Rozpoczynamy coś, co mamy nadzieję będzie nowym cyklem wywiadów w Obywatele.News. Dzisiaj Magdalena Pecul-Kudelska rozmawia z Natalią Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu
Oglądałam na kanale przyrodniczym film o surykatkach i czekałam na krwawienie. Po trzech godzinach było po wszystkim. Zasnęłam i rano obudziłam się strasznie głodna. Zjadłam zimną pizzę, wypiłam kawę, zapaliłam papierosa i się rozpłakałam. Ze szczęścia. Wydawało mi się, że moje życie zaczyna się na nowo.
I wtedy uznałam, że to właśnie muszę robić. W ten właśnie sposób pomagać innym.
Codziennie zgłaszają się osoby, które mówią, że chcą coś zrobić. Skontaktowała się z nami cała grupa psycholożek, które chcą udzielać za darmo porad. Ludzie chcą robić jakieś skarpetki z naszym numerem, klapki, koszulki, bluzki, my nawet szczerze mówiąc nie ogarniamy tego. Wyświetlają numer na budynkach w Szczecinie, śpiewają o nim piosenki… Mam wrażenie, że kto potrzebuje aborcji, wie gdzie się zgłosić, a ludzie zaczęli ze sobą o tym mówić. Wcześniej tak nie było.
To jest też forma oporu. Tak nas dopchnęli do ściany i powiedzieli: „nic nie możecie”, że ludzie stwierdzili: „Nie! My na tej ścianie napiszemy numer”.
Wiemy, ile osób przerwało ciążę z nami od zeszłego roku. To ponad 7 tysięcy osób, które przerwały ciążę farmakologicznie w swoich domach. W 2020 roku pomimo pandemii koronawirusa – a to jest ogromna bariera w dostępie do aborcji – 262 osoby wyjechały przerwać ciążę za granicę.
Jedno mogę powiedzieć – najczęściej pomagamy w aborcji osobom, które już mają dzieci: dwójkę lub trójkę. One mówią: „nie mogę mieć kolejnego dziecka, bo nie dam rady ich utrzymać”. Bo mąż stracił pracę, mi obcięto etat, jest covid, jedno z dzieci jest chore. Takie zwykłe ludzkie życiowe sprawy.
Jedna kobieta, która miała mieć zabieg w dzień po opublikowaniu tego pseudo-wyroku dostała numer do nas od swojej ginekolożki. To nas naprawdę wzruszyło, bo to oznacza, że ta lekarka naprawdę chciała pacjentce pomóc – jak nie tak, to inaczej. I ta kobieta jest już po aborcji, niedawno wróciła z Holandii.
Często mówię, że niesprawiedliwe prawo należy łamać. Jeszcze dwa lata temu nie spotykało się to ze zrozumieniem, ale teraz jest inaczej. Jeśli prawo jest niesprawiedliwe, to sprawiedliwe jest jego łamanie.
Kontakty z policją nie sprawiają mi żadnej przyjemności, nie marzę o zatrzymaniu, lecz nie czuję, że najgorsze, co by mnie mogło spotkać, to postępowanie karne za pomoc w aborcji.
O autorze
Magdalena Pecul-Kudelska
Chemiczka, profesor nauk ścisłych i przyrodniczych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Działaczka społeczna, członkini ruchu Obywatele RP.