Zabawne. Ilekroć polska policja podejmuje próbę legitymowania mnie przy okazji demonstracji czy pikiet, żąda ode mnie dokumentów
Ponieważ z zasady nie zabieram ich ze sobą, kończy się taka próba wywiezieniem na dołek i ustalaniem tożsamości na komisariacie – czasem dość odległym od miejsca zatrzymania. I nie dość, że żaden policjant nigdy nie pytał mnie o numer telefonu, to czasem byłem przetrzymywany wiele godzin, do czasu aż policjantom udało się potwierdzić moją tożsamość.
Trochę żal, że afera z „hiszpańskimi poławiaczami bursztynu” zdarzyła się dopiero teraz, bo patent jest świetny i skuteczny. Dawno już przymierzałem się do nauki hiszpańskiego i trochę żal, że tak niewiele zrobiłem w tym kierunku.
Ale od jutra: „Señor policía, solo hablo español y soy pescador de ámbar”.
Na zdjęciu: Zatrzymanie trzech hiszpańskich poławiaczy bursztynu na Smolnej w 2017.