Ubiegły tydzień rozpoczął się w niedzielę wyborami, które (niepotrzebne skreślić) odbyły się, nie odbyły się, były odwołanie, nie były odwołane
Potem przez pół godziny żyliśmy tym, że konie w Janowie głodują. Przez cztery dni oglądaliśmy spektakl, odgrywany w Sądzie Najwyższym. Z tego, co się o tym wydarzeniu mówiło, główny aktor okazał zbyt dużo inicjatywy i chciał zacząć też ten spektakl reżyserować.
Pod koniec tygodnia zmieniono częściowo obsadę.
Potem były inne wydarzenia, które kiedyś nie mieściłyby się w głowie, i o których mówiono by tygodniami.
Kiedyś. Dzisiaj to są eventy na godzinę, może dwie.
Zakończyło się to głośnym akcentem w postaci otwartej cenzury Listy Przebojów Programu 3 – ocenzurowano tam piosenkę, i to nie za wulgaryzmy, bijatyką na Placu Zamkowym w Warszawie i zatrzymaniem senatora RP w policyjnej suce.
Tych wydarzeń kiedyś, do 2015 roku, starczyłoby na miesiąc, jak nie trzy. A teraz proszę, to tylko kawałek tego, co przez tydzień nam zaserwowała rzeczywistość.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Policyjny kocioł na demonstracji przedsiębiorców
Od pięciu lat, co najmniej raz w tygodniu, słyszę:
- to niemożliwe… – a jednak, niemożliwe okazuje się możliwe;
- to się nie mogło zdarzyć… – a jednak się zdarzyło;
- to się nie mieści w głowie… – w głowie może i nie, w rzeczywistości tak;
- tego już ludzie nie zniosą… – znieśli i zniosą;
- jak to suweren toleruje… – jak widać bez problemu.
Co gorsze, przestało mnie już to wszystko dziwić.
Zastanowiłem się, czy jest coś takiego, co dzisiaj by mnie zdziwiło, a jak to się już wydarzy, to pewnie się nie zdziwię.
Znalazłem, nie musiałem długo szukać.
To, że po wyborach prezydenckich Andrzej Duda będzie dalej prezydentem Polski, a Warszawa będzie miała komisarza.
Jakim cudem?
Dzisiaj nie wiem, ale po wyborach, powie mi to rzecznik rządu – dzisiaj jeszcze nie wiem dlaczego on, a nie PKW.
Powody takiego stanu rzeczy, które zostaną wtedy przedstawione, choć dzisiaj bym w to, że można je podać na poważnie, nie uwierzył, to wtedy będą dla mnie oczywistą oczywistością.