Zbrodnia jest zbrodnią. Zbrodnia czyni zbrodniarzem – to hasło jest w Polsce bardziej uniwersalne niż byśmy chcieli
19 lutego w Hajnówce kolejny raz zbiorą się nacjonaliści, faszyści i zwyczajni kibolscy chuligani, by ze swoimi rasistowskimi, ksenofobicznymi hasłami, gloryfikować Romualda Rajsa Burego, mordercę dzieci, bandytę. Kolejny raz Państwo Polskie pozwala na bezkarne kalanie pamięci zgładzonych rękami zbirów Burego w okolicznych wsiach: Zaleszany, Wólka Wygonowska, Szpaki i Zanie.
Pomordowano ludzi, którzy nie mieli w rękach broni. Kobiety, dzieci, mężczyźni. Młodzi , starzy, nawet ciężarne kobiety. Bez sądu, bez powodu, bez rozumu. Tylko dlatego, że mieli pochodzenie białoruskie, że chcieli po wojennej zawierusze żyć, uprawiać ziemię i wychowywać dzieci. 79 osób zginęło z rąk bandytów w polskich mundurach, z polskim godłem na czapkach, na rozkaz człowieka, który miał czelność mienić się oficerem wojska polskiego.
Z dzisiejszej perspektywy to raczej protoplasta współczesnych niegodziwców działających na granicy z Białorusią. Bo czym różnili się członkowie 3 Wileńskiej Brygady pod dowództwem Burego, mordujący w kobietę w ciąży, strzelający do niemowlaków i starców, palących żywcem swoje ofiary, od dzisiejszych oprawców znad granicy, którzy przerzucają ciężarne kobiety przez drut żyletkowy, wypędzają na bagna rodziców z małymi dziećmi, w noc i mróz na śmierć?
Szczucie psami, bicie i torturowanie, okradanie bezbronnych próbuje się nam przedstawiać jako bohaterską obronę polskich granic? Ile potrzeba ofiar, by zbrodnię nazwać zbrodnią, a zbrodniarzy zbrodniarzami? Ile lekcji historii musimy jeszcze odrobić żeby nauczyć się przyzwoitości i zrozumieć, jakim złem jest nacjonalizm i faszyzm?
Od sześciu lat polskie władze dryfują w stronę autorytaryzmu karmiąc ruchy faszystowskie i nacjonalistyczne, i finansując je pod płaszczykiem wspierania organizacji patriotycznych.
Dziś premier Morawiecki z europejskimi nacjonalistami zdradza polskie interesy narodowe zaprzedając się proputinowskim populistom, prezydent jako jedyny z europejskich przywódców wybiera się na otwarcie Olimpiady, by wesprzeć reżimowe władze Chin. Nie dziwi więc, że pogrobowcy Burego w kraju, którego co piąty obywatel zginął z rąk nazistów, czują się tak bezpiecznie.