Sprawa senatora Brejzy pokazuje, jak groźny to jest proceder

fot. Flickr.com

Wygląda na to, że sprawa sms-ów senatora Brejzy może nauczyć Polaków więcej o groźbie inwigilacji niż setki artykułów w mediach. To pierwszy oczywisty przypadek, w którym agendy rządowe ujawniły, że mają dane, które mogły uzyskać wyłącznie drogą operacyjną, w wyniku inwigilacji elektronicznej

I co najważniejsze – to nie są dane uzyskane w trakcie postępowania karnego za zgodą sądu, bo takie nie toczyło się wobec senatora Brejzy ani nikogo z jego współpracowników. To dane dotyczące konkretnych osób (nie jakichś hipotetycznych Kowalskich), które mogły być zbierane przez służby specjalne „na wszelki wypadek” wobec przeciwnika politycznego i jego otoczenia (również przypadkowych osób).

Od końca października w polskich mediach przykuwają uwagę informacje, że TVP rządowa wykorzystała sms-y senatora Krzysztofa Brejzy, żeby go zdyskredytować w programie informacyjnym.

Tylko skąd TVP dostała te sms-y?

Senator oprócz zawiadomienia prokuratury wystąpił do Rzecznika Praw Obywatelskich, prof. Marcina Wiącka, o zbadanie sprawy. Rzecznik ma wyspecjalizowany zespół pracowników uprawnionych do wglądu nawet do informacji ściśle tajnych, które pozwalają na wgląd nawet do materiałów operacyjnych służb. A przynajmniej do takich, które pozwalają na wyciągnięcie wniosków co do legalności działania.

To nie pierwszy taki przypadek, że media rządowe lub prorządowe powołują się na materiały operacyjne służb specjalnych. Protokoły z podsłuchów, omówienia akt procesowych, relacje z zatrzymań o 6 rano itp.

Można długo dyskutować o tym, czy te przecieki są legalne, ale to sprawa na osobny komentarz. To co mi się wydaje najważniejsze, to podkreślenie, że obecnie polskie służby, dzięki systemowi Pegasus i jemu podobnym, mają ogromne możliwości inwigilowania każdego obywatela. Wszystko co przechodzi przez nasze smartfony, laptopy, desktopy – i nie ma tu znaczenia czy te informacje są np. szyfrowane przez jakiś Signal czy WhatsApp – może być w każdej chwili przechwycone i zarejestrowane w jakimś cyfrowym archiwum. Nawet rozmowy prowadzone, kiedy jakiś smartfon leży na stole obok, mogą być nagrywane.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Początek wojny hybrydowej? Co dzieje się na granicy z Białorusią

Oczywiście ktoś objęty taką inwigilacją, musi być w jakiś sposób interesujący dla władzy. Na przykład polityka opozycji można podejrzewać, że głosi jakieś treści ekstremalne i tak uzasadnić jego inwigilację.

Sprawa senatora Brejzy pokazuje, jak groźny jest taki proceder. Także dlatego, że zarejestrowane mogły być nie tylko sms-y senatora Brejzy, ale także sms-y, maile i być może rozmowy przypadkowych osób. Czyli pod taką inwigilację może trafić praktycznie każdy.
Pamiętam, że kiedy Fundacja Panoptykon analizowała przypadki ujawnienia stosowania kontroli operacyjnej przez służby, które zostały później ujawnione w sądach, a dotyczyły polityków i dziennikarzy, jednym z objętych inwigilacją był dziennikarz śledczy Mariusz Gierszewski. Okazało się, że w jego przypadku podsłuchiwany był nawet lutnik, który zajmował się jego gitarą, na której gra w zespole Poparzeni Kawą Trzy.

Jedyną obroną przed taką inwigilacją jest stworzenie niezależnej od rządu instytucji uprawnionej do kontroli wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych przez służby specjalne. A także takie doprecyzowanie prawa, żeby np. przepisów o kontroli operacyjnej nie dało się obejść niewymagającym zgody sądu pozyskiwaniem danych telekomunikacyjnych (czyli billingów, lokalizacji i adresów wysyłanych komunikatów).

Adam Bodnar, kiedy był jeszcze Rzecznikiem Paw Obywatelskich, powołał zespół, który zajmował się wypracowaniem metod takiej kontroli. W jego skład wchodzili prokuratorzy, sędziowie, byli funkcjonariusze policji i służb specjalnych. W efekcie pracy tej grupy powstał raport pt. „Osiodłać Pegaza”. Miejmy nadzieję, że obecny rzecznik będzie tę pracę kontynuował. Tym bardziej, że przypadek senatora Brejzy z pewnością dostarczy nowych materiałów poglądowych do oceny praworządności stosowania środków operacyjno-rozpoznawczych przez policje i służby specjalne.


  • Piotr Niemczyk – w latach 1990-1994 dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, a następnie zastępca szefa Zarządu Wywiadu UOP. Wieloletni ekspert Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Członek Rady Konsultacyjnej przy ośrodku szkolenia ABW w Emowie. Obecnie publicysta i wykładowca akademicki.

Tekst opublikowany został na portalu Orłoś Studio.

fot. Flickr

O autorze

1 thought on “Sprawa senatora Brejzy pokazuje, jak groźny to jest proceder

  1. Na szczęście Izraelczycy zablokowali upartyjnionym, rządowym służbom oprogramowanie Pegasus. Jak niedawno podały wszystkie gazety, pisowska służba straciła Pegasusa. Niby ma, ale nie działa.

Skomentuj Czytelnik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze opinie, komentarze, listy