Nie potrafimy wyrwać się z depresyjnej pętli martyrologii od z górą 200 lat i ciągle, zamiast szukać pozytywnych konotacji sięgamy po ból i cierpienie, by wyrazić swoje uczucia. Smutne to i szalenie destrukcyjne.
Pomijając już dyskomfort mieszkańców płynący z adresu „Ofiar Rosyjskiej Agresji” czy umawiających się w Krakowie przy rondzie „Ofiar Katynia” czy skwerze „Więźniów Obozu Zagłady” (w jednym z najpiękniejszych kwartałów miasta) zwróciłbym uwagę na szczególną właściwość polskiej umysłowości, która chcąc wyrazić swoje emocje sięga zwykle po zasoby z jej tragicznej historii zapominając jakby o wszystkim innym; pozytywnym, radosnym, zwycięskim. Dlaczego nazwa np. „Aleja Wolnej Ukrainy” albo „Aleja Solidarności z Wolną Ukrainą” na warszawskim Ujazdowie nikomu nie wpadła do głowy, a jak „wpadła” to dlaczego jej nie wybrano? Polityczny i symboliczny wymiar takiej nazwy w pobliżu rosyjskiej ambasady byłby podobny, choć tego typu gesty nie wszystkim odpowiadają, ale jak na inne nas nie stać… Myślę o „wrzutce” Macierewicza i PiS na ostatniej sesji Sejmu (02.12.) uniemożliwiającej przyjęcia stanowiska parlamentu uznającego Rosję za państwo wspierające terroryzm.
PRZECZYTAJ TAKŻE: O odrzuceniu oferty Niemiec…
Przykłady można mnożyć. Nazewnictwo ulic, placów, ostatnio rond (co samo w sobie budzi wiele wątpliwości) jest zewnętrznym objawem poważnego zaburzenia zbiorowej i indywidualnej psychiki. Świadomie wciska się ludziom, jak dziecko w brzuch, syndrom wiecznej ofiary, cierpienia i bólu i jeszcze dodaje się do tego glosę o tradycji i potrzebie prowadzenia odpowiedniej „polityki historycznej” (przykład mnożenia upamiętniania pary prezydenckiej po jej tragicznej śmierci w efekcie katastrofy lotniczej bardziej kompromitującej państwo niż „heroicznej” jest tego przygnębiającym dowodem) zapominając przy okazji jakie to może budzić niechciane konsekwencje: obojętność, powierzchowność, codzienność i co najważniejsze, odkładane i kumulowane poczucie porażki. Nie jestem psychologiem (czytałem jedynie to i owo i zdałem wymagany egzamin) ale przekonany jestem, że profesjonaliści w tej dziedzinie napisaliby w moim duchu więcej i lepiej, co znaczą takie a nie inne wybory.
Ps. Dzisiaj znalezione na Facebooku:
Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog