8.02.24. Siedem życzeń ...
Była niedawno w tych Zapiskach mowa o rozmaitych wariantach definiowania nadziei (zob. tekst O nadziei i ciekawości z 28.12.2023). Swoiste rozwinięcie problemów omawianych w prezentowanych wtedy pracach znaleźć można w książce, która wyszła z druku 9 października 2023 roku, więc dosłownie parę dni przed naszymi ostatnimi wyborami do sejmu i senatu. Chodzi o Siedem życzeń. Rozmowy o źródłach nadziei (Wydawnictwo Znak Koncept). Jej twórcami są znani z telewizyjnego Szkła kontaktowego oraz z podkastu Serio Bardzo Serio Katarzyna Kasia i Grzegorz Markowski.
Książka zawiera siedem niezwykle interesujących rozmów. Dotyczą one sposobów myślenia o naszym państwie, o naszej tożsamości, o nas samych jako o społeczeństwie. I to zarówno w kontekście historycznym, jak i nam współczesnym. Również całkiem doraźnym. Nie bez znaczenia jest przecież zarówno czas, gdy rozmowy te się odbywały, jak i data ich książkowej publikacji – tuż przed wyborami, to jest w momencie politycznej niewiadomej co do ich rezultatów.
Od razu warto w związku z powyższym podkreślić, że tak rozpoznania przedstawiane w trakcie tych rozmów, jak i eksponowane w tytule obietnice poszukiwania pewnych idei i sformułowania pewnych życzeń – dla siebie, dla nas wszystkich, dla Polski – nie tylko nie straciły na wartości w konsekwencji wyniku wyborów, lecz wydają się nawet dziś bardziej wyraziste niż trzy miesiące temu. Istota prezentowanych w trakcie tych rozmów refleksji i finalizujących je życzeń sprowadza się zaś de facto, jak w okładkowej nocie zręcznie zauważył Michał Rusinek, do sugestii „zmiany trybu myślenia” o świecie, o naszym kraju, o tym, kim jesteśmy i kim chcielibyśmy być, oraz do uświadomienia sobie, co i jak nasze działania oraz wyobrażenia symboliczne i zbiorową pamięć kształtowało, a także nadal kształtuje.
We wstępie okoliczności powstawania przedstawianej książki jej twórcy opisują następująco:
Oddajemy naszą książkę do druku pod koniec sierpnia 2023 roku. W Warszawie panuje trudny do zniesienia upał przerywany co jakiś czas gwałtownymi burzami. Niektórym towarzyszą opady gradu. W ogóle całe tegoroczne lato było bardzo gorące. Nie pocieszają zatem oparte na solidnych podstawach prognozy naukowców, mówiące o tym, że globalny wzrost temperatury sprawi, że upały z 2023 roku już niedługo będziemy wspominać z łezką w oku – jako całkiem przyjemne i możliwe do wytrzymania. Ale lato tego roku w Polsce było gorące również jeśli chodzi o politykę. Przed nami bowiem wybory i pytanie o to, czy jesienią dojdzie do zmiany władzy. Po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy demokracja nad Wisłą ledwie zipie, określenie „liberalny” jest w debacie publicznej stosowane jako obelga, zaś powszechnie praktykowaną metodą walki jest pozbawianie politycznych przeciwników podmiotowości, a nawet człowieczeństwa. Kolejne grupy obywatelek i obywateli czują się w Polsce obco i źle, bo władza pozbawia je podstawowych praw, odmawia pomocy umożliwiającej przeżycie, upokarza i szkaluje, odbiera godność. Gdybyśmy mieli wymienić wszystkich, lista byłaby naprawdę bardzo długa. Napiszemy więc, że są na niej miedzy innymi kobiety, osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie czy osoby LGBTQ+.
Zastanawiamy się, jak to się stało. Jak to było – i co gorsza – jest możliwe? Co się stało z naszym europejskim społeczeństwem? Dlaczego tak łatwo daliśmy się uwieść ksenofobicznemu populizmowi? Dlaczego pozwalamy na ścieranie w proch z takim trudem zdobytej niepodległości, która – jak dobitnie pokazuje sytuacja Ukrainy – może być realizowana w naszej części świata wyłącznie w ramach Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co najmniej od wybuchu pandemii COVID-19 nie żyjemy już na „pustej karcie historii”, bo – jak powiedziałby Hegel – okres wolny od przeciwieństw się skończył, weszliśmy w czas wielkich napięć i dziejowych zmian. Czy jako społeczeństwo rzeczywiście możemy być teraz podzieleni i spolaryzowani przez różnej maści spin doktorów działających na rzecz sił politycznych, którym na rękę jest, by „lud” nienawidził „elit”? Tylko… moment! Kim właściwie jest ten „lud”? Kto w 2023 roku należy w Polsce do „elity”.
Postanowiliśmy przynajmniej spróbować poszukać odpowiedzi, podejmując walkę z własnym dysonansem poznawczym, z poczuciem bezsilności, lękiem i narastającym gniewem. Istotne znaczenie miało też dla nas wyjście poza komfort chowania głów w piasek, udawania, że tak „musi być”, albo powtarzania, że „nic się nie stało”. Bo nie musi. Bo się stało (Siedem życzeń, s. 9-10).
O tytułowych życzeniach na lepsze / inne jutro Kasia i Markowski piszą natomiast tak:
Stwierdziwszy, że nie da się albo nie warto poszukiwać przepisów dla wszystkich, postanowiliśmy zrobić coś prostszego, skromniejszego. Poszukaliśmy pomysłów na życzenia. Na dodatek na życzenia nie dla wszystkich, tylko dla samych siebie. Być może pamiętacie kultowy serial z lat osiemdziesiątych, w którym magiczny kot Rademenes spełniał siedem życzeń Darka? A co gdybyśmy to my znaleźli się na miejscu chłopca? Co gdyby znalazł się tam nasz kraj? Czego właściwie chcemy dla siebie? Czego chcemy dla Polski i świata?
Życzenia są o tyle bezpieczniejsze od recept, że pozostawiają wybór. My możemy czegoś komuś życzyć, ale co ten ktoś zrobi z życzeniem, to już jego sprawa. Życzenie bardziej precyzyjnie nazywa pragnienie, a jednocześnie zachowuje tryb przypuszczający i pozostawia pewną dozę sprawczości, zwłaszcza że w końcu i tak przeważnie okazuje się, że zgodnie z zasadą homo faber to podmiot musi stać się sam dla siebie magicznym kotem albo inną złotą rybką. […]
Ta książka składa się wyłącznie z życzeń, które da się spełnić. Po niezbyt długim namyśle ułożyliśmy sobie listę tego, czego najbardziej nam w Polsce brakuje i czego byśmy chcieli: odwagi, dobrej przyszłości, niepodległości, śmiechu, spokoju, dobrobytu i szacunku (jw., s. 14-15; wyróżnienie – zak).
Tak uporządkowane życzenia określają tematy prezentowanych w książce rozmów. Rozważana jest w nich kolejno specyfika problemów określających te tematy. O odwadze autorzy mówią z Agnieszką Holland (tuż przed rozpoczęciem reżyserskiej pracy nad Zieloną granicą), o przyszłości i kwestiach klimatycznych z Szymonem Malinowskim (fizykiem atmosfery, specjalistą w dziedzinie fizyki chmur), o niepodległości z Jarosławem Kuiszem (historykiem prawa, redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej”), o roli śmiechu z Dorotą Masłowską (pisarką), o spokoju z Andrzejem Lederem (filozofem, lekarzem psychiatrą), o ekonomii z Joanną Tyrowicz (ekonomistką z Rady Polityki Pieniężnej), o potrzebie szacunku z Jurkiem Owsiakiem (którego nikomu chyba specjalnie przedstawiać nie trzeba).
Szczególnie wyrazisty wydaje się przy tym fakt, na który zwraca uwagę Jarosław Kuisz. Po raz pierwszy oto od końca osiemnastego wieku żyje w Polsce pokolenie ludzi, którzy urodzili się i wychowali w niepodległej Polsce, ale mało kto wyprowadza z tego poważne wnioski. Ciągle bowiem decydujące są u nas myślenie i działania w kategoriach tzw. kultury podległości, to jest kultury, która charakteryzuje się brakiem zaufania do państwa i prawa, podpowiada natomiast „po co i jak przetrwać bez państwa lub w państwie ogryzkowym” (jw., s. 106). Język rządowej polityki z minionych ośmiu lat, aktualnie wzmacniany jeszcze przez powyborczą opozycję, tym się właśnie odznacza. Jest to język, który ma aktualizować i aktywizować traumy zalegające i określające naszą zbiorową świadomość i zbiorową pamięć. Są to traumy związane z utratą niepodległości, a ich istotą jest przekonanie, że nieustannie i przede wszystkim trzeba pilnować naszej narodowej tożsamości, bo stale ktoś chce ją nam zagrabić. Stale słyszymy zatem o czyhających na nas wrogach, o nie swoim państwie, nie swoich instytucjach, nie swoich interesach, nie swoich politykach, nie swoim prawie…
Lektura Siedmiu życzeń dostarcza więc, można powiedzieć, kategorii, które pozwalają określić, nazwać i zrozumieć elementy wpisanej i ciągle na nowo wpisywanej w naszą narodową wyobraźnię i zbiorową podświadomość, a nieprzepracowanej dotąd i politycznie wykorzystywanej, traumy braku niepodległości. Sugeruje również sposoby i warunki rzeczywistego jej pokonywania.
Powinno być oczywiste, że wiele zależy tu od edukacji. Minione osiem lat przynosiło jednak w tym zakresie działania nastawione przede wszystkim właśnie na utrwalanie tego jej modelu, który wynika z kultury podległości. I choć ostatnio dużo się na ten temat szkoły i edukacji mówi, to tak naprawdę „naprawiacze” nie podejmują kwestii powielanego u nas niemal „od zawsze” paradygmatu masowej edukacji publicznej. Słychać o braku opieki psychologicznej w szkołach, o nadmiarze uczniowskich obowiązków, z czego wyprowadza się nakaz rezygnacji z zadawania prac domowych. Podkreśla się konieczność kształcenia w zakresie korzystania z nowych mediów, narzeka na nadmiar programowych obligacji i równocześnie projektuje coraz to nowe przedmioty szkolne. Słychać wprawdzie o pracach nad „odchudzeniem” zapisów tzw. podstawy programowej, ale jakoś nikt nie mówi o różnicach między „podstawą programową”, „programem” i „planami zajęć”. Przede wszystkim zaś nikt nie zastanawia się nad elementarnym znaczeniem samego pojęcia „podstawa”, a to by mogło oznaczać namysł nad projektem odmieniającym model szkoły.
Sytuacja, którą Kuisz w książce Siedem życzeń wyraźnie sygnalizuje, ciągle pozostaje aktualna. Sprowadza się do tego, że nieodmiennie „dziś w szkołach non stop reprodukujemy raczej kody kulturowe czasów podległości” (jw., s. 108). Szkoła postrzegana jest w związku z tym jak poczta – ma „przekazywać” wiadomości na temat zanurzonego w przeszłości obrazu świata jak dogmaty.
Dotyczy to oczywiście historii jako przedmiotu nauki szkolnej. Patriotyczne zrywy mają w tym ujęciu historii zagwarantowane miejsce, ale już pytania o to, kto rzeczywiście brał w nich udział, a kto nie i dlaczego, jakby mniej…
Dotyczy także języka polskiego. Ewidentnym znakiem uwikłania w kulturę podległości jest choćby lista obowiązujących w szkole lektur. Prezentowane mają być w określonym porządku, od najdawniejszych, które do naszej tradycji należą. Trzeba pilnować tego, co jest nasze. Odpowiada temu chronologiczny, historycznoliteracki porządek. Ważne ponadto, by lektury wyraźnie wskazywały, co oznacza polskość. Nie ma natomiast konieczności pytania, po co właściwie mamy czytać i jak dawne utwory aktualnie czytane mają się do naszego dziś. Szczęśliwie była już kurator Nowak nie bez powodu, nawet bez oglądania spektaklu wyreżyserowanego przez Maję Kleczewską, występowała jako obrończymi nienaruszalnej interpretacji Dziadów. Nie bierze się też pod uwagę konieczności dogłębnych rozmów o przeczytanym, bo to wymaga czasu, a przecież lista lektur uboga nie jest, no i liczą się wymogi egzaminacyjne.
Omawiane nastawienie edukacji dotyczy też, ma się rozumieć, nade wszystko pojęcia patriotyzmu i na przykład takich choćby sytuacji, gdy dzieci z młodszych klas śpiewają przy okazji rozmaitych uroczystości partyzanckie piosenki, nie rozumiejąc ich rzeczywistych znaczeń. Takim tekstom zawsze w jakiejś mierze patronuje z pieśni Horacego wzięte i nadzwyczajnie u nas w swoim czasie popularne zdanie „słodko i zaszczytnie jest umierać za ojczyznę”. Nikt przy tym nie rozważa, czym jest odwaga fizyczna / wojskowa, czym cywilna, i w ogóle jak z tą ludzką odwagą bywa, jak ona może być definiowana. I tak dalej, i tym podobnie…
Bez wątpienia warto solidnie przeanalizować wszystkie życzenia z przedstawianej książki między innymi w kontekście edukacji właśnie. Dobrze byłoby też pomyśleć wreszcie poważnie o kształceniu nauczycieli – wszystkie poważne reformy szkolne, poczynając od tej, którą zaprojektowała Komisja Edukacji Narodowej, ulegały bowiem zwyrodnieniu właśnie z powodu braku nauczycieli przygotowanych na wprowadzane zmiany…
W ramach lekturowej zachęty warto za to podkreślić, że najważniejsze kwestie z poszczególnych rozmów, które składają się na Siedem życzeń, zostały w omawianej książce specjalnie wyeksponowane graficznie. Każdy z tych zapisów może zaś być początkiem znaczącej dyskusji. W razie potrzeby zainteresowani znajdą w tych tekstach także podpowiedzi dodatkowych lektur, w których poruszane problemy są rozwijane szerzej.
Do takich prac należy z pewnością zbiór szkiców Jarosława Kuisza pt. Koniec pokoleń podległości. Młodzi Polacy, liberalizm i przyszłość państwa wydany w 2018 roku nakładem Fundacji Kultury Liberalnej. Znajdziemy tam taki choćby passus odpowiadający referowanym wyżej rozpoznaniom:
Sytuacja podległości miała wpływ na treść fundamentalnych tekstów polskiej kultury: od Pana Tadeusza Adama Mickiewicza przez Potop Henryka Sienkiewicza aż po Kanał Andrzeja Wajdy i Lawę Tadeusza Konwickiego.
Wszystkie sienkiewiczowskie idee pisania „ku pokrzepieniu serc” czy Żeromskiego pomysły „rozrywania ran polskich, żeby się nie zabliźniły błoną podłości”, wszystkie Norwidowskie ostrzeżenia, że nasza „energia wyprzedza zawsze inteligencję – i co pokolenie jest rzeź”, są związane z określonym kontekstem historycznym. A jednak zawarte w nich wzory postepowania, przetworzone i podawane w lżejszej formie, odnajdziemy również współcześnie: w grach komputerowych, na podkoszulkach, w serialach telewizyjnych czy książkach dla masowego odbiorcy (Koniec pokoleń, s. 30-31).
Warto w tym kontekście podkreślić, że Kuisz nie postuluje, jak to zdarza się niektórym „edukacyjnym rewolucjonistom”, wyrzucania wymienianych lektur ze szkoły, lecz rozmowy o charakteryzujących je sensach – jako podstawa do takich rozmów często wystarczy dobrze wybrany, reprezentatywny dla całości fragment…
Do prac ważnych ze względu na konieczny namysł o naszych historycznych zaszłościach należy też, dodajmy jeszcze, Jana Sowy Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą (Universitas, Kraków 2011) czy Andrzeja Ledera Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014).
Nawiasem zaś mówiąc, w tym samym czasie, co Siedem życzeń, ukazała się też inna książka Andrzeja Ledera – Ekonomia to stan umysłu. Ćwiczenie z semantyki języków ekonomii (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2023). W omawianych wyżej rozmowach nie ma o niej, siłą rzeczy niejako, żadnej wzmianki, a stawia w niej autor na głowie dotychczasowe wyobrażenia o ekonomii. Ciekawe, co powiedziałaby o tym Joanna Tyrowicz, która w Siedmiu życzeniach przedstawia problemy ekonomiczne raczej z tej utrwalonej perspektywy…