Boję się pisowskiej władzy. Boję się o czym myśli, co mogłaby zrobić i dlaczego. W codziennym zgiełku kłamstw i niekompetencji ten lęk w długich okresach maleje. Przyzwyczajamy się do nowych warunków. Coraz mniej nas dziwi, coraz więcej im wolna a w natłoku komentarzy wszystko się rozmywa, ale są momenty, gdy obawy powracają ze szczególną mocą
Dwa dni temu wieczorem amerykańska agencja podała, że dwie rakiety trafiły w nasze przygraniczne terytorium, 6 km od Ukrainy i w wyniku eksplozji śmierć poniosły dwie osoby. Ukraina od lutego broni się przed najazdem Rosji Putina. Wojna trwa od miesięcy, jest brutalna, giną ludzie i Rosjanie nie przebierają w środkach atakując cele na całym obszarze zaatakowanego kraju. Jesteśmy istotnym elementem koalicji Zachodu pomagającej Ukrainie. Nasze bliskie, najbliższe sąsiedztwo i zagrożenia płynące z tego faktu stawiają nas w sytuacji najgroźniejszej od dziesięcioleci. Gdyby Rosja zdecydowała się na rozszerzenie pola wojny i swojej agresji, Polska byłaby jej pierwszym celem. Wojsko i władze wiedziały natychmiast co się stało, ale pierwsi o tym powiedzieli Amerykanie. Minęły cztery długie godziny, by rzecznik rządu wreszcie się odezwał, a nie wiadomo o ile ten czas by się przedłużył gdyby nie agencja AP, która zza oceanu powiedziała o tym pierwsza, a zaraz później polscy i zagraniczni dziennikarze, ciągle „nieoficjalnie”.
Pomijając oczywiste w demokratycznych systemach obowiązki informacyjne władz wobec społeczeństwa, pomijając jakże ważną współcześnie nieprzerwaną batalię wojenną toczącą się w infosferze i jej reguły, najbardziej groźna wydaje się próba odpowiedzi na pytanie: co oni myśleli, nad czym się zastanawiali, jakie warianty analizowali przez te godziny milczenia. Tu nie chodzi o zwykły brak zaufania czy nieudolność, niemoc w działaniu, mimo trwającej przy naszych granicach od blisko roku wojny brak koniecznych procedur, które należało podjąć natychmiast – tylko o strach spowodowany nieprzewidywalnością rozwiązań, które mogą błądzić się po ich głowach.
Czy zresztą tylko po ich głowach? – przyjmując, za czym przemawiają fakty, że był to wynikający z działań wojennych przypadek. Z wypowiedzeniem wojny Rosji włącznie i zrobieniem zamętu na pół świata, które mogłoby być w interesie Putina. Już kiedyś Macierewicz brnąc konsekwentnie w kłamstwo smoleńskie powiedział coś do tego zmierzającego z sejmowej trybuny.
fot. Rzecznik rządu Piotr Müller/Polsat News (15.11.2022)
**
Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog
1 thought on “Boję się pisowskiej władzy”
A mi wygląda na to, że to było nieintencjonalne uderzenie Rosji, a Zełeński nie bez powodu upiera się, że to nie ukraińskie rakiety. I co z tym teraz zrobić?