Sypnęło śniegiem jak z prezesa łupieżem. Zimno, zimniej, lodowato. Ale za to w polityce gorąco jak nigdy
Na stand up prezesa dostał się pierwszy osobnik nie z przygotowanej listy i zadał pytanie. Jarek był wkurzony jak Michniewicz po tym, gdy Lewy nie strzelił karnego. No, bo jak to tak, pytać bez kartki i odpowiadać na pytanie z głowy? Czyli w tym wypadku z niczego.
A pytanie brzmiało „Czego pan się boi panie Kaczyński?”. Nagrało się też spontaniczne wyznanie miłości pana prezesa, gdy po jednym ze spotkań demonstranci krzyczeli do Kaczelnika, że będzie siedział. Jarosław spontanicznie, jak to ma w zwyczaju, przyjął chrześcijańską postawę i rzucił do swych współpracowników „zniszczymy ich”.
Oto podwórkowe obyczaje w demokratycznym państwie z udziałem starucha, któremu perony odjechały już dalej niż Edycie Górniak, która snuje wizje o kosmitach i jest przekonana, że ma dwa tysiące lat, bo wcześniej była nosorożcem.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Chłodna atmosfera
A może w pewną nerwowość pana prezesa wciągnęły ciekawe wieści z Niemiec? Tam Federalny Urząd Ochrony Konstytucji zatrzymał 25 osób, które chciały konstytucję złamać organizując zamach stanu.
Gdyby w Polsce działała sprawnie podobna służba specjalna chroniąca konstytucję, to musiałaby zamknąć Jarosława i wielu jego współpracowników z Andrzejem Dudą na czele, bo to wesołe towarzystwo złamało naszą konstytucję już wielokrotnie.
Polska to jednak nie Niemcy. U nas może być burdel i bałagan i dlatego prezes śpi spokojnie, choć trochę robi się nerwowy. Polska jest już tak dalece własnością PiS, że nikt tu nie oczekuje, że służby i policja będą normalnie działać. To jak z tego starego dowcipu. Dlaczego policja nie łapie już złodziei? Bo musiałaby zamknąć cały rząd.
A zimową porą ubieraj się w cebulkę, jak ja na zdjęciu.
O autorze
Krzysztof Skiba
Muzyk, satyryk, publicysta, aktor, konferansjer, autor happeningów, wokalista rockowy. Członek zespołu Big Cyc.