W ramach drugiej tarczy antykryzysowej Sejm i Senat pozbawiły Państwową Komisję Wyborczą prawa do organizowania wyborów prezydenckich. W ramach kolejnej tarczy, tym razem antywyborczej, minister aktywów państwowych w osobie Jacka Sasina miał otrzymać legitymację – nie, nie partyjną, tę już ma, – prawną, do organizowania wyborów prezydenckich
Miał, ale póki co ustawa o głosowaniu korespondencyjnym w wyborach prezydenckich w 2020 r. jest ciągle jeszcze w parlamencie, a wybory za 5 dni. No, dobrze, plus minus tydzień, dwa, trzy albo coś koło tego.
Ponieważ rząd PiS-u jest poważny i na serio, a Zwyczajny Poseł jest strategiem, który przewiduje wszelkie ruchy przeciwnika na 20 posunięć wprzód (czyli to będzie gdzieś do 12 października) i nie lubi być zaskakiwany, musi on na teraz mieć opracowane, oprócz wariantu A, także co najmniej wariant B, C, D, E i F.
Dlatego obecnie w ramach kolejnych wariantów poszukiwane są poważne osoby lub instytucje, które zgodzą się przeprowadzić takie wybory. Ktoś w gabinecie politycznym premiera Morawieckiego znalazł w internecie notatkę, iż Obywatele RP chcą zorganizować prawybory, no i zwrócił się do nich.
Ale Obywatele RP, jak to oni, muszą sprawę przedyskutować i zagłosować. A sprawa jest naprawdę pilna i trzeba zdecydować się szybko. Dlatego kierując się poczuciem odpowiedzialności za najbliższe wybory, Polskę, Unię Europejską oraz mając na uwadze, że pieniądze z tego nie będą za duże, zwracam się do Czytelników z prośbą, aby zastanowili się czy podołają, a jak tak, to aby zgłosili się do pana premiera z poważną propozycją.
Najlepiej dzisiaj, no najpóźniej jutro do 12.00.
Wiem, termin krótki i odpowiedzialność duża, ale przecież nie takie rzeczy się robiło.
Robota jest już praktycznie zrobiona: karty wydrukowane, wyniki znane. Trzeba tylko znaleźć odpowiedzialne osoby, które dadzą twarz, podpiszą protokoły i przeczołgają się do historii.
fot. Wikimedia