Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wydała komunikat, w którym informuje, że zakończyło się śledztwo przeciwko trzem osobom, które 21 lutego 2019 roku wywróciły (starając się go jednakże nie zniszczyć) pomnik prałata Henryka Jankowskiego. Prokuratura stwierdziła, że „czyn ten miał charakter chuligański. Został popełniony publicznie z oczywiście błahego powodu, przez co okazano rażące lekceważenie dla porządku prawnego”
To wyjątkowo wredne i nieprawdziwe stwierdzenie. Konrad Korzeniowski, Michał Wojcieszczuk i Rafał Suszek to nie chuligani. To odważni ludzie, którzy odwołali się do obywatelskiego nieposłuszeństwa, po to żeby wyrazić sprzeciw wobec hipokryzji, która pozwoliła na postawienie pomnika kontrowersyjnemu kapłanowi, podejrzanemu o pedofilię. Protestowali także przeciwko przedłużanym, biurokratycznym procedurom, uruchomionym, kiedy fatalne oblicze księdza Jankowskiego ukazało się opinii publicznej. A ich chuligaństwu zaprzecza także to, że wywracając pomnik zrobili wszystko, by go zabezpieczyć przed uszkodzeniem. Czy tak zachowują się chuligani?
Obywatelskie nieposłuszeństwo to nie chuligaństwo, ani działanie z oczywiście błahego powodu, ani rażące lekceważenie dla porządku prawnego. Rażące lekceważenie nie polega na tym, że obywatele domagają się poszanowania swoich praw i nieobrażania ich publicznie świadectwami upadku w miejscach publicznych. Rażące lekceważenie porządku prawnego to bardziej zachowania prokuratorów czy innych funkcjonariuszy publicznych, którzy przymykają oczy na ewidentne przestępstwa popełnione w interesie politycznym ich przełożonych.
Nie jestem zwolennikiem wywracania pomników, ani reagowania agresją na mowę nienawiści. To może tylko nakręcać spiralę przemocy. Ale rozumiem dobrze Konrada Korzeniowskiego, Michała Wojcieszka i Rafała Suszka, którzy uznali, że obrażanie ofiar księdza pedofila, poprzez tolerowanie jego pomnika w centralnym punkcie Gdańska, musi mieć swoje granice. I pomimo deklaracji przedstawicieli władz miejskich, że pomnik powinien zostać usunięty, wzięli sprawę we własne ręce, wiedząc, że miejskie procedury ciągnąć się będą tygodniami, jeżeli nie dłużej.
Nie działali też z błahego powodu. Być może prokuratorzy przed tym stwierdzeniem powinni zapytać się ofiar molestowania przez księdza pedofila, lub ich rodzin, co czują, kiedy przechodzą koło pomnika. Nie ma to także nic wspólnego z chuligaństwem. Jeżeli właściwe instytucje państwa czy samorządu zwlekają z usunięciem skutków wcześniejszych błędów i tolerują krzywdę konkretnych osób, to prawo przewiduje „stan wyższej konieczności”. Czyli działanie, które może przynieść pewną szkodę społeczną, ale nie większą niż szkoda wynikająca z tolerowania bezprawnego działania. Czy prokuratorzy porównali szkodę wynikającą z przykrości wyrządzonej ofiarom, z przykrością dla sfanatyzowanych zwolenników prałata, pomimo że jego haniebnie nielicujący z rolą kapłana styl życia był znany od dawna? Czy ból da się zmierzyć? Szczególnie w złotówkach.
Szkoda 30 tys. złotych nie jest wynikiem działania trzech obywateli. Ta szkoda, prawdopodobnie nawet większa, powstała w momencie postawienia tego pomnika. A udział w niej mają także radni, którzy próbowali odwlekać i sabotować przyjęcie uchwały w sprawie zabrania pomnika. Może taki argument powinni również brać prokuratorzy pod uwagę, a nie straszyć 5-letnim więzieniem za obywatelskie nieposłuszeństwo.
Zastanawiałem się, dlaczego śledztwo w takiej prostej sprawie trwało aż rok? Przecież sprawcy sami oddali się w ręce policji. A przedmiot przestępstwa leżał na środku placu i nie trzeba go było ani szukać, ani specjalnie naprawiać. Wszystko było jasne w ciągu najpóźniej kilku dni. Ale teraz rozumiem. Wymyślenie równie głupiego uzasadnienia dla sformułowania zarzutów z aż czterech artykułów kodeksu karnego, rzeczywiście musiało trwać długo.
O autorze
Piotr Niemczyk
W latach 90. dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, wiceszef zarządu wywiadu UOP. Wieloletni ekspert Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Członek Rady Konsultacyjnej przy ośrodku szkolenia ABW w Emowie. Obecnie jest niezależnym ekspertem ds. bezpieczeństwa