Kiedy w styczniu 2021 Nawalny wrócił z Berlina do Rosji, trudno było mieć złudzenia, że nie jest to misja samobójcza. I on o tym doskonale wiedział i z tym się godził
Rosja od zawsze używała skrytobójstwa jako metody sprawowania władzy. Tak było za carów, tak było od zarania Rosji sowieckiej i tak jest po dziś dzień. Morderstwa polityczne zawsze były wpisane w strategię sprawowania władzy w Rosji. I Putin niczym się nie różni w sposobie sprawowania władzy od carów i pierwszych sekretarzy. Wyróżnia się co najwyżej konsekwencją i bezwzględnością.
W porewolucyjnej historii Rosji nie ma przywódcy, który nie mordowałby swoich politycznych przeciwników. Putin niczym nowatorskim się nie wyróżnia – może poza metodami zabijania.
Aleksiej Nawalny zginął, bo stanął na drodze kolejnego satrapy. Jak wcześniej Litwinienko, Politkowska, Niemcow. Może tylko egzekucja był dłuższa i mniej krwawa.
Może, gdyby śmierć Nawalnego uzmysłowiła europejskim przywódcom, którzy takim sentymentem pałają do rosyjskiej wizji świata, że faszyzm, nacjonalizm, populizm, to nie są drogi do wspólnoty, a co najwyżej do noża pod żebrem, kuli w plecach lub śmierci na spacerniaku, nie poszłaby całkiem na marne. Ale nie robię sobie nadziei.
Cześć jego pamięci!
fot. Wikimedia