Komuś może się wydawać, że opublikowana właśnie deklaracja 30 redakcji to za mało. Dziennikarze nie twierdzą, że będą łamać zakaz. Twierdzą tylko, że będą wszyscy solidarni z każdym, kto w jakiś sposób zaprotestuje
Dziennikarze podkreślają, że nie występują przeciw stanowi wyjątkowemu. Podkreślają, że chodzi im tylko – albo aż – o wolność słowa i kontrolną rolę mediów.
Byłaby to mądra strategia – i może nawet jest – jeśli zgodnie np. z Kuroniem i jego wykładem strategii samoograniczającej się rewolucji, determinacja na rzecz realizacji postulatu dziennikarzy byłaby konsekwentna i nastawiona na realizację celu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziennikarze na granicy! Działania władz są sprzeczne z zasadą wolności słowa
Jeśli tak jest, to mamy do czynienia z sytuacją „win-win”. Ustępstwo PiS byłoby oczywiście zwycięstwem protestujących. Ale bardziej prawdopodobne sztywne stanowisko również nic nie da władzy, jeśli zakaz będzie rzeczywiście konsekwentnie łamany. Przeciwnie – okaże się wtedy, że pisowski stan wyjątkowy jest z kartonu. Podobnie się stało z pisowską „reformą sądów” i zakazami zgromadzeń.
Bardzo kibicuję dziennikarzom. Umiar ich postulatów bardzo doceniam. Po pierwsze nie rzucać słów na wiatr. Nigdy.