W niedzielę w Hajnówce po raz pierwszy w życiu poczułem się tak, jakbym nie istniał. Zamknięty w kordonie, bez możliwości wysikania się, za przeproszeniem. Dla wszystkich bez wyjątku policjantów, którzy mnie otaczali, nie istniałem
Art. 30. Zasada ochrony godności człowieka – „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.” – Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej.
Ustawa o Policji, art. 14. ustęp 3 – „Policjanci w toku wykonywania czynności służbowych mają obowiązek respektowania godności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka.”
Karta praw podstawowych Unii Europejskiej – artykuł 1 – Godność człowieka: „Godność człowieka jest nienaruszalna. Musi być szanowana i chroniona.”
Tyle najwyższe akty prawne. Rozumiem, że w Rzeczpospolitej Polskiej ciągle formalnie obowiązujące. Niestety tylko formalnie.
23 lutego 2020 roku. Przez Hajnówkę po raz piąty maszerują faszyści, czczący mordercę niewinnej ludności cywilnej, Romualda Rajsa „Burego”. Państwo polskie nie reaguje. Reagują za to jego funkcjonariusze w mundurach opatrzonych orłem w koronie wobec garstki sprzeciwiających się temu obywatelek i obywateli zmuszonych do zastąpienia nieistniejącego państwa. Zamykają zniesionych z ulicy protestujących w kilkudziesięcioosobowym kordonie na ponad dwie i pół godziny.
Narzekać na to nie zamierzam. To nie o tym. Tym razem chcę osobiście i emocjonalnie.
To nie pierwszy mój kordon. Przeżyłem ich w ostatnich czterech latach pewnie już grubo ponad setkę (zaznaczę, że przed 2016 rokiem, poza kontrolami drogowymi, przez polską policję państwową nie byłem legitymowany ani razu). Większość tych kordonów kończyła się wnioskami o ukaranie kierowanymi do sądu. Potem zażalenia i rozprawy. Wszystkie (poza jedną – ale to zupełnie inna historia) zostały umorzone lub zakończone uniewinnieniem. Mam tych wyroków za sobą kilkadziesiąt. W tym kilka postanowień sądu o zatrzymaniach. I znowu (poza jednym) sądy stwierdzały, że zatrzymania były niezasadne i nieprawidłowo przeprowadzone.
Tyle o kordonach policyjnych, zatrzymaniach i sądach. Nie piszę o tym, żeby się chwalić – nie ma czym. Nie piszę o tym, żeby się użalać – jestem dość twardy i jakoś to przetrwam, ale tak było do 23 lutego 2020 roku…
W niedzielę w Hajnówce po raz pierwszy w życiu poczułem się tak, jakbym nie istniał. Zamknięty w kordonie, bez możliwości wysikania się, za przeproszeniem. Dla wszystkich bez wyjątku policjantów, którzy mnie otaczali, nie istniałem. Brak jakiejkolwiek reakcji z ich strony na wszelkie próby nawiązania kontaktu. Byłem dla nich czymś mniej niż powietrzem, nawet nie przedmiotem. W grupie kilkudziesięciu mniej lub bardziej zaprzyjaźnionych osób w identycznym położeniu.
I zrozumiałem, jak może czuć się na przykład zatrzymany z „ziółkiem” siedemnastolatek – sam wobec bezdusznej machiny polskiej policji państwowej. Częściowo świadomość dociera do nas, kiedy dowiemy się o śmierci Igora Stachowiaka. Zawsze zbyt późno.
„Godność człowieka jest nienaruszalna. Musi być szanowana i chroniona.”
Zawsze, wszędzie, przez wszystkich i wobec każdego.