. Niech normą stanie się finansowa odpowiedzialność państwa za naruszenia prawa do zdrowia przez zatrute powietrze, do ochrony zdrowia przez zrujnowane szpitale. Media kształtują kulturę prawną. O ile same ją mają.
Wesprzyj nas

Wokanda: prawo i co prawo znaczy?

Sąd Najwyższy: Ofiara księdza może zatrzymać przyznane jej odszkodowanie

Na posiedzeniu niejawnym zapadła decyzja w głośnej sprawie zadośćuczynienia dla Katarzyny, gwałconej i więzionej w dzieciństwie przez księdza Romana B. Sądy pierwszej i drugiej instancji w Poznaniu przyznały kobiecie zadośćuczynienie w postaci 1 mln zł oraz 800 zł dożywotniej renty od zakonu chrystusowców, do którego należał ksiądz. Towarzystwo Chrystusowe złożyło skargę kasacyjną od tego wyroku. Sąd Najwyższy ją dzisiaj oddalił.

Kasacja została odrzucona w części zaskarżającej apelację powódki, a w pozostałej części sąd oddalił skargę kasacyjną. Oznacza to, że wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu pozostaje w mocy. Pokrzywdzona może zatrzymać przyznane jej odszkodowanie. Tym samym sprawa została ostatecznie zakończona.

Dzisiejszym wyrokiem Sąd Najwyższy uznaje odpowiedzialność cywilną kościoła jako instytucji za działania jego funkcjonariuszy. Towarzystwo Chrystusowe twierdziło, że nie może ponosić odpowiedzialności za działania księdza Romana B., ponieważ gwałcił on dziewczynkę „po godzinach”. Pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego, adwokat Krzysztof Wyrwa, twierdził, że „na gruncie obowiązujących przepisów prawa  w Polsce, nie można przenosić odpowiedzialności za czyny karalne ze sprawcy na kościelne osoby prawne” oraz „Sprawcy tych czynów dopuszczają się ich na własny rachunek i ponoszą osobistą odpowiedzialność przed ofiarami, które skrzywdzili oraz przed prawem”.

W dzisiejszym komunikacie na stronie SN czytamy: „W razie powierzenia przez instytuty zakonne duchownym zakonnym lub zakonnikom czynności służbowych, do odpowiedzialności za szkody przez nich wyrządzone przy wykonywaniu tych czynności, ma zastosowanie art. 430 k.c.

W świetle art. 430 k.c., jeżeli sprawca działał w celu osobistym (dla korzyści osobistej), a wykonywanie powierzonej czynności służbowej umożliwiło mu wyrządzenie szkody, zwierzchnik nie może skutecznie podnieść zarzutu, że podwładny wyrządził szkodę tylko przy sposobności (przy okazji) realizacji powierzonych zadań.”

Początkowo skarga kasacyjna miała być rozpatrywana 20 grudnia 2019 r. Wobec protestów opinii publicznej i na wniosek adwokata Katarzyny skład sędziowski został zmieniony. Najpierw sprawę mieli rozpatrywać sędziowie nominowani przez neo-KRS i powiązani na różny sposób z kościołem katolickim: Joanna Misztal-Konecka, Beata Janiszewska i Marcin Krajewski. Dzisiejszy skład sędziowski to: Krzysztof Strzelczyk, Władysław Pawlak, Agnieszka Piotrowska.

Ksiądz Roman G., oprawca Katarzyny, został skazany w 2009 r. procesie karnym na 4,5 lata leczenia psychiatrycznego na oddziale szpitalnym w zakładzie karnym. W 2010 r. wyrok został złagodzony o pół roku. Do czasu odbywania kary zaliczono mu pobyt w areszcie. Na wolność wyszedł w 2012 r. i powrócił do zakonu chrystusowców. Został z niego wydalony dopiero w 2017 r., gdy sprawą zaczęły interesować się media. Rok później został usunięty ze stanu duchownego. Jego aktualne miejsce pobytu jest nieznane. Podejrzewa się, że przebywa w Kanadzie, gdzie od lat mieszka jego matka.

Dzisiejszy wyrok to precedens, który umożliwi kolejnym ofiarom duchownych skutecznie dochodzić zadośćuczynienia finansowego od kościoła. Na początku marca pozew przeciwko kurii w Gdańsku złożyła Barbara Borowiecka, którą w dzieciństwie molestował prałat Henryk Jankowski. Kobieta domaga się przeprosin i 500 tys. zł zadośćuczynienia.

O zakonie chrystusowców pisaliśmy w artykułach: Zasady postępowania służące ochronie i zabezpieczeniu nieletnich według chrystusowców oraz Odpowiadamy chrystusowcom.

fot. flickr

O autorze

Poprzednio w Wokandzie

Prawo w internecie

Dane Google Trends - częstość wyszukiwania haseł o sądach odpowiada najwyraźniej wyłącznie użytkowym potrzebom. Im "bliżej ludzi", tym zainteresowanie większe...

Wspieraj obywatelskie media

Od mediów zależy poziom kultury prawnej społeczeństwa, ale także wśród sędziów.
Wesprzyj nas