Czy państwo posłowie i senatorowie szeroko pojętej opozycji parlamentarnej nie czują moralnej konieczności, by ruszyć wreszcie tyłki, wziąć swoje immunitety i jechać na granicę z Białorusią, aby powstrzymać ludobójstwo, które się tam dzieje? Czy nie czujecie potrzeby wyrażenia ostrego i zdecydowanego sprzeciwu, by powiedzieć głośno Polakom i światu, a przede wszystkim rządzącym: – Dość śmierciom na granicy?
Państwo parlamentarzyści godzicie się na każdą niegodziwość i każde łamanie prawa zasłaniając się własną niemożnością. Od 2016 roku. Zaczęło się od zawłaszczenia telewizji publicznej, zniszczenia TK, podeptania Konstytucji przy niezliczonych okazjach. Zgoda na niekonstytucyjne pseudowybory w nadziei na pokonanie Dudy. Zniszczono etos policji i wojska, zniszczono aparat sprawiedliwości. Ale zniszczono też fundamenty zdrowej ekonomii wpędzając nas w spiralę zadłużenia, przy której długi Gierka wydają się drobniakami na miętusy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Na granicy polsko-białoruskiej – piekło migrantów
Teraz zgodziliście się na bezkarną brutalność pograniczników wobec uciekinierów od bomb i szubienic we własnych krajach. Milczycie, gdy Kaczyński kupuje polską armię i przerabia ją na najemników własnej partii.
Bardzo liczycie na to, że wkurzeni i zmęczeni obywatele w wyborach oddadzą głos na mniejsze zło – czyli na Was. Ale tych wyborów może już nie być. Za dwa lata Kaczyński będzie miał siły i środki, by żyletkowy drut kolczasty zdemontować nad Bugiem i zainstalować nad Odrą.
Szanowni politycy opozycji parlamentarnej, bardzo niewiele wam zostało czasu, by obronić wartości, dla których Was wybierano. Przestańcie wpatrywać się w sondażowe słupki poparcia. Przestańcie się łudzić, że Kościół Was poprze. Jeśli dziś nie wsłuchacie się w głos obywateli, jutro znikniecie. Zostawiając własne dzieci w szambie.
Do granicy macie tylko 260 km.
260 km do przyzwoitości.