Wszyscy jesteśmy zakładnikami Kaczyńskiego. Nawet na tzw. prawicy nie ma dla niego zdrowej przeciwwagi. Kroczymy wszyscy, czy chcemy tego czy nie, ku pełnej dyktaturze jednego człowieka, jednej partii. I to się nie dzieje gdzieś, daleko na wschodzie – to się dzieje w Polsce!
To jest o tyle niebezpieczne, że ten polityk nie liczy się w zasadzie z żadną odmienną opinią, oprócz swojej (a nie jest żadnym nowoczesnym wizjonerem, wręcz przeciwnie – wciela z mozołem wszystko to, czego się wyuczył w dawnych, komunistycznych czasach). Obojętnie co wymyśli, co ustali, co wprowadzi, a będzie to sprzeczne z poglądami a nawet wierzeniami jego poddanych, to prędzej skulą oni ogon pod siebie niż mu się przeciwstawią.
Ktoś pewnie powie: – To dobrze, że w takich czasach rządzi nami spójnie jeden człowiek i nie jesteśmy „niewolnikami” jakiejś „mdłej demokracji”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Polityka powinna być gdzie indziej
Całe szczęście wszystko ma swój kres…
I mam nadzieję, że historia bezwzględnie rozliczy obecną władzę, oportunistyczne społeczeństwo i bezsilną, podzieloną demokratycznie opozycję (oczywiście pod warunkiem, że coś jeszcze po tych rządach zostanie).