Sąd umorzył sprawę przeciwko Elżbiecie Podleśnej

Sąd Rejonowy w Wąbrzeźnie umorzył dziś sprawę wytoczoną Elżbiecie Podleśnej z kodeksu karnego. Uznał, że jej czyn miał znikomą szkodliwość społeczną, a motywacje oskarżonej nie zasługują na negatywne konsekwencje prawno-karne

W lipcu 2018 roku, w czasie gdy w Warszawie Sejm dożynał polskie sądownictwo i przeciwko temu protestowały tysiące ludzi w całej Polsce, Elżbieta, będąc akurat w okolicach Golubia Dobrzynia i Wąbrzeźna, spontanicznie namalowała sprayem na szybach biur posła Czabańskiego i senatora Mioduszewskiego napisy „PZPR”, a na chodnikach przed biurami „czas na sąd ostateczny”. Pierwotnie oskarżona o propagowanie ustroju totalitarnego, po wyśmianiu takiego zarzutu przez całą Polskę, prokurator zmienił kwalifikację czynu na – mówiąc w skrócie – wandalizm, zniszczenie mienia.

Wyrok sędzi Natalii Dąbrowskiej jest w mojej ocenie dobrym wyrokiem, choć mnie satysfakcjonuje umiarkowanie. Dobre jest umorzenie, ale niedobre jest uznanie za wiarygodne przedstawionych przez oskarżycieli dowodów materialnych (choć jednocześnie uznała za niewiarygodne zeznania jednej z osób rzekomo poszkodowanych – został już złożony wniosek o ukaranie tej pani na okoliczność składania przed sądem fałszywych zeznań), uznanie oszacowania kosztów naprawy „zniszczeń” za wiarygodne, a to właśnie to oszacowanie przesądzało o postawieniu zarzutu z kodeksu karnego, a nie z kodeksu wykroczeń. Jest to jednak jakoś zrozumiałe. Sędzia musiałaby otworzyć nowy przewód sądowy, powoływać biegłych itd., a to są kolejne koszty i godziny poświęcone na sprawę, która jeśli w ogóle powinna się toczyć, to nie w takim wymiarze. Z pewnością będzie można podważać te dowody ponownie, w trakcie niechybnej apelacji.

Ale w tym wyroku, jak zwykle, najważniejsze jest jego uzasadnienie. I nie chodzi o opartą na przepisach kodeksowych argumentację sędzi, co jest aktem zniszczenia, kiedy podlega procedurze karnej, a kiedy niekoniecznie, co jest znaczną, a co znikomą szkodliwością społeczną, a o jej odniesienie się – także na mocy przepisów – do ogólnopolskich okoliczności wydarzenia, do pobudek oskarżonej, które doprowadziły do namalowania rzeczonych napisów.

Elżbieta Podleśna przedstawiła te okoliczności szczegółowo w swoim wystąpieniu wstępnym. Sędzia odnosiła się także do prawa wyrażania krytyki rządu przez obywateli, do wolności wyrażania własnych poglądów gwarantowanej art. 54 Konstytucji. Zwracała uwagę na poczucie Elżbiety wyczerpania środków demokratycznych takiej krytyki, na działanie w poczuciu obowiązku obywatelskiego. To było dla sądu bezsporne. Jednocześnie sędzia wskazała, że forma wyrażania własnych poglądów nie może być nieograniczona, jednak dochodzenie granic właściwości form nie powinno odbywać się w procesie karnym. Motywacje oskarżonej, według sądu nie zasługują na negatywne konsekwencje prawno-karne.

Elżbieta Podleśna po rozprawie w sądzie w Wąbrzeźnie

I teraz następuje, dla mnie, moment najważniejszy uzasadnienia, dlatego zacytuję go dosłownie: „Historia naszego kraju pokazuje, że wielokrotnie dochodziło w przeszłości do protestów obywateli, którzy działając z pobudek patriotycznych sprzeciwiali się jakimś działaniom władz. Wielokrotnie w czasie takich protestów byli karani, szykanowani, nierzadko trafiali do więzienia. Historia ma to do siebie, że ocena zdarzeń prawdziwa i obiektywna często dokonuje się dopiero po latach. Wielu działaczy dawnej Solidarności, kiedy występowali przeciwko ówczesnej władzy komunistycznej w różnych formach działania, było represjonowanych. Dzisiaj ich działania są oceniane zupełnie inaczej. Wyroki, które wówczas zapadały [… zapis dostępny na Video-KOD jest nieczytelny], a ówcześni sprawcy czynów karalnych – rehabilitowani.  Zdaniem sądu, działania oskarżonej, biorąc pod uwagę pobudki i motywy, którymi się kierowała, jak by nie patrząc, z którejkolwiek strony, patriotyczne, obywatelskie, nie zasługują na potępienie i reakcję prawno-karną. Zauważyć należy, że represjami karnymi powinny być objęte czyny niebezpieczne, społecznie szkodliwe, utrudniające życie ludziom, stanowiące zagrożenie dla życia, zdrowia, mienia obywateli, a nie czyny, które formalnie co prawda naruszają pewne dobra chronione, ale nie na tyle aby spotkać się z karą jak w niniejszym przypadku”.

W mojej ocenie po prostu PiS = PZPR.

Wyrok nie jest prawomocny. Stronom przysługuje odwołanie.

Ewa Borguńska

fot. Katarzyna Pierzchała

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »