Dzisiaj patrzymy na Węgrów z ukrywanym zażenowaniem, jak na naród, który bezwolnie dał się otumanić proputinowskiej retoryce Orbana, który wierzy w antyunijne brednie. Ale warto sobie uświadomić, że my jesteśmy właśnie w połowie drogi, którą przeszli Węgrzy
Orbanowi udało się przez ostatnie dwanaście lat zrobić na Węgrzech wszystko to do czego tak desperacko dąży Kaczyński – zniszczył niezależne media, zniszczył niezależność sądów, oświaty, samorządów. Udało mu się kupić przychylność ludzi korumpując jednych, kupując za socjal pozostałych, za pieniądze unijne a i najpewniej putinowskie.
Dziś Węgry stają się forpocztą Kremla w Unii Europejskiej, której zadaniem będzie rozbijanie jedności Unii i przeciąganie na stronę moskiewskiego modelu sprawowania władzy inne – zwłaszcza z poradzieckiej strefy wpływów, państwa. Pomyślmy przez chwilę jak będziemy odbierani po najbliższych wyborach przez świat, jeżeli nasza opozycja się nie obudzi i przerżniemy kolejne wybory.
Jeśli nasi politycy nie zrozumieją, że zjednoczenie opozycji i wspólna lista to nie jest pusta figura, ale racja stanu. Jeśli nasi politycy nie zrozumieją, że własne polityczne ambicje i granie na interesy własnych partii są nieistotne wobec obrony Polski przez stoczeniem się w to samo bagno, w które właśnie staczają się Węgry.
***
Kaczyński czekać na otrzeźwienie naszej opozycji nie będzie, bo wojna w Ukrainie dała mu ostatnią szansę na dobry wynik w wyborach, więc można się spodziewać wyborów w Polsce szybciej niż wszystkim się wydaje.