Czytam sobie książkę legendarnego szpiega i pisarza Wiktora Suworowa i trafiam na opowieść o tym, jak to Stalin robił w konia, a właściwie w butelkę, delegacje amerykańską i brytyjską na konferencji w Teheranie i Jałcie
Otóż wódę, koniak i kawior podawano tam w hurtowych ilościach, przy czym Stalin tylko udawał, że pije. Przywódca ZSRR markował zimną wodą ze specjalnej karafki picie alkoholu, a herbatą udawał, że łyka koniaczek. Tymczasem Roosvelt i Churchill pili prawdziwe procenty.
Winston jak wiadomo miał mocną głowę, ale czy aż tak mocną, aby wytrzymać rosyjskie standardy? Franklin też nie wylewał za kołnierz, gdy był młodym i wysportowanym politykiem. Niestety w Jałcie był już tylko starym, naiwnym i schorowanym głupcem, wymęczonym poważną chorobą nóg (był sparaliżowany od pasa w dół).
Serdeczność Stalina była grą. Podobnie jak opowieści o niemieckich komandosach, którzy mogą zaatakować przywódców w Teheranie. By uniknąć terrorystycznego zamachu delegacja amerykańska zgodziła się na pobyt w pomieszczeniach ambasady radzieckiej, a tu wszystkie pomieszczenia były na podsłuchu.
Świat dzielono w oparach rosyjskiej wódy i tak Polskę sprzedano Rosjanom z zastrzeżeniem, że mają odbyć się wybory. Stalin na wybory się zgodził, bo przecież nie ważne kto jak głosuje, ale kto liczy głosy, a liczyć mieli swoi.
WPŁAĆ na mini-noclegownię dla uchodźców z Ukrainy
Stare chwyty polegające na cynicznych zagrywkach, kłamstwie i absolutnym braku moralności do dziś są rozpoznawalnym stylem rosyjskiej dyplomacji.
Ławrow raz straszy bronią atomową, drugi raz się jej wypiera, a trzeci mówi jeszcze coś innego. Chodzi o to samo co w Teheranie i Jałcie, aby skołować i ograć Zachód.
Dziś oczywiście nikt już z Rosjanami podczas spotkań nie pije wódy. Strach nawet napić się herbaty, bo nie wiadomo czy nie z trucizną, ale metody na zaprzeczanie oczywistych faktów dyplomacja rosyjska stosuje nadal. Wojna nie jest wojną, Rosja nie napadła na Ukrainę, a jedynie chce jej pomóc.
Stalin w młodości był bandytą. Pod pseudonimem Koba przewodził bandzie, która miała na koncie poważne napady i liczne morderstwa. Putin też był członkiem ulicznego gangu, a dopiero potem oficerem służb specjalnych. W filozofii bandyckiej, ci którzy mają być okradzeni to frajerzy. Frajerów się nie żałuje. Frajerów się kroi.
Dopóki Zachód nie zrozumie, że jest Jednym Wielkim Frajerem dopóty będzie miał problemy z Rosją.
O autorze
Krzysztof Skiba
Muzyk, satyryk, publicysta, aktor, konferansjer, autor happeningów, wokalista rockowy. Członek zespołu Big Cyc.