Wieki temu napisał Wieszcz: „Niechaj, kogo wiek zamroczy, Chyląc ku ziemi poradlone czoło, Takie widzi świata koło, Jakie tępymi zakreśla oczy”.
*
„Na 5 minut przed wyborami nie ma przestrzeni na kolejne partie i środowiska” – to słowa pana Kobosko w programie Poranka TokFm z Jackiem Żakowskim, pytanego o start w wyborach niezależnych kandydatów – min. Pawła Kasprzaka.
Gdyby te słowa wypowiedział któryś z topowych platformersów, pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, bo dla polityków KO wsparcie kandydatów obywatelskich już większego znaczenia nie ma. Oni w parlamencie zasiądą z całą pewnością, niezależnie od wyniku wyborów. Ale kiedy słyszę taki spicz z ust przedstawiciela partyjki, która ambicjami swoich liderów może zatopić szanse na jakiekolwiek zwycięstwo demokracji, to przyznaję, że trochę mi skóra cierpnie.
Wybory, których wynik będzie wyznaczał nam wszystkim miejsce we wspólnocie europejskiej na najbliższe dziesięciolecia, wydaje się dzisiaj być w rękach paru gości, którzy kolejny raz postanowili ustawiać się w roli mężów opatrznościowych narodu. Bo wiedzą lepiej i potrafią mądrzej. A więc wiedza, doświadczenia i mądrość tych, co w partyjnych gabinetach nie szlifowali demokracji znaczenia nie mają. Coraz częściej, kiedy słucham kolejnych przedwyborczych recept panów polityków na wygranie wyborów, mam problem z identyfikowaniem się z ich sposobem myślenia o państwie.
Bo czyje to państwo jest – Kobosków, Hołowni, Kosiniaków, Kierwińskich, Zandbergów, czy może jednak nasze – obywateli? Kto dał tym panom prawo do tego, by decydować, kto jest godny, a kto niekoniecznie do reprezentowania wspólnoty? Kto dokonuje wyceny cnót Ujazdowskiego i Giertycha, a kto waży niedostatki Kasprzaka, Lempart i setek innych społeczników, dla których los Polski i potrzeby jej obywateli są nie mniej ważne niż dla panów w partyjnych gabinetach?
Pakt senacki już prawie dogadany i na listach znów sami swoi, bo ponoć gwarantują wygraną z kandydatami PiS. Ale jaką stanowią gwarancję dla młodych? Żadną, bo to pokolenie ich dziadków, zarówno metrykalne jak i mentalne. Nieszczęściem obecnych elit politycznych jest to właśnie, że nie rozumieją młodych, lub po prostu się boją dopuścić ich do siebie kogokolwiek nowego, z nowym spojrzeniem na politykę.
To jest pytanie o kandydatów obywatelskich na listach do Sejmu i Senatu. O ich miejsce i rolę w decydowaniu o Polsce i o nas samych.
Zdjęcie: Mircea – All in collections z Pixabay