Strajk Przedsiębiorców. Dziennikarze i Tanajno w policyjnym kotle [ZDJĘCIA, WIDEO]

Państwo PiS się wali na naszych oczach. Jeżeli przeciwko obywatelom, przeciwko liście przebojów wytacza się najgorsze działa, przyciąga się tutaj tysiące policjantów, minister spraw wewnętrznych mówi, że będą aresztowania, to znaczy, że nadchodzi zmierzch tego reżimu – tak Paweł Tanajno rozpoczął w sobotę drugi strajk przedsiębiorców

Protestujący zbierali się od około godz. 13 na Placu Defilad w Warszawie. Organizatorzy, w przeciwieństwie do strajku sprzed tygodnia, nie mieli ściśle określonego planu działania. Wbrew zapowiedziom na miejscu nie pojawił się lider Agrounii.

Przedsiębiorców było znacznie mniej niż tydzień temu, około kilkuset. Natomiast policja przysłała na miejsce kilka tysięcy mundurowych, którzy dokładnie obstawili Plac Defilad. Jeden z organizatorów protestu, Marek Jarocki, mówił: – Przyszedł do mnie dowódca policji i powiedział, że jeśli nie będziemy utrudniać legitymowania, będziemy mogli sobie chodzić w odstępach i nie będą wypisywane mandaty.

Na początku było rzeczywiście spokojnie, chociaż policja spisywała uczestników, szczególnie tych, którzy trzymali flagi polskie lub transparenty.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Policyjny kocioł na demonstracji przedsiębiorców


Paweł Tanajno pod PKiN mówił: – Dzisiaj nie ma gazowania i pałowania. Osiągnęliśmy to pewną grą dezinformacyjną i w ostateczności być może policja podjęła decyzję, że lepiej pozwolić nam tutaj stać, niż doprowadzić do zaognienia sytuacji. To jest nasz sukces.

Rzeczywiście, Tanajno i policja przez ostatnie dni zdawali się prowadzić ze sobą grę. W piątek w nocy kandydat na prezydenta nagrał live sprzed siedziby PiS, sugerując, że tam właśnie poprowadzi strajkujących. Na facebookowej stronie Strajku Przedsiębiorców pojawiły się też nieprawdziwe informacje, że manifestanci będą chcieli przeprowadzić szturm na TVP lub udać się pod dom Jarosława Kaczyńskiego. W sobotę Tanajno przyznał, że to był blef.


W pobliżu miejsca samospalenia Piotra Szczęsnego strajkujący ułożyli na ziemi  krzyż z białych i czerwonych kwiatów i zniczy. – Nie możemy ciągle być na kolanach przed politykami. To jest cel tego strajku. Dzisiaj mamy tu krzyż, który symbolizuje cierpienia, jakie zrzuciła na nas głupota, lenistwo i nieodpowiedzialność klasy politycznej. Ten krzyż dzisiaj dźwiga polskie społeczeństwo. Podniesiemy ten krzyż i uwolnimy się. Waszą aktywnością i waszą siłą to się skończy – mówił kandydat na prezydenta.

Tomasz Stupnowicz, właściciel upadłej firmy Hanza Brokers z Gdańska, przyjechał na protest z rekwizytem w postaci czarnej trumny, na której znajduje się jego zdjęcie i klepsydra ze słowami „Pogrzebany przez sądy 2012 – 2020”. Przedsiębiorca od lat walczy w sądzie z byłymi kontrahentami. – Po ośmiu latach procesu muszę przygotować kolejne 200 tys. zł na apelację w sądzie. Zrobiłem zbiórkę na portalu Pomagam.pl. Niedługo będę szedł z tą trumną 400 km do Gdańska pieszo, żeby zamanifestować konieczność reformy sądownictwa. Jestem apolityczny. Mnie nie interesuje jaka opcja rządzi, jaka partia, jakiego koloru – sądy, służba zdrowia mają być zawsze dla Polaków i bronić poszkodowanych i działać w naszym interesie. Rządzący są dla nas i rządzą dla nas a nie nami – mówił Stupnowicz.


Tanajno: – Walczymy o to, żeby chronić własność, bo rząd po tę własność wyciąga swoją łapę. Walczymy o  wolność. Przez 30 lat narosło tyle przepisów, że my już nie możemy powiedzieć, że jesteśmy wolni. Jesteśmy uregulowani. I to nie dotyczy tylko przedsiębiorców, chociaż oni to odczuwają najbardziej, bo przepisów jest tak dużo, że właściwie nie można powiedzieć, że jest w Polsce przedsiębiorca, który nie łamie przepisów. Zawsze można znaleźć przepis, który złamie. Ale dotyczy też to zwykłych ludzi. (…) Zostało zgniecione w świadomości Polaków to, że my możemy robić coś bez pozwolenia, że mamy prawo jako suweren żyć w pełnej wolności, a urzędnicze regulacje powinny stanowić margines.

Jedna z uczestniczek strajku to pani Anna Tarczyńska z Warszawy. Prowadzi własną kancelarię prawną: – Przyszłam tu, żeby wyrazić swój sprzeciw. Kiedy obywatele tracą pracę, potrzebują wsparcia, a środki z naszych z podatków przeznacza się na takie zastępy policjantów, którzy nic nie robią, tylko nas straszą. (…) Jestem przedsiębiorczynią, prowadzę własną kancelarię prawną i zatrudniam pracownika. Przedsiębiorcy potrzebują pomocy, której nie uzyskują, a władza chwali się tylko i wyłącznie ilością złożonych wniosków, a nie ilością rozpatrzonych. Ja mam taki apel do rządzących, żeby zaczęli rozpatrywać wnioski przedsiębiorców o pomoc, która i tak jest niewystarczająca. To są śmieszne pieniądze. Pożyczka 5 tys. w żaden sposób nie pomoże przedsiębiorcom, którzy zatrudniają pracowników. W tej chwili w Warszawie jest rozpatrzonych tylko około 40% wniosków. Są takie zatory w rozpatrywaniu tych wniosków, że za chwilę nie będzie komu wypłacać tych pożyczek. A może to jest taka metoda na przetrzymanie – pyta Anna Tarczyńska.

Około godz. 15 protestujący ruszyli przez Marszałkowską i Świętokrzyską w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Jednocześnie policja skierowała w tamtym kierunku wszystkie swoje siły. Ulicą Świętokrzyską przejechało około 50 radiowozów na sygnale. To tam Tanajno został otoczony przez policjantów. Wyglądało to na próbę zatrzymania. Po chwili jednak został uwolniony.


ZOBACZ TAKŻE: Adam Bodnar i senator Jacek Bury o walce z represjami


Na Krakowskim Przedmieściu na wysokości PAN strajkującym zastąpił drogę kordon policji. W tym czasie pochód składał się już tylko z Pawła Tanajno, kilkudziesięciu przedstawicieli mediów i kilkunastu strajkujących.

Manifestanci obeszli więc budynek PAN z drugiej strony i spotkali się z policją pod Warszawskim Szpitalem dla Dzieci przy ul. Kopernika. Tam Paweł Tanajno wraz z otaczającymi go dziennikarzami zostali uwięzieni w policyjnym kotle. Tanajno próbował przedrzeć się przez kordon poprzez lukę między dwoma funkcjonariuszami. Dziennikarzy wzywano do rozejścia się jednocześnie uniemożliwiając im opuszczenie kotła. Z policyjnych megafonów rozlegała się zapowiedź, że przedstawiciele mediów będą legitymowani.

Po około godzinie Tanajno został wyprowadzony poza kordon i wywieziony do jednego z komisariatów. Jako powód policja podała „naruszenie nietykalności cielesnej policjantów”. Kandydat na prezydenta noc spędzi w areszcie.

Policja spisała część dziennikarzy i sprawdzała ważność ich legitymacji służbowych. Większość dziennikarzy została uwolniona dopiero po interwencji posła Michała Szczerby i senatora Jacka Burego. Na miejscu pojawiła się też posłanka Hanna Gill-Piątek.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »