Komentarz dnia: zatrzymaj się w biegu

Medialne "jedynki" - tematy z nagłówków gazet - znikają w zapomnieniu w ciągu dnia. Nikt nie kontynuuje wątków, nie pamięta o sprawach rozgrzewających emocje jeszcze wczoraj. Nie ma dyskusji, refleksji, szans utrzymania rwących się wątków. Glupiejemy. Po obu stronach polskiej politycznej wojny. Tu przynajmniej możesz się cofnąć. Zatrzymać przez chwilę i przeczytać, o czym nie przeczytasz gdzie indziej.

Kup abonament na demokrację

Jest wart co najmniej tyle, ile abonament Netflixa. Albo karnet na siłownię. Obywatele RP i powołana przez nich redakcja Obywatele.News usiłują tu stworzyć ni mniej ni więcej tylko społeczne medium publiczne. Nie tylko dlatego, że PiS przejął TVP, Polskie Radio i kontynuuje ofensywę. Również dlatego, że świat wariuje i bez tego. Media społecznościowe w rękach prywatnych korporacji kształtują naszą wiedzę, gusta, nawet wartości. Nie tylko polityka, również po prostu cywilizacja potrzebuje zerwać z obłędnym tempem narzuconym przez świat komercji, z interesami korporacji i dziczejącej polityki. Pomóż nam w budowie obywatelskiej telewizji publicznej.
Wesprzyj nas

Komentarz dnia: zatrzymaj się w biegu

Z poprawkami senackimi jak Himilsbach z angielskim

Za kilka chwil sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka zbierze się, by przygotować stanowisko w sprawie ustawy przygotowanej przez Dudę, przepchniętej przez Sejm (z przełamaniem oporu Ziobry), a potem opatrzonej w Senacie trzydziestoma poprawkami przegłosowanymi następnie jednogłośnie przez wszystkich senatorów PiS i opozycji. Sytuacja stała się absurdalna i jest przedziwną konsekwencją absolutnie błędnej diagnozy obu stron politycznej wojny, która poprzedziła ubiegłotygodniową wizytę w Polsce Ursuli von der Leyen.

Ta diagnoza polegała na założeniu, że KE odblokuje pieniądze z KPO, a ustawa Dudy jest pretekstem, który w Brukseli postanowiono zaakceptować. Czasy się zmieniły, jest wojna w Ukrainie, Polska stała się kluczowym partnerem w tej sytuacji, stosunki trzeba unormować. Unia nie będzie się przejmować polską praworządnością, potrafiła się przecież dogadać nawet z Erdoganem, więc z Polską powinna tym bardziej. Opozycja zdecydowała się więc na konstytucyjnie podejrzany ekstraordynaryjny tryb pośpiesznego procedowania w Senacie – grubo przed czasem. Celem – deklarowanym całkiem jawnie – było opatrzenie ustawy opozycyjnymi poprawkami, które da się uznać za sukces i powód, dla którego Europa mogła wreszcie przekazać nam pieniądze. Nieco zaskakującą reakcją PiS było wspomniane solidarne głosowanie. Jego cel był również jasny i równie mało poważny. Nie – to nie opozycja, to my zrobiliśmy wszystko, co było potrzebne. Ten szczegół warto zapamiętać.

Diagnoza była błędna. Von der Leyen powiedziała w Polsce niezwykle twardo, a potem powtórzyła to w Parlamencie Europejskim, że najpierw twardo określone kamienie milowe, a potem dopiero – zgodnie z wielostopniowymi, drobiazgowymi procedurami Unii – granty i kredyty w ramach KPO. W świetle tych faktów zarówno PiS, jak i opozycja zostały z ustawą Dudy i senackimi poprawkami jak Himilsbach z angielskim – to kompletnie bezużyteczny, niczego nie załatwiający kawał papieru. Z punktu widzenia opozycji jakąś korzyścią jest fakt, że choć ustawa niczego nie załatwia, to jednak w kilku fragmentach jest słyszalną wyraźnie trąbką do odwrotu od tej jednej z największych ofensyw PiS, od zamachu na sądy. Jeśli nawet ma to wyłącznie prestiżowy charakter, jest to i tak ważne. Walorem PiS w oczach ich entuzjastycznych zwolenników była dotąd zawsze właśnie sprawczość nie licząca się z niczym. Ona więdnie, choć można się spodziewać, że jeszcze nie raz PiS może zechcieć spróbować ją odzyskać i być może za chwilę to zobaczymy w sejmowej komisji i potem na obradach plenarnych.

Sytuacja jest absurdalnie ciekawa. Nie wiadomo, jak kto będzie głosował i właściwie po co. Ziobro może chcieć odzyskać twarz, PiS może chcieć albo temperować Ziobrę, albo odzyskiwać własne silne przywództwo, partie i politycy opozycji mogą chcieć szukać własnej tożsamości, jakiejś racjonalności w podejrzanych kompromisach – widzieliśmy przecież nadzieje wiązane z „samodzielnym Dudą” i ośrodkiem wokół niego, który mógłby być dla PiS alternatywą. Wynik tej sytuacji wydaje mi się nie do przewidzenia. Poprawki senackie mogą wylądować w koszu w całości, ale mogą też w całości przejść. Wszystko to będzie jednak kompletnie bez znaczenia. Przez Senat przeszły wprawdzie buble prawne według najgorszych pisowskich wzorów. Art. 10 poprawionej przez senatorów ustawy przewiduje „rozwiązanie stosunku pracy z sędzią”, co przeczy sztandarowym pryncypiom sędziowskiej nieusuwalności i co każdy z neosędziów byłby w stanie wygrać nie tylko w Sądzie Pracy, ale również w Europejskim Trybunale Praw Człowieka – ale przecież trudno sobie wyobrazić, by którykolwiek z neosędziów rzeczywiście miał okazję to wykorzystać.

Ustawa Dudy – z poprawkami, czy bez – nie ma dziś żadnej wartości ani dla Komisji Europejskiej, ani co za tym idzie dla PiS i opozycji. Choć i PiS, i opozycja będą udawały, że jest inaczej i że ubiegłotygodniowe wspólne głosowanie w Senacie ma doniosłe znaczenie. I tylko to – wydaje mi się – można przewidywać przed obradami, które rozpoczną się za chwilę.  

Dla opozycji znaczenie powinien mieć własny projekt. Ten, który w ramach Porozumienia dla Praworządności wniesiono do Sejmu niestety dopiero równocześnie z projektem Dudy i który został potem odrzucony oraz który wreszcie uzgodniono włączyć do osobnej własnej inicjatywy ustawodawczej Senatu. Dotychczas tego nie zrobiono w całym tym zamieszaniu. Czy tak się stanie? Śmiem wątpić, choć rozmowy wciąż trwają.

Wczorajsze obrady w Parlamencie Europejskim pokazały dowodnie, że sprawa polskiej praworządności jest tam istotnym priorytetem i o żaden „zgniły kompromis” nie będzie łatwo. O tym samym świadczy bezprecedensowo niejednomyślne stanowisko KE, dającej w dzień dziecka „zielone światło” polskiemu KPO. Nawet jeśli von der Leyen miała ochotę na ugodowe stanowisko i akceptację byle pretekstu, to spotkała się z silną opozycją. O Komisję Europejską i Ursulę von der Leyen możemy więc być w miarę spokojni. Ona ma na karku wyroki TSUE i ETPCz. Stosunkowo łatwo zadbać o to, żeby musiała się z nimi należycie liczyć. Swoje już w tej sprawie zrobiliśmy. Nawet jeśli teraz sami nie dopilnujemy sprawy, zadba o to Frans Timmermans, Viera Jourova i inni, którzy tworzą w KE opozycję.  

Albo znajdziemy podobny sposób na naszych polityków – dopisując nasze postulaty do ich rachunków i powodując, że handel pryncypiami może mieć groźne dla nich koszty – albo już zawsze będziemy w lęku patrzeć na głosowania. Z głosowania w Senacie w ubiegłym tygodniu płynie jeszcze jedna lekcja, choć i jej udzielono nam nie po raz pierwszy. Podział parlamentarnych mandatów w sprawach naprawdę ważnych traci na znaczeniu. Jeśli wynika to z rachunku sił i interesów parlamentarzyści PiS głosują, jak tego oczekujemy i w Senacie byliśmy tego świadkami nie po raz pierwszy, choć nigdy dotąd nie było to aż tak spektakularne. W Sejmie PiS już tak głosować nie będzie na pewno. Dlaczego? Bo nie ma w tym interesu. Ustawa Dudy z senackimi poprawkami również nie załatwi KPO. 

Jeśli PiS miałby jakąś ustawę poprzeć – to raczej tylko taką, która mogłaby to zapewnić. Znamy dzisiaj jeden taki projekt. To jest projekt Iustitii.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze komentarze dnia

Ludzka uwaga jest dziś ulotna

Chwila prawdy o nas: Google Trends - zestawienie częstości wyszukiwania haseł "seks", "dieta" i "Andrzej Duda".

Pomóż budować społeczne media

Medialne "jedynki" - tematy z nagłówków gazet - znikają w zapomnieniu w ciągu dnia. Nikt nie kontynuuje wątków, nie pamięta o sprawach rozgrzewających emocje jeszcze wczoraj. Nie ma dyskusji, refleksji, szans utrzymania rwących się wątków. Glupiejemy. Po obu stronach polskiej politycznej wojny

Kup abonament na demokrację

Jest wart co najmniej tyle, ile abonament Netflixa. Albo karnet na siłownię. Obywatele RP i powołana przez nich redakcja Obywatele.News usiłują tu stworzyć ni mniej ni więcej tylko społeczne medium publiczne. Nie tylko dlatego, że PiS przejął TVP, Polskie Radio i kontynuuje ofensywę. Również dlatego, że świat wariuje i bez tego. Media społecznościowe w rękach prywatnych korporacji kształtują naszą wiedzę, gusta, nawet wartości. Nie tylko polityka, również po prostu cywilizacja potrzebuje zerwać z obłędnym tempem narzuconym przez świat komercji, z interesami korporacji i dziczejącej polityki. Pomóż nam w budowie obywatelskiej telewizji publicznej.
Wesprzyj nas