Wróciłam z demonstracji Białorusinów pod warszawską siedzibą Komisji Europejskiej. Kilka osób rozpoczęło tam rano protest głodowy, żądając sankcji dla reżimu. Jest mi wstyd z powodu bezczynności władz unijnych. Nie tylko nawet moralnie (choć też), ale z powodu głupoty politycznej
Mam wrażenie, że jakoś ani do władz unijnych, ani do władz polskich nie dociera prosty fakt: Łukaszenka naprawdę nie wygrał tych wyborów. Istnieje wystarczająco dużo protokołów, publikowanych przez obserwatorów i komisarzy w różnych częściach kraju (nie tylko w Mińsku czy za granicą, ale w małych miejscowościach), które mówią o wyraźnej przewadze Cichanoǔskiej, by móc to powiedzieć: tak, Łukaszenka, sprawujący na Białorusi dyktatorską władzę od 26 lat, przegrał z kretesem z żoną politycznego blogera.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Białoruś. Decentralizacja protestu irytuje Łukaszenkę
Może dlatego to nie dociera? Że to nie była namaszczona przez nikogo „poważna” opozycja, tylko zupełnie oddolny, spontaniczny ruch o minimalnych postulatach? W każdym razie politycy europejscy siedzą, dumają, i w efekcie zostawiają na lodzie ludzi walczących o demokrację w najbardziej pierwotnym tego słowa znaczeniu, tracąc przy tym polityczną okazję i dając pole do działanie Rosji i Chinom. I Białorusini nam tej bezczynności nie zapomną. Zapamiętają, że Unia Europejska z gębą pełną „demokratycznych wartości” nie upomniała się o nich. I będą widzieć to wszyscy inni, w tym potencjalni dyktatorzy.
Co w tej sytuacji mogą zrobić polskie ruchy demokratyczne? (Takie, jakie są, czyli w takim sobie stanie). Samo organizowanie pikiet poparcia niewiele daje. W moim przekonaniu należy, naciskać na Komisję Europejską tak, jak robiliśmy to w sprawie wniosku do TSUE, by wprowadziła sankcje, których domagają się Białorusini: sankcje ograniczone, rozsądne i niekontrowersyjne. Zakaz wjazdu i zamrożenie kont dla członków rządu Łukaszenki, wysokich oficerów KGB i głównych fałszerzy wyborów. Nieuznanie Łukaszenki jako prezydenta Białorusi (to właściwie jest postulat skierowany do władz polskich, ale nie mamy złudzeń, że rząd PiS akurat nas posłucha – może jakieś organizacje sprzyjające PiS przyjęłyby ten postulat za własny).
Zróbmy to. Bombardujmy ich tym tematem, jak potrafimy. Bo jeśli będziemy i my siedzieć cicho, będzie nam wstyd już za nas samych.
fot. JohnBob @ Sophie Art
O autorze
Magdalena Pecul-Kudelska
Chemiczka, profesor nauk ścisłych i przyrodniczych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Działaczka społeczna, członkini ruchu Obywatele RP.