Słuchałem sejmowych wystąpień podczas czytania projektu ustawy obywatelskiej dotyczącej prawa do legalnej aborcji. Nie była to bowiem debata, zbyt dużo ideologii, emocji, fałszu
Swobodnej aborcji nie da się uchwalić w zwykłej procedurze parlamentarnej – to zagadnienie przekraczające możliwości parlamentarne. Nie tylko tego Sejmu, co oczywiste, następnych również. Jedynym rozwiązaniem jest referendum poprzedzone rzetelnym panelem obywatelskim.
Za takim rozwiązaniem od lat opowiadają się Obywatele RP, teraz również Polska 2050. PSL jest zwolennikiem referendum.
I nie dlatego, że prawa człowieka można ustalać w referendum. Nie, nie można. Ale można i należy na takiej drodze ustalać drogę ochrony tychże praw. O tym jest mowa. O tym, jak prawa człowieka zabezpieczyć.
To oczywiście zagadnienie bardziej złożone i nie sprowadza się do chwilowych, zmiennych większości parlamentarnych. Nie bójmy się demokracji, jeśli demokracji chcemy.
Sala prawie pusta. Wystąpienia nie mają znaczenia dla czwartkowego głosowania. Zawsze tak będzie…
***
W nocy z 22 na 23 czerwca w Sejmie miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy obywatelskiej dotyczącej prawa do bezpiecznego przerywania ciąży. Poza dostępem do legalnej i refundowanej aborcji do 12. tyg. bez podawania przyczyny zakłada on m.in. depenalizację aborcji oraz rozszerzenie programu badań prenatalnych.
Pod obywatelskim projektem obywatelskim „Legalna aborcja. Bez kompromisów” podpisało się już ponad 200 tys. osób.
Sytuacja jednak wygląda tak, że nawet jeśli po pierwszym czytaniu projekt przejdzie do dalszych prac w komisji (zgodnie z zasadą, że „projekty obywatelskie powinny dostać szansę”), to tam najprawdopodobniej utknie do wyborów w 2023 r. i przejdzie na następną kadencję Sejmu. Szanse na zmianę prawa teraz są mizerne, ale dzisiejsze głosowanie będzie testem dla opozycji i jej deklaracji w sprawie zmiany prawa aborcyjnego po wyborach.
fot. Facebook/Sejm
\