Już na wstępie redaktorka poetyckiego i prozatorskiego wyboru „Dzieci wolności. Antologia przełomu” nawiązuje cytatem do nieufności, w dodatku wyrażonej kiedyś słowami Stanisława Barańczka tak: „Myślenie indywidualne to myślenie nieufne, krytyczne wobec zbiorowych wiar, sentymentów i histerii. (Zatem poezja) powinna być nieufnością. Krytycyzmem. Demaskacją”
Tu tytułowy przełom wypada na lata urodzenia autorek i autorów (1989 – 1990). Lata te i następne przyniosły być może ciekawe dokonania indywidualne twórców, ale nie nową poetykę, którą przyniosły niegdyś Nowa Fala lat 60-70. czy późniejszy bruLion. Ale na pewno jest wspólność pewnych motywów i wizji świata wspomnianych roczników.
Rzeczywistość ulicy sięga życia lirycznych podmiotów. Pisze Joanna Bociąg: „widziałam was na marszu/bardzo ładny tatuaż” (wiersz Marta I)..
Jest też wyostrzenie etyczne na nowo. To Łukasz Dynowski:
„aby sprawiedliwości stało się zadość
usuwam pojęcie człowieka zwierzęcia
i sprawiedliwości”
Victor Ficnerski w krótkiej prozie „Wrocław” obnaża korporacyjne dno budowy wrocławskiej wieży Sky Tower. Od strony „proletariackiego budowniczego”. Ale koszmar niejedno ma imię, bo Sylwester Kołodziejczyk (sam rocznik 1989) pisze wiersz „MO” gdzie czytamy:
„Słyszano:
Czyjeś wargi razem z głodem chodzą spać
Po godzinie milicyjnej”
Jego rówieśnikowi, Iwo Sandeckiemu towarzyszy przeszłość, nie wiedzieć czy osobiście zapoznana:
„a chciałoby się wrócić
do momentów skundlenia
gdy bezkarność była cnotą
stracić godność za opaskę
(…)
autobusy w których skwar
destruuje silną wolę
nasze miejsce już zajęli
młodzi pięknie i nagrzani
(wiersz „otwarcie”)
Sadowski nie patyczkuje się ze złożonymi poetykami, kiedy w wierszu „Polska przed” pisze:
„na siłownię przychodzi
łysy gość w koszulce
z napisem patriota
mówi o tym że ten
kraj jest dla białych
dla kolorowych już nie
po czym zakłada czarne
talerze na polską sztangę
jebany hipokryta”
Dopełnia to półsymetryczny wiersz „Polska po”:
„na siłownię przychodzi
łysy gość w koszulce
z białym orłem
każe do siebie mówić
patriota gdyż dopiero
on wrócił z emigracji
prawda jest taka że
gdybym, był trochę
szerszy to bym mu
coś powiedział”
A w „niebieskiej karcie” (ach, ten nawyk pisania tytułów z małej litery) wierszuje proza po prostu:
„ten przesympatyczny pan
z zespołu Bayer Full
śpiewał kiedyś że wszyscy
Polacy to jedna rodzina
zapomniał dodać
że patologiczna”
W wielu utworach świat ludzi i zwierząt przeplata się w sposób wcześniej nie tak częsty. Tu Patrycja Sikora i wiersz „parnik” (znowu mała litera):
„Próbujemy krzyczeć, ale słyszą nas tylko duchy
tych zwierząt, których obwody głów
mierzył rano ojciec”.
Wbita w pokolenie JP II ironizuje: „na czoło nakleją ci znaczek z papieżem”.
Zapyziała Polska mniejsza przeżywa inwazję światowych obrazów:
„na jego żywot święty z kuchni wołanie,
że jakaś kobieta z Belgradu wycięła sobie gwiazdę na brzuchu”.
(Patrycja Sikora, „Marina Abramovic leży w trawie i patrzy”).
Tom ukazał się w Bydgoszczy, ale autorki i autorzy są z całej Polski. I tak Bydgoszcz, z której nie został wybrany minister Rostowski, bo powiedział „w Bydgoszczu”, gdzie hallerczycy obcinali szablami żydom brody na rynku, gdzie zaczęła się największa pokojowa konfrontacja „Solidarności z PRL w 1981 roku, miasto Bońka i długo Tomasza Golloba, gdzie w zakładach mięsnych praktykował swego czasu sam Jerome Salinger, gdzie w ostatnich latach było kilka znaczących „krajowych” premier teatralnych – wyprodukował tę arcyciekawą antologię.
Leszek Budrewicz
Dzień wolności. Antologia przełomu, red. Eliza Kącka. Bydgoszcz 2019
fot. Pixabay