Poniedziałkowe głosowanie nad poparciem polskiej hańby stanu wyjątkowego było poprzedzone protestem obywateli pod Sejmem. Na „ziemi niczyjej” stanęli Obywatele RP opleceni drutem – zwykłym, bez kolców – bo nie o to by ranić chodziło
Chodziło o to, aby pokazać sprzeciw wobec bezmyślnego okrucieństwa władzy wobec 32 afgańskich uchodźców, którzy koczują na granicy w Usnarzu Górnym. Chodziło też o sprzeciw wobec obojętności świata wobec setek tysięcy migrantów uciekających ze świata biedy i wojny, gdzie przed tymi migrantami rozciągają drut kolczasty ci, którzy swój dobrobyt zbudowali na ich krzywdzie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Obywatelski stan wyjątkowy?
Wczoraj było przed Sejmem ze dwieście, może trzysta osób. Dużo? Raczej tragicznie mało zważywszy, że sami jesteśmy krajem migrantów. Miliony Polaków migrowało do Francji, Stanów, Anglii, Niemiec, Austrii, Holandii i wszędzie, gdzie widzieliśmy dla siebie szansę na lepsze życie. I nigdzie, ale to nigdzie nie stawiano przed nami zasieków. Ani w czasie pokoju w Europie Zachodniej, ani w czasie II wojny, jak choćby w Iraku.
Dziś nasze podziękowanie za ówczesną solidarność z polskimi uchodźcami symbolizuje żyletkowy drut kolczasty na granicy polsko – białoruskiej, który „chroni” nas przed zmęczonymi uchodźcami. Z Iraku, Afganistanu, Syrii.
Jest mi zwyczajnie wstyd za Polskę. Za to, że oddaliśmy własny kraj w ręce bandytów w garniturach. Ale jest mi wstyd, że mimo sześciu lat ordynarnego bezprawia władzy, opozycja parlamentarna nie potrafi zdobyć się na gest solidarności z tymi, którzy poświęcając własny komfort są zawsze tam, gdzie być powinni. I nie są to, jak w przypadku większości polityków, kamery mainstreamowych mediów.
fot. Monika Bryk fot. Monika Bryk
fot. Monika Bryk fot. Monika Bryk
fot. Monika Bryk fot. Monika Bryk
fot. Monika Bryk fot. Monika Bryk
fot. Monika Bryk