Za chwilę kolejna porcja doniesień z białoruskiej granicy. Dziś – według mojej wiedzy – będzie ich nieco więcej. Ja jednak na nieco inny temat – o coraz bardziej oczywistym dla wszystkich aksjomacie o konieczności szczelnych granic Polski, które przy okazji są również granicami Unii.
To fakt, że uszczelnienie granic stało się priorytetem Unii. Ale praktyka, do której doszło np. we Włoszech, gdzie postanowiono wspierać Libię w ściganiu „nielegalnych”, albo w Danii, gdzie postanowiono deportować cudzoziemców, to również zło, na które powinniśmy próbować wywierać wpływ. Przy całej świadomości różnic pomiędzy migracją, a uchodźstwem – nie jest prawdą, że tylko to drugie tworzy problem humanitarny, bo migracja ze stref rozpaczliwej nędzy też go tworzy. Uchodźcy zaś w niektórych krajach – i niestety Polska do nich należy – wystarczą, by na szczelność granic patrzyć szczególnie krytycznie.
„Naiwna nieodpowiedzialność” Merkel sprzed 6 lat zniknęła bez śladu. Szkoda. Tu trzeba mądrej współpracy, trzeba sobie zdawać sprawę, że humanitaryzm i bezpieczeństwo znalazły się na kolizyjnym kursie i tę kolizję trzeba rozwiązać mądrze. W imię wartości jednakże. Polityka międzynarodowa niekoniecznie musi być domeną bezwzględnie cynicznych egoizmów. Niekoniecznie musi być też obszarem zastrzeżonym dla gremiów tak wąskich jak sztabowcy w USA, którzy najpierw weszli do Afganistanu, a potem stamtąd wyszli nikogo nie pytając o zdanie.
Polsce przypadła rola szczególna – znaleźliśmy się wśród państw granicznych, jesteśmy na jednym z potencjalnych szlaków. Powinniśmy wyznaczać wzorce. I wyznaczamy. Niestety.
To, jak się dziś zachowa polskie społeczeństwo i co pozostanie w głowach polskiej opinii publicznej ma znaczenie nie tylko dla nas i nie tylko dla tych trzydziestu osób w rozpaczliwej sytuacji. Cały świat ma ten problem i będzie go miał w coraz większym stopniu. Dziś – podobnie jak sześć lat temu – jest właśnie czas wyznaczania wzorców. Dziś jest łatwiej. Więcej wiemy. I nie idą w naszą stronę setki tysięcy. Jeszcze.
Zasieki na białoruskiej granicy wymierzone są wprost w konwencję genewską – w ofiary. Ofiary talibów, Łukaszenki i – owszem, w coraz większym stopniu w nas, którym nie wolno zbliżyć się do ludzi w potrzebie ani z pomocą, ani z dobrym słowem, ani po informację. Zasieki nie służą kierowaniu ludzi na przejścia graniczne i stosowane tam procedury kontrolne. Polska dowiodła tego już ładnych parę lat temu, nie pozwalając właśnie na przejściach granicznych składać wniosków azylowych uciekającym przed udokumentowanymi torturami Czeczenom. Odesłaliśmy ich oprawcom. Bez rozmowy nawet.
Polska granica strzeżona jest wystarczająco. Każde zbliżenie się do niej jest wykrywane przez pozostające w dyspozycji Straży Granicznej systemy monitorowania. Nie w płotach, zasiekach i innych umocnieniach problem.
Prawo jest silne i skuteczne, kiedy stoją za nim uświadamiane społecznie wartości, a nie drut kolczasty. Zasieki powinny zniknąć.