Nadchodzący 4 czerwca coraz większym napawa niepokojem, czy aby z telewizyjnego okienka nie wychynie pani Joanna Szczepkowska ogłaszając patetycznie, że oto właśnie w Polsce skończyła się demokracja a komuna wróciła
Ostatnie osiem lat to skuteczna praca sowieckiej agentury, która z powodzeniem zainstalowała w Polsce rząd posłusznie realizujący program destrukcji UE, napisany przez Putina.
Ten rząd, w parlamentarnym głosowaniu, przyjął ustawę powołującą komisję do badania wpływów rosyjskich służb na polskich polityków. Ustawę, której zadaniem jest zgilotynowanie przeciwników politycznych, a jeśli Andrzej Duda tę ustawę podpisze, będzie to równoznaczne nie tylko z podpisaniem wyroku na samego siebie, ale i z końcem demokratycznego państwa prawa w Polsce.
Nie mam żadnych złudzeń co do tego, czy „ulica” zaprotestuje.
Owszem 4 czerwca będzie manifestacją poparcia i poszukiwania jedności, próbą rozbudzenia entuzjazmu w walce z proklemlowską bandą, której tak nierozważnie oddaliśmy władzę w 2015 roku.
„Ulica” jest zmęczona i coraz mniej nadziei pokłada w sprawczości opozycji. Bo jeśli zważyć, że przez ostatnie osiem lat ta parlamentarna opozycja zachowywała się jak więzień, który przez zakratowane okno celi widzi budowany na dziedzińcu więzienia szafot, do końca nie wierząc, że to jego własna głowa na nim spocznie, to trudno o entuzjazm.
Sejm przegłosował też ustawę o lustracji pracowników służby cywilnej, o czym już było ciszej. Choć to nic innego jak próba czystki i rugowania ze służby urzędniczej każdego, kto nie jest wygodny obecnej władzy.
Orban, Erdogan, Łukaszenka, Putin: – Kaczyński miał od kogo czerpać wzorce i nauki jak skutecznie rządzić. I jest skuteczny beznadziejną impotencją opozycji, która nawet tego nie zauważa. Bo dziś ważne dla liderów jest, ile zdobędą głosów, jak się „policzą” i odliczą w przyszłym parlamencie, bardziej niż to jak się w tym parlamencie odliczy polska demokracja.
fot. Prawo i Sprawiedliwość – Facebook