Od jakiegoś czasu – trudno mi powiedzieć dokładnie od kiedy – patrzę na to, co wokół mnie i mam wrażeni, że coś jest nie tak
Kiedy widzę Obecnego Prezydenta odnoszącego sukcesy na Tik-Toku czuję, że coś jest nie tak. Nie da się ukryć, że widzę iż spełnia się tam fantastycznie i jest jakby do tego stworzony. Widzę i czuję, że Tik-Tok to wymarzone dla niego miejsce, gdzie jest on sobą i szczęśliwy, ale czuję, że coś mi nie gra. Bo to jednak Obecny Prezydent poważnego kraju.
Kiedy widzę filmik z Obecnym Premierem na tle największego samolotu świata, witającego na Lotnisku Chopina maseczki ochronne i kombinezony, to chociaż muszę przyznać, że scenografia fantastyczna – samolot naprawdę robi wrażenie – a scena dopracowana w najdrobniejszych detalach: Obecny Premier – postać pierwszoplanowa – i jego ludzie – postacie drugoplanowe, ale ważne – bez maseczek, nieustraszeni, a postacie z dalszego planu, nieistotne dla rozwoju akcji, zamaskowane, żeby nie rozpraszać widzów, to też czuję, że coś jest nie tak. Bo to jednak Obecny Premier poważnego kraju, a nie Sacha Baron Cohen wcielający się w rolę Borata.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie bojkotuję wyborów!
Kiedy widzę Obecnego Ministra Obrony Narodowej wygłaszającego teksty godne najlepszego stand-upera w rodzaju „parada równości to marsz sodomitów”, zachwyconego tym, że będziemy remontować za 2 miliardy 40-letnie czołgi oraz kupimy 30-letnie okręty wojenne w ramach modernizacji polskiej armii, czuję, że coś jest nie tak. To, co widzę, nie może być prawdą, bo to jednak Obecny Minister Obrony Narodowej poważnego kraju, a nie wschodząca gwiazda polskie sceny stand-upu.
Kiedy widzę na ekranie Zwykłego Posła, który podobno o wszystkim decyduje i wszystkim trzęsie, a cały rząd trzęsie się przed nim, to mam wrażenie, że widzę tajemniczego Don Pedro z kreskówki Porwanie Baltazara Gąbki, który został w kraju Wawelskiego Smoka politykiem. Patrzę na to i chciałbym, aby to była jakaś parodia, kolejny Straszny Film 44 albo Kochanie zostałem posłem 3. Bo przecież żyję naprawdę w jakimś kraju, a nie jestem statystą na planie złej lub dobrej komedii.
Kiedy więc usłyszałem, jak Mariusz Błaszczak rzucił niedbale w jakimś z wywiadów: Opozycja to po prostu źli ludzie są, a widząc, że dziennikarz nie zareagował właściwie, dorzucił szybko to film albo coś w tym rodzaju, to wszystko ułożyło mi się nagle w jedną logiczną całość: dla nich to film jest. Arcydzieło: dramat, komedia, farsa wszystko w jednym, a my jesteśmy jedynie widzami.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Gowin – co leży na stole? Dla kogo ta „Realpolitik”?
A to przecież żadne arcydzieło, ale gniot, którego nie da się już ani znieść ani oglądać. A co gorsza my im za to, jak grają, płacimy wcale nie takie małe pieniądze, a za grane przez nich postacie płacimy ogromne pieniądze. Jeszcze naszym dzieciom i wnukom przyjdzie to spłacać.
Tak się da! Jak nie zmienimy akcji, twarzy, grepsów scenarzystów i reżysera zwariujemy.
Najwyższy czas otworzyć casting na nowych ludzi.
Biada nam, jak nie znajdziemy szybko kogoś naprawdę dobrego.