Scenariusz science fiction: marszałek Grodzki wygłasza w TVP orędzie. Mówi w nim o wojnie cynicznie rozpętanej w katastrofalnej sytuacji pandemii. O tym, że w tej wojnie konieczne jest zawieszenie broni natychmiast
Mówi więc do ludzi, którzy głosowali na PiS i którzy coraz częściej uświadamiają sobie, że Kaczyński zwariował i nie dość, że kiedyś ukradł księżyc, to jeszcze dziś robi wszystko, by wywołać wojnę domową w Polsce.
Pokojowe przesłanie Grodzkiego może dotrzeć i może zostać zrozumiane. Orędzie mówi o warunkach zawieszenia broni:
* Zamrożenie skutków oświadczenia Przyłębskiej;
* Powstrzymanie represji przeciw protestującym;
* Powstrzymanie represji przeciw niezależnym sędziom, prokuratorom i ludziom opozycji;
* Zamrożenie zmian ustrojowych w Polsce i zaniechanie wszelkiej polityki oraz aktywności legislacyjnej innej niż poświęcona walce z pandemią, jej ekonomicznymi i społecznymi skutkami;
* Powołanie rządu technicznego poprzez oddanie opozycji resortów siłowych;
* Rozpisanie przedterminowych wyborów.
PiS tę ofertę odrzuca i ponosi ogromny koszt, ponieważ wyborcy PiS chcą rozejmu, a nie wojny. Wybory odbywają się. Organizowane przez samorządy, samoorganizowane przez ludzi. Powstaje reprezentacja demokratycznego społeczeństwa z silnym mandatem.
Panie marszałku, służę telefonem do Marty Lempart – proszę dzwonić, póki się da, bo grożą jej naziści. Rozmowa do łatwych nie będzie należała, ale ofertę rozejmu w wojnie złożyć trzeba bardzo pilnie, a bez udziału protestujących nie da się tego zrobić. Potem wystarczy już tylko wziąć władzę, bo państwa już nie ma, a władza leży na ulicy.