Rząd w trybie pilnym buduje nam coś, co sam nazywa „tarczą antykryzysową”. Patrząc jednak na to, co się w propozycjach zmiany prawa znalazło, należałby to nazwać „kopułą antykryzysową”
Zaproponowane zmiany dotyczą bowiem zarówno: zmiany zasad używania paralizatorów wobec więźniów, terminów składania różnego rodzaju zeznań i płacenia podatków, zmiany wzorów pism przez zmiany w Kodeksie Wyborczym, po możliwość dokonywania zmian przez premiera w Radzie Dialogu Społecznego.
Są tam zapewne i inne ciekawe rozwiązania, ale ponieważ druki sejmowe zostały opublikowane 26 marca i jeszcze – żeby było śmieszniej – partia rządząca proponowała zmiany także w trakcie głosowania, mamy do czynienia z sytuacją, w której posłowie przeglądają rano w południe i wieczorem Internet, żeby dowiedzieć się jakie to prawo przyjęli.
O tym, jak wielka jest to „kopuła antykryzysowa” posłowie przekonali się już po jej uchwaleniu. A o tym, czy będzie ona nas chroniła przed pandemią, czy też będziemy się pod nią dusili z braku demokracji, przekonamy się na własnej skórze już niedługo.
Coś mi mówi, że będzie duszno. I to nie tylko tym zarażonym koronawirusem.
fot. gov.pl