Konstytucję przyrównuje się do łańcuchów, jakie naród sobie nakłada na wypadek, gdyby ogarnęło go szaleństwo
Idzie o to, aby aktualnej większości parlamentarnej nie było zbyt łatwo decydować w sprawach ustrojowych, wymagających oderwania od bieżącej polityki i aby utrudnić tej większości, często będącej tylko ułamkiem, mniejszym od połowy wszystkich wyborców – tyrańskie zapędy. Dlatego konstytucje zmienia się trudniej, wymaga to wielu różnych formalności, innej większości decydującej i innego trybu zmian.
W Gazecie Wyborczej z 14 maja b.r. redaktor Jacek Żakowski kolejny raz wraca do lansowanej przez siebie idei zmiany konstytucji po to, aby przesunąć o rok wybory prezydenckie. Powiada, że to da partii rządzącej upragniony przez nią cel (skoro nie chce zgodzić się na ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, co także prowadziłoby do tego skutku). Autor stwierdza dalej, że odrzucenia tej idei „uruchomiło manewry mające na celu obejście konstytucji i tworzenie pozorów legalności dla naruszania konstytucji, wyroków TK, standardów międzynarodowych oraz zasad legislacji. Zmierzamy do zakazanego przez konstytucję głosowania pozorującego wybory w warunkach ograniczenia praw politycznych i obywatelskich oraz ryzyka sanitarnego. Takie głosowanie doprowadzi do wyłonienia prezydenta niezgodnie z prawem i do kompromitacji wszystkich, którzy się w to angażują, łącznie z prezydentem, ktokolwiek nim zostanie. Prezydent tak wybrany będzie kwestionowany i będzie miał skłonność oraz pretekst do dalszego łamania prawa, bo kultura obchodzenia prawa się umacnia z każdym tworzącym fikcję pomysłem w rodzaju uznania przez PKW, że nie było kandydatów i urząd został opróżniony. Brniemy w bezprawie, choć oba początkowe wyjścia są wciąż możliwe. Władza się uparła, że nie ogłosi stanu nadzwyczajnego, bo jej celem jest rządzenie bez względu na prawo. PiS to woluntarystyczni autokraci. Takie rządzenie to ich ideał [podkr. E.Ł]. Biorąc udział w wymyślaniu „patentów”, opozycja gra w tę samą grę co władza – uczestniczy w zamachu na konstytucję (obchodzenie jej i naciągane interpretacje), choć chce bronić konstytucji i demokratycznego państwa prawa. Demokratyczni kandydaci wciągają społeczeństwo w niedemokratyczne i niekonstytucyjne głosowanie w warunkach nieogłoszonego stanu nadzwyczajnego. To utrwala kulturę omijania prawa i delegitymizowania władzy – niszczy państwo, podkopuje społeczną akceptację rządów prawa i usuwa nas ze wspólnoty zachodniej”.
Tyle red. Żakowski, opatrujący swój felieton wdzięcznym tytułem: „Wróćcie do poprawki. Nie wiadomo, czy PiS się zgodzi, ale trzeba to sprawdzić”.
ZOBACZ TAKŻE: My to musimy zrobić. Obywatele RP w dniu wyborów, których nie było
Rozumiem, że gdy prośba red. Żakowskiego zostanie wysłuchana, będziemy mieli zgodność stanu prawnego z postulatem partii rządzącej, która swój cel polityczny osiągnie, a proponent nie będzie miał dysonansu poznawczego, który teraz jest jego udziałem.
Tyle, że nie wiem skąd red. Żakowski czerpie przekonanie, że władza odstąpi od cechującego ją uporu, że porzuci myśl o rządzeniu bez względu na prawo, tak jak to jest – sam przyznaje – jej ideałem: „PiS to woluntarystyczni autokraci”.
To niby dlaczego po ustępstwie konstytucyjnym nie mieliby tego kontynuować? Czy mam przypominać historyczne przykłady? Niedemokratyczne i niekonstytucyjne głosowanie przed zmianą konstytucji nie stanie się mniej niedemokratyczne i mniej niekonstytucyjne po. A zmiana konstytucji w sytuacji opisanej przez red. Żakowskiego jest wypisz, wymaluj realizacją tego, przed czym każda konstytucja ma chronić: przed politycznym szantażem aktualnej większości parlamentarnej, domagającej się konstytucyjnej legitymizacji dla działań niedemokratycznych.
„Rządy nieliberalne i populistyczne bardziej niż demokracją zainteresowane są legitymizacją” (W.Osiatyński, Prawa człowieka i ich granice, Znak 2011, s.164.)
Felieton red. Żakowskiego jest opatrzony wymownym tytułem: „Wróćcie do poprawki. Nie wiadomo, czy PiS się zgodzi, ale trzeba to sprawdzić”. Dawać i jeszcze prosić?