Paweł Kasprzak

Aktywista, jeden z założycieli ruchu Obywatele RP

Mur Trumpa. Po akcji na granicy

Mur Trumpa jeszcze niedawno był złem. I symbolem nieokrzesanego, skrajnego buractwa. Dzisiaj push back przeważa w Europie, a o europejskiej solidarności narzucanej 6 lat temu przez Merkel i relokacjach nikt już nie pamięta – to się dzieje pod tym samym naciskiem populistów, który tak dobrze znamy z Polski.

Nie traćmy wzroku i rozumu

Za chwilę kolejna porcja doniesień z białoruskiej granicy. Dziś – według mojej wiedzy – będzie ich nieco więcej. Ja jednak na nieco inny temat – o coraz bardziej oczywistym dla wszystkich aksjomacie o konieczności szczelnych granic Polski, które przy okazji są również granicami Unii.

Utopia Obywatelskiego Sejmu

Kiedy myślimy o wyborach, o tym, że one przesądzą o wszystkim, to oczywiście cel – to właśnie „wszystko”, o które toczy się gra – odsuwa na bok wszystkie inne sprawy. W wyborach startują partie i między bajki można spokojnie odłożyć marzenia o jakichś bezpartyjnych konstrukcjach i kandydatach. Żaden ruch społeczny – choćby był najsilniejszy – w wyborczej perspektywie nas nie interesuje. To błąd i o tym za chwilę. Ale trzeba przede wszystkim znać perspektywę i miarę, a więc wiedzieć to przede wszystkim, że dziś jest już bardzo jasne, że „pewniakiem” w wyborach – tą partią, której szanse w pokonaniu PiS są i pozostaną największe bez porównania z konkurentami na opozycji – jest PO z ową atomową bronią, którą jest w niej Donald Tusk. W tym sensie liczy się dzisiaj niemal tylko to. Można się na to zżymać i są ku temu powody, które sam znam aż nadto dobrze, ale to byłoby po prostu daremne.

Nie o taką Polskę…

Przy całym własnym krytycyzmie, ostrym niemal na granicy depresji, najzupełniej poważnie uważam konflikt z PiS za właściwie wygrany. Myślę, że to jest trzeźwa ocena, a nie pijana wizja. PiS zmierza ku zderzeniu z kolejnym murem i albo rozsypie się hamując, albo przypuści jeszcze kolejną szarżę, ale zderzenia już nie przeżyje. Ma go też wreszcie kto dobić – mam tu na myśli oczywiście Tuska. Ta sytuacja powinna skłaniać do radości, a wcale nie skłania. Kompletnie już pomieszaliśmy, z czego należy się cieszyć, a czym martwić.