Łukaszenka popchnął w stronę polskiej i unijnej granicy tysiące zdesperowanych ludzi. Nie nocą przez lasy i bagna, ale tym razem otwarcie – w biały dzień, w asyście kamer, wprost na zasieki i szpalery polskich mundurowych. Ci odpowiadają gazem i plastikowymi pociskami. Łukaszenka próbuje starych sztuczek Erdogana, który sterując falami imigrantów wymusił na Unii Europejskiej porozumienie i fundusze na „rozwiązanie problemu na miejscu”, czyli u siebie. Łukaszenka bierze odwet za sankcje i krytykę po sfałszowanych wyborach. Erdogan 1,5 roku temu urządził podobny „szturm” na Grecję. Greckie służby zareagowały jak polskie – również gazem, plastikowymi kulami, zamknięciem granicy, wstrzymaniem przyjmowania wniosków azylowych. Unia nazywała Grecję swoją tarczą…
W Polsce robi się nerwowo. Tusk, który „trzymał kciuki za pograniczników” dokładnie w przeddzień pierwszych informacji o potwierdzonych zgonach ludzi zamęczonych w potrzasku na granicy, gada dzisiaj nieprzytomnie o Art. 4. NATO, ale i tak jest krytykowany za brak wyraźnego wsparcia dla wojska, policji i Straży Granicznej, kiedy trwa „szturm”. Napisał tak m.in. Waldemar Kuczyński…
To jakieś szaleństwo. Nawet jeśli jesteśmy świadkami wojennego szturmu, a nie aktu desperacji i gestów czysto symbolicznych, choć dokonywanych za pomocą siekiery (szt. 1) i łopat (szt. 2) wobec armii uzbrojonej po zęby, to na wojnie obowiązują reguły. Nie krzywdzi się dzieci. Nie gazuje się ich, nie głodzi, nie trzyma miesiącami bez żywności na deszczu i mrozie. Nie zabiera się ich matkom. Oszczędza się kobiety, zwłaszcza ciężarne, a nie rzuca się nimi przez płot. Respektuje się – tym bardziej, a nie tym mniej – prawo azylu bezbronnych. Wpuszcza się na teren walk Czerwony Krzyż i równie Czerwony Półksiężyc. Panie Waldemarze – po polskiej stronie granicy nie stoją obrońcy wymagający uznania i solidarnego wsparcia, ale bandyci łamiący międzynarodowe konwencje, winni śmierci ludzi. Zbrodni wojennych – jeśli istotnie z wojną mamy do czynienia. Sąd im się należy, a przed nim obrońcy – nie żadna solidarność i żadne wsparcie teraz.
Trwa wojna przeciwko Polsce? I przeciwko Unii? Naprawdę?! Sześć kilometrów od mojego domu biegnie jedna z tranzytowych tras Wschód – Zachód. Na niej mnóstwo TIR-ów. 3 na 5 z nich jedzie z białoruskimi tablicami rejestracyjnymi. Kolejowa stacja przeładunkowa pracuje pełną parą. Naprawdę trwa wojna? Z Białorusią? Mam uciekać przed białoruskimi TIR-ami, czy może powinienem sypać przed nimi gwoździe albo do nich strzelać z jakiegoś łuku?
Tymczasem 10 tys. imigrantów Polska jest w stanie przyjąć i nawet ich nie zauważyć. Ten często podnoszony argument jest jednak zupełnie niewystarczający, ponieważ oczywiście przyjęcie do Polski ludzi sprowadzanych przez Łukaszenkę spowoduje tylko, że natychmiast dowiozą nam następnych – i będą ich już setki tysięcy. Nie – oni nie zagrożą naszemu bezpieczeństwu wbrew powszechnie słyszalnym bredniom opowiadanym na ten temat. Zagrożą zaledwie wygodzie. Na tyle jednak poważnie, że żadna władza tego nie wytrzyma. Więc też żadna władza tego nie zaryzykuje. No, ok – niech wam będzie. Ale gdzie w takim razie jest ta polska wojenna odpowiedź Łukaszence, skoro jego samoloty latają nieuziemione, jego ciężarówki i pociągi jeżdżą niezatrzymane, jego siepacze jak dawniej żyją z przemytu papierosów, handlu bronią i teraz jeszcze z handlu ludźmi, a na polskiej granicy bandyci w polskich mundurach pastwią się nie nad żadnym białoruskim kolegą po fachu, tylko nad cywilami, a po lasach zalegają prawdopodobnie już setki ciał ofiar?
Przeraża mnie polityka Polski – władzy i opozycji. I polityka Unii. Ani takiej Polski nie chcę, ani Unii.
2 thoughts on “Wojna? Serio?”
Nie jestem fachowcem, ale wydaje mi się, że gadanie Tuska o konsultacjach z NATO nie jest nieprzytomne, skoro dzisiaj Departament Stanu USA wydał oświadczenie, że Polska może liczyć na wsparcie USA w tym konflikcie.
Też nie jestem fachowcem. Konflikt? A TIR-y jeżdżą, samoloty latają, pociągi są przeładowywane na zachodnioeuropejski rozstaw torów. Kwitnie handel białoruskiego reżimu i przemyt białoruskiego reżimu. Sankcje są żartem. Ponurym od dawna. TIR-y jeździły w najlepsze, kiedy Łukaszenka torturował własnych obywateli, zresztą robi to nadal. Kiedy torturuje ludzi zwożonych z Bliskiego Wschodu, granice są zamknięte również dla uciekających przed Łukaszenką Białorusinów, którzy akurat azyl w Polsce dostawali. TIR-y jeżdżą nadal. Potrzeba NATO do takich działań? Czy dziennikarze z krajów NATO dostaną może dostęp do zon stanu wyjątkowego? To chora groteska.