Ratyfikacja Funduszu Odbudowy została przegłosowana. Zgodnie z przewidywaniami. Obarczać kogokolwiek odpowiedzialnością nie ma już sensu
Co ma sens? Sens ma już jedynie zapomnieć o tym przykrym incydencie w polskiej historii jakim były: KO, PSL, Lewica i coś tam jeszcze.
Polski Sejm dzisiaj wygląda tak, jak na zamieszczonym obrazku. Jest pusty, jak pusta jest cała polska partyjna polityka.
Ten Sejm musimy zapełnić zupełnie od nowa. Bez partyjnych wyjadaczy, bez zbawców, bez charyzmatycznych mniej lub bardziej przywódców. Sami. Ale jest nas 30 milionów. Teoretycznie powinniśmy dać. radę. W zasadzie wszystko musimy zacząć od nowa. Łatwo nie będzie. Ale chociaż spróbujmy.
Może tym razem wspólnie?
6 thoughts on “Ten Sejm musimy zapełnić od nowa. Bez partyjnych wyjadaczy”
ciekawe jak kiedy PiS nie chce jakoś oddać władzy?
… „i coś tam jeszcze” to cała zjednoczona prawica, która sama się rozpadnie?
Ten postulat poparłbym w 100 procentach. Tylko jak sprawić, żeby nowa reprezentacja w Sejmie reprezentowała poglądy 30 mil obywateli, a nie przykładowo poglądy jednego promila społeczeństwa?
Prawdopodobnie ruch w wymiarze organizacyjnym musiałby być totalnie apolityczny i aideologiczny.
Niestety, to jest niemożliwe. Tak stwierdziłem w pierwszej chwili, ale w takich chwilach warto jednak pomyśleć.
Potrzebujemy organizacji na wskroś nowoczesnej i zdecentralizowanej, ale sprawnej i wyłuskującej ludzi wyróżniających się poziomem i właśnie charyzmą. Problemem wszystkich partii jest selekcja negatywna, ograniczanie inicjatywy, tłamszenie indywidualności i promowanie miernych ale potrzebnych w swej bierności sługusów, którzy będą uzależnieni od partyjnych bossów. Potrzebujemy czegoś, co będzie w swej rozproszonej strukturze, jednocześnie sprawne i zadaniowe. Potrzebujemy wielości, różnorodności, tolerancji i jak najwięcej demokracji bezpośredniej. Potrzebujemy też sprawnej komunikacji pomiędzy sobą i w ramach organizacji. Potrzebujemy również zadaniowego działania, żeby można było zmobilizować do jednego celu znaczną ilość osób, które później zajmą się czymś innym, albo i niczym się nie zajmą, jeżeli nie będzie potrzeby. Ale żeby byli i to gotowi do protestów, happeningów, wsparcia innych. Potrzebny jest potencjał i niezniszczalność sieci. I sieć ma być tym, czego potrzebujemy do komunikacji.
Pytanie jak to osiągnąć i czy to w ogóle jest możliwe, przy naszej bierności i marazmie?
Bo jaka liczba obywateli jest na tyle świadoma, żeby zrozumieć, że ta gra nie ma końca i że „nasi”, to wcale nie jest najwyższe dobro?
Potrzebujemy takiego mechanizmu dla całego kraju, bo tylko w całości możemy przebić partie starego typu, zamordystyczne, niedemokratyczne i patologiczne.
Czy to w ogóle jest możliwe?
Potrzebujemy nie korekt i nie nowych, lepszych ludzi, ale bardzo zasadniczej reformy, zdolnej odpowiedzieć na kryzys tak jak on jest widoczne u nas, w USA, GB.
Nowy model reprezentacji, nowy model władzy. Albo będziemy w stanie go sobie wziąć, albo nie ma o czym gadać. To drugie wyjście nie oznacza utrzymania status quo. Może w Stanach. Prawdopodobnie w Niemczech — przynajmniej przez czas jakiś. Nie u nas. U nas status quo doprawdza do katastrofy z każdym dniem
I sądzisz, że nawet stu senatorów to zmieni???
Sądzę, że przeprowadziłem ścisły dowód (nawet więcej niż jeden) niereformowalności systemu politycznej reprezentacji. W Polsce ten system znajduje się na kursie do katastrofy. System wewnętrznie niereformowalny zawsze to czeka, ale polska specyfiką działa w sposób odbierający złudzenia.
100 senatorów nie gwarantuje niczego, choć obywatelski Senat mógłby mieć potężne znaczenie. Natomiast ruch obywatelski, który potrafiłby takich wyłonić — tak, zdecydowanie uwierzyłbym wtedy w możliwość wyjścia na prostą.