Niedawno na ekrany kin wszedł najnowszy film Romana Polańskiego o sprawie Dreyfusa. O jednym z największych szpiegowskich skandali pierwszej połowy XX wieku. Ale czy tylko szpiegowskich? A może społecznych i politycznych? Książka Michała Horoszewicza „Sprawa Dreyfusa. Ostrzeżenie sprzed wieku” wyjaśnia, jak wielką rolę odegrał w tej aferze antysemityzm
Wątek szpiegowski nie jest najważniejszy w tej książce. Ani to, w jaki sposób zostały sfabrykowane dokumenty obciążające kapitana artylerii, ani to dlaczego prawdziwemu zdrajcy udawało się tak długo unikać odpowiedzialności. Na marginesie pozostają pytania, dlaczego w ogóle wrobiono stosunkowo młodego oficera i kto miał w tym interes. Niewiele dowiadujemy się o pracy Sekcji Statystyki, jak się w końcu XIX wieku nazywał francuski kontrwywiad.
„Ostrzeżenie sprzed wieku” to próba wyjaśnienia, w jaki sposób proces Dreyfusa przyczynił się do gwałtownego wzrostu antysemityzmu i ksenofobii. I tego, jak w imię patriotyzmu, bezpieczeństwa i innych szczytnych celów manipulowano opinią publiczną.
22 grudnia 1894 roku, trzydziestopięcioletni kapitan artylerii Alfred Dreyfus zostaje skazany na dożywotnie więzienie w kolonii karnej za szpiegostwo na rzecz Niemiec. Wyrok został wydany pomimo że w trakcie procesu w sposób zasadniczy złamano przepisy postępowania karnego (nie zapoznano obrony z najważniejszą częścią dokumentacji), a co do wielu dowodów (np. ekspertyz grafologicznych) było wiele wątpliwości.
W ciągu kilkunastu miesięcy służbom francuskim udało się ustalić, że faktycznym autorem kopii dokumentów wynoszonych do ambasady niemieckiej był major pochodzenia węgierskiego Charles Marie Ferdinand Walsin Esterhazy. Mimo to nie doszło do rewizji wyroku, a Esterhazyemu udaje się uniknąć odpowiedzialności. Mało tego, służby francuskie preparują kolejne dokumenty obciążające Dreyfusa.
Dlaczego? Michał Horoszewicz przypomina dwie hipotezy. Pierwsza sugeruje, że Esterhazy był podwójnym agentem kontrolowanym przez francuską Sekcję Statystyki, która aby uniknąć jego dekonspiracji wobec wywiadu niemieckiego zdecydowała się poświęcić innego oficera. Druga zakłada, że cała sprawa była prowokacją niemiecką, która na podstawie dobrze przygotowanej dezinformacji doprowadziła do skandalu. Dzięki tej dezinformacji udało się wywołać konflikt, który tak podzielił społeczeństwo francuskie, że rodzinne rozmowy przeradzały się w awantury, ścierały się wielotysięczne manifestacje i dochodziło nawet do zamachów.
Opowieść o Dreyfusie wraca regularnie w klasycznej literaturze szpiegowskiej i nawiązującej do wywiadowczych wątków. Ostatnie najbardziej znane przykłady na polskim rynku to „Cmentarz w Pradze” Umberto Eco i „Szpieg” Paulo Coelho (który wyjaśnia, że za zebraniem materiału dowodowego i skazaniem Maty Hari stał ten sam oficer francuskiego kontrwywiadu, który wcześniej pracował przy sprawie Dreyfusa, a na koniec sam… został skazany za szpiegostwo na rzecz Niemiec).
Ale nie tło literackie jest dla tej książki najciekawsze. Niezwykle ważne jest tło historyczne. W czasie procesu Dreyfusa i gorącej dyskusji o jego winie czy braku winy, ujawniają się ze wzmożoną siłą nastroje ksenofobii, antysemityzmu, wrogości wobec obcych. Te emocje podsycane są przez część prasy i część duchowieństwa katolickiego. Z drugiej strony grupa znanych pisarzy i naukowców, a także szef francuskiego kontrwywiadu, domagają się poszanowania praw człowieka uznając, że żaden cel publiczny nie zezwala na bezpodstawne ukaranie niewinnego człowieka.
- Michał Horoszewicz, „Sprawa Dreyfusa. Ostrzeżenie sprzed wieku”, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2019
Rysunek: Degradacja Dreyfusa 13 stycznia 1895, Wikimedia
O autorze
Piotr Niemczyk
W latach 90. dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, wiceszef zarządu wywiadu UOP. Wieloletni ekspert Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Członek Rady Konsultacyjnej przy ośrodku szkolenia ABW w Emowie. Obecnie jest niezależnym ekspertem ds. bezpieczeństwa