W latach 90. Zespół Big Cyc nagrał piosenkę o oszukanych partyzantach. W refrenie numeru pojawiło się zdanie: „Oszukani partyzanci, weterani kombatanci, na medale zasłużyli, tutaj walczył tam go bili”. Była to kpina z nagłego wysypu „bohaterów” którzy przypisywali sobie wielkie czyny w walce o wolną Polskę
To, co dawno temu było wynikiem piany demokratycznej czyli chaosu i zamieszania po odzyskaniu wolności, teraz jest nadal kontynuowane i celebrowane, ale nie przez pojedynczych cwaniaków i fałszywych wojowników, ale przez czynniki jak najbardziej oficjalne, bo rządowe, które starają się tworzyć nową narrację historyczną. Im dalej od czasów PRL, tym większa w Polsce liczba wojowników z systemem i kombatantów. Powtarza się mechanizm, który miał miejsce po wojnie. Ilość partyzantów i bohaterów wzrastała wraz z upływem lat i śmiercią prawdziwych świadków.
Premier otworzył niedawno wystawę poświęconą podziemnej Solidarności Walczącej w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie. Wiadomo, że przywódcą SW był ojciec premiera Kornel Morawiecki, a sam premier także, jako młodzian dzielnie walczył w tej organizacji. W otwarciu wystawy nie byłoby nic dziwnego, tego rodzaju ekspozycje i upamiętnienia miały już miejsce. Ciekawostką jest fakt umieszczenia na wystawie pistoletów, karabinów maszynowych i granatów rzekomo używanych przez SW, co sugeruje, że organizacja z bronią w ręku walczyła z komuną.
Jak powszechnie wiadomo żaden z tych pistoletów, ani granatów NIGDY nie został użyty. Legenda głosi, że organizacja Morawieckiego zamówiła u zaprzyjaźnionego rusznikarza dwa pistolety. Po wykonaniu zlecenia ten imponujący arsenał został ukryty i nigdy nie był używany. Złośliwi twierdzą, że jeden pistolet nie działał, a drugi został zgubiony. Także akty walki bezpośredniej w wykonaniu SW mają charakter mocno humorystyczny. W akcji odwetowej za represje i zatrzymania, ściśle zakonspirowane kierownictwo SW postanowiło wydać rozkaz spalenia pewnemu ubekowi domku na ogródkach działkowych. Niestety pomyłkowo spalono nie ten domek co trzeba, podpalając chatkę jakiegoś bogu ducha winnego emeryta.
W samym kierownictwie Solidarności Walczącej przez lata działał agent bezpieki, a struktury tej konspiracyjnej organizacji infiltrowane były przez ludzi SB. Niektórzy historycy uważają, że samo powstanie SW, w dużej mierze było sterowane przez służby specjalne, by stanowić konkurencję dla pokojowej Solidarności Lecha Wałęsy.
Cały świat zachwycał się ruchem Solidarności, bo był to ruch związkowy, działający bez użycia przemocy. To propaganda komunistyczna starała się z Solidarności zrobić groźnych terrorystów oderwanych od społeczeństwa, a społeczeństwo (jak argumentowano) nie toleruje wichrzycieli i chce tylko żyć w spokoju i pracować. Po latach wystawa otwarta przez premiera w Muzeum przy Rakowieckiej, przyznaje pośmiertnie rację komunistycznej propagandzie i robi z pokojowej walki o wolność partyzancki cyrk godny scen ze Szwejka.
Skoro dziś w sposób tak kabaretowy fałszują historię, to pewnie jutro zobaczymy pomnik Kornela Morawieckiego na czołgu, który symbolicznie miażdży gąsienicą kacapską gwiazdę.
Inspiracja tekstu: Maciej Gawlikowski
Na zdjęciu: fragment wystawy o Solidarności Walczącej.
O autorze
Krzysztof Skiba
Muzyk, satyryk, publicysta, aktor, konferansjer, autor happeningów, wokalista rockowy. Członek zespołu Big Cyc.