Wiadomości z pierwszej ręki i drugiej nogi. Wszyscy w maskach

Specjaliści od wizerunku doradzili PiS, że zmuszanie ludzi do chodzenia w maskach po ulicy i paradowanie przed kamerami bez masek, to jednak aż nadto widoczna olewka dla przepisów, które samemu się wprowadziło. I nagle, jak na rozkaz, wszyscy pojawili się w maskach

Nawet Jarosław Prezes Armii Zagubionych Straceńców, chodził w masce i to podwójnej.

Kilogram buraków

Najśmieszniej w masce prezentował się Stanisław Piotrowicz, który w imieniu lipa Trybunału coś tam ogłaszał. To człowiek, który całe życie nie pokazał swej prawdziwej twarzy, gdyż jej po prostu nie ma. Tak długo chodził w masce, że ta wrosła mu  w twarz jak mech, który obrasta kamień w lesie. Dopiero teraz, gdy po latach wiernej służby dla takiej czy innej władzy, założył maskę higieniczną, wreszcie nabrał ludzkiego oblicza. Jednak tylko w sensie estetycznym, bo pieprzył to co zawsze, czyli tłumaczył dlaczego kilogram buraków jest cięższy od kilograma bananów.       

Woda z basenu

Najśmieszniejsze w tym całym polskim bałaganie jest to, że władza same siebie nie słyszy. Od pięciu lat trąbi się w rządowych mediach, jaki to był świetny pomysł, to rozdawnictwo kasy w ramach programu 500+. Jak ten program pomógł wielu rodzinom. Jak dźwignął gospodarkę. Kurski sto pięćdziesiąt filmów na ten temat nakręcił, osiemdziesiąt wyciskających łzy reportaży, i trzy teleturnieje. A teraz, gdy połowę zostawionej na czarną godzinę forsy rozdali, a drugą przepili, Andrzej Duda apeluje, by w czasach kryzysu honorowo nie pobierać tego dodatku na dzieci. To tak, jakby spuścić wodę w trakcie zawodów pływackich i oznajmić zawodnikom, że bez wody też można pływać.       

Oczy ministra

Nie brakowało ostatnio takich, którzy dali się nabrać na zmęczone oczy ministra Szumowskiego. Ten facet wydawał się do niedawna rzeczywiście mocno przerażony epidemią i zaangażowany w jej zwalczanie. Oczy miał tak opuchnięte, jak wargi sióstr Godlewskich. O tych oczach Szumowskiego zaczęto układać wiersze i śpiewać piosenki.  



Wszyscy już zapomnieli, że to ten minister, który zawierzył służbę zdrowia Matce Boskiej. No i jest, jak jest, bo Matka Boska nie zna się na wirusach i respiratorach. Po tym, jak w czasach zarazy Szumowski rekomendował wybory  korespondencyjne, wszyscy nagle sobie przypomnieli, że to jest przecież zwykły PiS-owiec, czyli człowiek bez własnego zdania.

Podobno Szumowski stara się mieć własne zdanie, ale zawsze ustala je przez telefon z Jarosławem.    

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »