16.02.23. Czasy silnej ręki
Tytułowa formuła charakteryzuje naszą współczesność w ujęciu brytyjskiego dziennikarza, Gideona Rachmana. Odnosi się zaś do całego niemal świata, wskazuje na powszechny kryzys demokracji i wywołuje pytania o specyfikę oraz przyczyny takiego stanu rzeczy. Pochodzi z książki pod tytułem Nowy autorytaryzm. Polityka strachu (przeł. Jerzy Wołk-Łaniewski, Wydawnictwo Feeria, Łódź 2023).
Książkę czyta się gładko. W istocie jednak jest to lektura tyleż fascynująca poznawczo, co – zwłaszcza dla kogoś, kto na co dzień nie zajmuje się studiowaniem mechanizmów i niuansów światowej polityki – najzupełniej porażająca. Nie da się też ukryć, że analizowane w niej zjawiska dotyczą nas bezpośrednio.
W kolejnych rozdziałach Rachman przedstawia podobieństwa, które dotyczą sposobów dochodzenia do władzy, a następnie rządów: Putina, Erdoğana, Xi Jinpinga, Modiego, Orbana, Kaczyńskiego, Jonsona z czasu Brexitu, Trumpa, MBS (Muhammada bin Salmana z Arabii Saudyjskiej), Netanjahu, Bolsonaro z Brazylii), Amlo (Andrésa Manuela Lópeza Obrador’a z Meksyku), Ably Ahmeda (z Etiopii). Lektura tych historii dowodzi, że każdy z wymienionych mógłby właściwie zostać uznany za prototyp króla z cytowanego niżej wiersza Ewy Lipskiej (utwór z Piątego zbioru wierszy opublikowanego w 1978 roku, zob. w: Ewa Lipska, Godziny ponad godzinami, PIW, Warszawa 1998, s. 105-106; dostępny także w sieci).
Egzamin
Egzamin konkursowy na króla
wypadł doskonale.
Zgłosiła się pewna ilość królów
i jeden kandydat na króla.
Królem wybrano pewnego króla
który miał zostać królem.
Otrzymał dodatkowe punkty za pochodzenie
spartańskie wychowanie
i za uśmiech
ujmujący wszystkich za szyję.
Z historii odpowiadał
ze świetnym wyczuciem milczenia.
Obowiązkowy język
okazał się jego własnym.
Gdy mówił o sprawach sztuki
chwycił komisję za serce.
Jednego z członków komisji
chwycił odrobinę za mocno.
Tak
to na pewno był król.
Przewodniczący komisji
pobiegł po naród
aby móc uroczyście
wręczyć go królowi.
Naród
oprawiony był
w skórę.
W książce Rachmana, poza wspomnianymi dotąd, znajdziemy także rozdział poświęcony polityce uprawianej przez Macrona i Merkel. Nieco dalej przedstawione zostaną w niej również akcje służące kreowaniu Sorosa na „Doktora Zło”, który uosabiać ma globalizm, jak również działania Bannona kierującego w 2016 roku wyborczą kampanią Trumpa. W ostatnim rozdziale autor skupi uwagę na szansach prezydentury Bidena „w czasach silnej ręki”.
Warto zaznaczyć, że Rachman w ramach swych dziennikarskich zajęć i obowiązków był we wszystkich miejscach, o których opowiada, miał okazję słuchać wystąpień na żywo wszystkich znaczących bohaterów swej książki, z wieloma z nich rozmawiać. W sprawie „domniemanych zbrodni i spisków, z jakimi łączono nazwisko Sorosa”, przeprowadził solidny audyt i z Sorosem się spotkał. W rezultacie mógł napisać:
Autorytarnym przywódcom potrzebni są wrogowie. Wielu zaś nacjonalistycznych autokratów z całego świata wybrało sobie tego samego straszaka. Z George’a Sorosa, żydowskiego miliardera i filantropa o wyraziście liberalnych poglądach, uczyniono uosobienie globalizmu. […]
Kilkugodzinne dociekania dowiodły, że na przestrzeni paru miesięcy osiemdziesięciosiedmioletni finansista oskarżany był o sfingowanie ataku chemicznego w Syrii, sponsorowanie manifestacji wymierzonych przeciwko Trumpowi w Waszyngtonie, opracowanie „planu Sorosa” mającego na celu zalanie Węgier uchodźcami, wymuszenie zmiany rządu w Macedonii, podkopanie pozycji premiera Izraela oraz doprowadzenie do zwolnienia wielu kluczowych pracowników Białego Domu. […] Co było do przewidzenia, prawdziwy Soros zdecydowanie różni się od złoczyńcy rodem z filmów o Bondzie, nawiedzającego sny i teorie spiskowe skrajnej prawicy. Choć pokłady jego energii intelektualnej i zdolności organizatorskich zdawały się niespożyte, niedosłyszał i sprawiał wrażenie nieco słabowitego. Aby zaradzić nasilającym się kłopotom ze słuchem, siedział przy stole w słuchawkach, jego goście zaś mówili do mikrofonu (zob. Nowy autorytaryzm…, s. 313-314).
Wszystko to, podobnie jak zdarzenia, co do których Rachman przyznaje, że mylił się w swoim czasie w ocenie sytuacji zarówno on sam, jak i inni komentatorzy oraz znani w szerokim świecie, pierwszoplanowi politycy, jest w odpowiednich miejscach odnotowywane. W zakończeniu autor podkreśla:
Od 2000 roku jeden z kluczowych aspektów globalnej polityki stanowi wzrost tendencji autorytarnych. W stolicach tak różnych, jak Moskwa, Pekin, Delhi, Ankara, Budapeszt, Warszawa, Manila, Rijad czy Brasilia do władzy doszli samozwańczy „silni przywódcy” (jak do tej pory co do jednego mężczyźni).
Zazwyczaj są to nacjonaliści o konserwatywnych zapatrywaniach kulturowych, wykazujący symboliczną tolerancję wobec mniejszości, odmiennych poglądów czy cudzoziemskich interesów. W kraju pozują na tych, którzy bronią zwykłego człowieka przed „globalistycznymi” elitami, za granicą natomiast na ucieleśnienie własnego narodu. Wszędzie zaś promują kult jednostki. Polityka silnej ręki opiera się na przemocy. Dwudziestego czwartego lutego 2022 roku retoryka przerodziła się w rzeczywistość, oto bowiem Rosja najechała Ukrainę, rozpoczynając największą wojnę lądową w Europie od 1945 roku
„Czasy silnej ręki” zaczęły się wraz z objęciem władzy przez Władimira Putina w 2000 roku. […] styl rządów silnej ręki nie ogranicza się jedynie do systemów autorytarnych. Obecnie powszechnie można go spotkać również pośród wybieralnych polityków w państwach demokratycznych. Lubujący się w stylu silnej ręki przywódca, który funkcjonuje w demokracji, jak na przykład Donald Trump, związany jest ograniczeniami instytucjonalnymi, które nie pętają Xi Jinpinga ani Władimira Putina. Tyle że instynkty Trumpa, Duterte czy Bolsonaro niepokojąco przypominają instynkty autorytarnych przywódców Chin i Rosji. […]
Jeżeli polityczni liberałowie mają wygrać batalię z polityką silnej ręki, muszą zrozumieć, z czym mają do czynienia. Ta książka spróbuje znaleźć odpowiedzi na trzy podstawowe pytania dotyczące „czasów sinej ręki”. Kiedy tendencja do tego typu rządów zyskała popularność? Jakie są jej główne cechy charakterystyczne? I dlaczego do tego doszło? (Nowy autorytaryzm…, s. 7-12, pogrubienia – zak).
We Wprowadzeniu czytamy natomiast:
Od 2000 roku jeden z kluczowych aspektów globalnej polityki stanowi wzrost tendencji autorytarnych. W stolicach tak różnych, jak Moskwa, Pekin, Delhi, Ankara, Budapeszt, Warszawa, Manila, Rijad czy Brasilia do władzy doszli samozwańczy „silni przywódcy” (jak do tej pory co do jednego mężczyźni).
Zazwyczaj są to nacjonaliści o konserwatywnych zapatrywaniach kulturowych, wykazujący symboliczną tolerancję wobec mniejszości, odmiennych poglądów czy cudzoziemskich interesów. W kraju pozują na tych, którzy bronią zwykłego człowieka przed „globalistycznymi” elitami, za granicą natomiast na ucieleśnienie własnego narodu. Wszędzie zaś promują kult jednostki. Polityka silnej ręki opiera się na przemocy. Dwudziestego czwartego lutego 2022 roku retoryka przerodziła się w rzeczywistość, oto bowiem Rosja najechała Ukrainę, rozpoczynając największą wojnę lądową w Europie od 1945 roku.
„Czasy silnej ręki” zaczęły się wraz z objęciem władzy przez Władimira Putina w 2000 roku. […] styl rządów silnej ręki nie ogranicza się jedynie do systemów autorytarnych. Obecnie powszechnie można go spotkać również pośród wybieralnych polityków w państwach demokratycznych. Lubujący się w stylu silnej ręki przywódca, który funkcjonuje w demokracji, jak na przykład Donald Trump, związany jest ograniczeniami instytucjonalnymi, które nie pętają Xi Jinpinga ani Władimira Putina. Tyle że instynkty Trumpa, Duterte czy Bolsonaro niepokojąco przypominają instynkty autorytarnych przywódców Chin i Rosji. […]
Jeżeli polityczni liberałowie mają wygrać batalię z polityką silnej ręki, muszą zrozumieć, z czym mają do czynienia. Ta książka spróbuje znaleźć odpowiedzi na trzy podstawowe pytania dotyczące „czasów sinej ręki”. Kiedy tendencja do tego typu rządów zyskała popularność? Jakie są jej główne cechy charakterystyczne? I dlaczego do tego doszło? (Nowy autorytaryzm…, s. 7-12, pogrubienia – zak).
Jako archetyp omawianych zjawisk wskazuje Rachman przypadek Putina i jego drogę na Kreml. Przypomina, że z rosyjskim prezydentem wiązano początkowo poważne nadzieje na demokratyzację Rosji. Niedarmo kreowany był przez piarowców według hollywoodzkich wzorów bohatera-zbawcy. Podobne nadzieje wiązano zresztą także z wieloma innymi spośród wspomnianych wyżej autokratów. Co do Putina Angela Merkel twierdziła – zaznacza Rachman – że jest wprawdzie „przywódcą, który używa dziewiętnastowiecznych sposobów”, ale przecież „do rozwiązywania problemów XXI wieku”. Okazało się jednak, że jest on raczej „heroldem tego, co dopiero miało nadejść” (zob. Nowy autorytaryzm…, s. 13).
***
W tym kontekście, przy okazji niejako, do polecenia ludziom o silnych nerwach byłaby książka Heidi Blake Krwawe pozdrowienia z Rosji. Jak Władimir Putin eliminuje swoich przeciwników (przeł. Hanna Pustuła-Lewicka, Wydawnictwo ABW, Warszawa 2021). Przedstawiane są w niej rezultaty dziennikarskiego śledztwa dotyczącego śmierci Rosjan, którzy „żyli i umarli w Wielkiej Brytanii, gdzie dosięgło ich długie ramię Kremla, oraz o sekretach […], do których ujawnienia próbowały nie dopuścić kolejne rządy” (zob. Krwawe pozdrowienia…, s. 40). Wśród ofiar ściganych przez Putina „w pogoni za globalną dominacją” byli między innymi Siergiej Skripal, Aleksandr Litwinienko czy Boris Bierezowski. „Niejeden rząd wolałby, żeby ta historia nigdy nie ujrzała światła dziennego” – pisze autorka Krwawych pozdrowień…
Nawiasem mówiąc, w styczniu tego roku ukazało się wznowienie wyboru reportaży Anny Politkowskiej, która także należy przecież do ofiar Kremla. Jej także Blake poświęca w swej książce sporo miejsca (zob. Tylko prawda, z ang. przeł. Robert J. Szmidt, Mova, Białystok 2023).
W tym kontekście warto może przypomnieć ponadto książki, o których już kiedyś w tych Zapiskach była mowa, a mianowicie: Wojciecha Harpuli Czy diabeł mieszka na Kremlu? Źródła zła. Szatańskie plany (Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2022) i oczywiście Krystyny Kurczab-Redlich Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina (Wydawnictwo ABW, Warszawa 2016).
***
Wracając zaś do opowieści Rachmana o nowym autorytaryzmie, podkreślenia wymaga wyraziście eksponowany w niej fakt, iż w polityce wszystkich wyliczanych wyżej państw, w tym u nas, daje się zauważyć stosowanie podobnych schematów działania. Należą do nich między innymi: kreowanie politycznego przywódcy na „zbawcę narodu”, co w następstwie prowadzi w stronę kultu jednostki, retoryka „wstawania z kolan” i odzyskiwania wielkości oraz potęgi kraju, prze-pisywanie historii, fałszowanie wyborów, zawłaszczanie mediów publicznych, ograniczanie, łamanie lub zmiana konstytucji stosownie do aktualnych potrzeb rządzącej partii, kulturowa krucjata skierowana przeciwko wartościom uniwersalnym i rozmaitym mniejszościom, koncentracja uwagi na obronie wiary i narodu, rujnowanie sądów i innych instytucji państwowych, centralizacja władzy, działanie w ramach układów rodzinnych, obsadzanie rozmaitych urzędów i zarządów „swoimi ludźmi”, straszenie imigrantami, zwłaszcza muzułmanami. Powszechne są też rozmaite teorie spiskowe i akcje pogłębiania społecznych podziałów, w tym rozwijanie szczególnego wstrętu do elit, którym przypisywany jest egoizm i pogarda dla losów szarego człowieka. Do tego repertuaru należy ponadto rujnowanie edukacji, w tym uniwersytetów, wprowadzanie cenzury, obłędna korupcja i tak dalej, i tym podobnie… Sprzyja temu oczywiście możliwość uprawiania propagandy za pośrednictwem cyfrowych mediów, w których występują miliony trolli, rozsiewających miliony fejków, a przywódcy kreują się w nich na takich, którzy „są blisko ludu”… Budzenie różnie motywowanego strachu nie ma w tych działaniach konkurencji. Autorytarne tendencje lokalne wpisują się w międzynarodowe relacje polityczne, gospodarcze i handlowe. Można dziś mówić nawet o nowej zimnej wojnie Stanów Zjednoczonych z Chinami i Rosją…
Wobec powyższego – oczywiście skrótowego tylko – wyliczenia ewidentnych oznak autorytaryzmu analizowanych w książce Rachmana, trudno się oprzeć skojarzeniu reprezentatywnych dla nich świadectw z pracami Carla Schmitta, w swoim czasie członka NSDAP. Tymi choćby, które pozwalają „usprawiedliwić pogląd, że nawet nauczanie teorii ewolucji powinno stanowić kwestię polityczną, a nie naukową”. Tymi, które zalecają stosowanie w polityce narzędzi typu „ogłoszenie stanu wyjątkowego i zawieszenie zwyczajnego funkcjonowania prawa”, tymi, które zalecają konieczność wyrazistego dzielenia ludzi na przyjaciół i wrogów (zob. Nowy autorytaryzm…, s. 338-339). Wcześniej czy później – w mocniej określanej wersji – przekłada się to ewidentnie na uprawienie zawodów w „kto kogo”…
Co okazuje się naprawdę ważne w sytuacjach ekstremalnych, dziś można natomiast zauważyć na przykład w czytanych na bieżąco informacjach o zachowaniach Erdoğana wobec tragedii trzęsienia ziemi na turecko-syryjskim pograniczu, a więc w doniesieniach o tym, że prezydent apeluje w pewnym momencie, by powstrzymać się od prywatnej pomocy, pozostawiając wszystko w rękach państwowych służb. Jeszcze by się mogło okazać, że da się ratować innych bez udziału państwa albo że państwo i jego władze nie tylko nie są wszechmocne, lecz wręcz bezsilne…
Rachman pisze:
Po zakończeniu zimnej wojny Francis Fukujama obwieścił pamiętny „koniec historii”, zapewniając, że czas rywalizacji ideologicznej dobiegł końca i że odtąd jedynym sensownym porządkiem będzie liberalna demokracja.
W rzeczywistości historia często okazywała się bardziej cykliczna aniżeli linearna. Trendy polityczne kolejno przybierały na sile i słabły. Precedens każe przypuszczać, że również „czasy rządów silnej ręki” dobiegną w pewnym momencie końca. Może to jednak trwać i ze trzydzieści lat (Nowy autorytaryzm…, s. 359).
W sprawie aktualnego kryzysu demokracji dodaje poza tym między innymi:
Wraz z założeniem we wrześniu 1980 roku w Polsce związku zawodowego „Solidarność” blok komunistyczny w Europie zaczął pękać. Oto powstawały fundamenty zglobalizowanej gospodarki kapitalistycznej.
Rzeczona epoka neoliberalna […] trwała około trzydziestu lat, do czasu aż zdyskredytował ją światowy kryzys finansowy z 2008 roku. Zachód wyszedł zeń osłabiony, a autorytarni przywódcy pokroju Putina czy Erdoğana nabrali większej śmiałości w kwestionowaniu potęgi Zachodu i jego norm politycznych. Wraz z wyniesieniem Xi Jinpinga do funkcji przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej w 2012 roku „era rządów silnej ręki” rozpoczęła się na dobre. […]
Niektóre aspekty współczesnej polityki mocno przypominają ostatni wielki kryzys liberalnej demokracji z lat trzydziestych XX wieku. Polityczne swobody oraz demokracja ponownie znalazły się w odwrocie. Protekcjonizm wrócił do łask. Liberałowie tracą pewność siebie. Ciągoty autokratycznych reżimów do zajmowania części sąsiednich krajów bądź poszerzania własnego terytorium na inny sposób – będące w znacznej części przyczyną niepokojów z lat trzydziestych – również podnoszą łeb. […]
Silnoręcy przywódcy to zazwyczaj nacjonaliści, toteż gdy sprawy w kraju się komplikują, najczęściej zaczynają szukać wrogów za granicą (Nowy autorytaryzm…, s. 262-263).
Polityczna diagnoza Rachmana nie pozostawia złudzeń co do najbliższej przyszłości, ale pozwala lepiej rozpoznawać i nazywać typowe, powtarzalne symptomy tego, co się właśnie dzieje. I mimo wszystko nie pozbawia nadziei na odwrócenie sytuacji.
Jeśli chodziłoby natomiast o uwagi sytuowane zwykle na końcu tych Zapisków, więc takie, które dotyczą edukacji… Cóż, w przedstawianym kontekście trzeba sobie powiedzieć wyraźnie, że – niestety – mimo wielu reformatorskich akcji naszego „ministerstwa oświecenia publicznego”, zupełne nowatorstwo nie jest nam pisane. Inni nas mocno wyprzedzają. Dotyczy to choćby wpisywanego w polskie programy szkolne od roku 2023/24 obowiązku nauki strzelania z broni palnej, gdy taki na przykład Bolsonaro już dawno temu lansował „projekt otwierania nowych szkół pod kierownictwem wojska” (Nowy autorytaryzm…, s. 259). Doprawdy, trudno nadążyć…