Sporo ponad miliard złotych wyda rząd na podwyżki dla służb mundurowych. Na przełomie marca i kwietnia, w czasie, gdy coraz więcej zakładów wstrzymywało produkcję, samozatrudnieni tracili pracę z dnia na dzień, a szpitale były już przeciążone, w Dzienniku Ustaw ukazały się rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych, ministra obrony narodowej i ministra sprawiedliwości, wprowadzające nowe siatki płac dla wojska, policji, służby więziennej, SOP, WOT i straży pożarnej
Wszystkie rozporządzenia mają moc obowiązującą od pierwszego stycznia 2020, więc mundurowi powinni zaraz dostać spory zastrzyk pieniędzy. Żołnierze zawodowi zarabiać będą co najmniej od 4110 zł do 16830 zł plus „mundurówka”, dodatki służbowe i różnego rodzaju ekwiwalenty (za mieszkanie, za jedzenie, za środki czystości, urlopy, wysługę lat, przejazdy i pewnie coś jeszcze) – co najmniej 460 zł więcej niż w 2019 (nie licząc dodatków).
Rozporządzeniem ministra obrony narodowej ustalony został żołd dla Wojsk Obrony Terytorialnej „za gotowość”. Mają dostawać 10% tego, co żołnierz na podobnym stanowisku. Czyli od 11 marca (jedyny odrębny termin inny niż 1 stycznia) wzbogacą się o 400 -500 zł miesięcznie.
Podobnie jest w policji. „Niebiescy” dostaną o 1000 złotych więcej na najniższych stanowiskach (+ wyrównanie od początku roku i dodatki podobne jak w wojsku). Na tych samych warunkach wzrosną uposażenia w Służbie Ochrony Państwa (chroniącej najwyższych urzędników i rządowe obiekty). Podstawowe wynagrodzenie wzrośnie o 300 do 570 zł (w sumie od 2660 do 9600 zł miesięcznie).
Strażacy z PSP dostaną podwyżki przynajmniej o 700 zł, a średnia płaca służbie więziennej ma wzrosnąć o niecałe 500 zł.
Faktycznie podwyżki służby mundurowe otrzymywały co roku. Chociaż w latach rządów PO-PSL bywało, że podwyżek nie było. Tylko, że wtedy nie było pandemii i nie widać było tak wyraźnie, jak niedofinansowana jest służba zdrowia. Dlatego podwyżka, i to o tak duże sumy za jednym razem, wydaje się wręcz niemoralna i wygląda, jak próba kupienia lojalności służb mundurowych na wypadek jakichś napięć społecznych.
Tym bardziej, że funkcjonariusze i żołnierze bardzo często przychodzą do swoich jednostek nie tyle dla pieniędzy, ile z chęci służenia państwu. Łatwo więc zrozumieliby, że ze względu na katastrofę finansów publicznych miliardy przeznaczone na podwyżki dla nich powinny trafić do służby zdrowia. Przecież oni i członkowie ich najbliższych rodzin też mogą zachorować.
Tym bardziej, że w składanej przez policjantów przysiędze (podobnej w wojsku i innych służbach), nowoprzyjęty ślubuje: „Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia.”
Jeżeli funkcjonariusz świadom obowiązków policjanta, ma służyć z narażeniem życia, to dlaczego miałby nie zrozumieć, że czasami może narazić wysokość swojego wynagrodzenia?
Jak zadeklarował komendant główny policji Jarosław Szymczyk: „Czas epidemii koronawirusa to czas wyrzeczeń”, ale nie był to komentarz do podwyżek wynagrodzeń w jego służbie, tylko odpowiedź na pytanie, dlaczego policjant wymierzył kobiecie spacerującej po parku karę 12.000 zł.
fot. needpix
O autorze
Piotr Niemczyk
W latach 90. dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, wiceszef zarządu wywiadu UOP. Wieloletni ekspert Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Członek Rady Konsultacyjnej przy ośrodku szkolenia ABW w Emowie. Obecnie jest niezależnym ekspertem ds. bezpieczeństwa
1 thought on “Policjanci dostali podwyżki, a lekarze i pielęgniarki?”
Ale jakoś podwyżki IQ nie dostali…