Zostało dziesięć dni do wyborów. To będą z całą pewnością wybory o wszystko: o wolność, o przyzwoitość, o uczciwość. Ale przede wszystkim to będą wybory o przywrócenie poczucia wspólnoty. Nie mam żadnych złudzeń, że w wypadku przegranej opozycji, Kaczyńskiemu uda się na wiele lat zabetonować polityczny układ sił. To, że zostaniemy zepchnięci na margines Unii Europejskiej, a może wręcz z niej wyrzuceni dla niego znaczenia nie ma
Ten człowiek stoi nad grobem, do którego zabierze polskie marzenia o życiu w normalnym świecie. To będzie jego zemsta na narodzie, który się na nim nie poznał, na politycznych adwersarzach, którzy udaremnili mu wdrapanie się na pomniki historii, bo poznali z bliska jego paskudne cechy.
Socjopata, który śmierć własnego brata, do której sam przyłożył rękę, wykorzystał do wywołania histerycznej polsko – polskiej wojny, nie będzie miał żadnych zahamowań przed wykorzystaniem każdego instrumentu władzy dla własnych korzyści. Przecież on nie ma dzieci ani wnuków, o których musiałby myśleć. On ma tylko narzędzia własnej , prywatnej zemsty. Udało mu się zbudować klientelistyczny system administrowania państwem, przez rozdawanie posad, urzędów i przywilejów tysiącom, a może i dziesiątkom tysięcy ludzi, którzy dzięki apanażom są dziś całkowicie uzależnieni od trwania tej władzy. I oni będą zdolni do każdego świństwa i niegodziwości, by tę władzę wspierać, bo od tego zależy powodzenie ich i ich rodzin.
Można się zżymać na to, że rząd kupuje sobie wyborców socjalami, wykorzystując zaniechania wszystkich poprzednich rządów, które zachłyśnięte sukcesem transformacji zapomniały o tych, którzy nie zdołali dotrzymać jej kroku. Kaczyński wykorzystał tych ludzi kupując sobie ich przychylność i był pierwszym, który to wykorzystał dla własnych politycznych korzyści. Można powiedzieć, że sobie ich kupił, ale to nie do końca prawda – on przygarnął tych, o których państwo zapomniało i których nie chciało dostrzegać przed 2015 rokiem. Uczynił tych ludzi narzędziem w swojej politycznej walce, bo przecież nie podmiotem. Ci wszyscy, którzy dziś jeszcze są zadowoleni z „prezentów”, nie zawsze wiedzą, że nie ma darmowych obiadów i będą przecież musieli za nie kiedyś zapłacić. Oni, ich dzieci i pewnie wnuki.
Dziś już nawet ci „zadowoleni’ coraz wyraźniej widzą degenerację władzy. Nepotyzm, hipokryzję, manipulację i zwykłe złodziejstwo. Dlatego może czas dojrzał do tego, by na tę polsko – polską wojnę spojrzeć inaczej. Przyczyny są już znane, czas by szukać porozumienia, bo to przecież nasi znajomi, sąsiedzi, często rodzina.
Jako osoba dosyć emocjonalnie reagująca na to, co wokół mnie się dzieje, pamiętam swój podziw dla Pawła Kasprzaka, nawołującego na miesięcznicach, do szacunku dla „smoleńskich braci” – mimo, że ich widzenie świata było tragicznie różne od naszego.
Michał Kołodziejczak u Moniki Olejnik przytoczył wypowiedź kobiety, która prosiła by politycy przestali obrzucać inwektywami wyborców PiSu. Jeśli naprawdę chcemy zakończyć tę polsko -polską wojnę to warto zacząć od tego właśnie.
fot. Iván Tamás, Pixabay